Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie
A dlaczego płacz, łzy, szloch pojawiają się przy afirmowaniu, czytaniu modlitw?

Otrzymuję często takie pytania:
Czy ja jestem normalna(y), jeśli płaczę przy czytaniu tych modlitw?
Czy w tych modlitwach jest jakaś inna warstwa tekstowa, drugie dno?
Czy w tych modlitwach jest coś co koduje, blokuje mnie, że tak płaczę w niepohamowany sposób?
Dlaczego normalnie nie płaczę a tu nie mogę się powstrzymać od łez?
Czy to normalne, że moja córka płacze przy każdym tekście? Jej mąż myślał kiedyś, że stało się coś strasznego.

Dla weryfikacji proponuję spokojnie przeczytać zdanie po zdaniu z wybranego tekstu, przy którym puściły emocje i znaleźć wszystkie słowa, mające jakieś drugie dno, lub które ja Sławek celowo tam upchałem, aby komuś ciekły łzy.
Nic takiego nie istnieje. Teksty piszę głównie dla własnych potrzeb i nie posiadam wiedzy dlaczego ktokolwiek ma takie a nie inne odreagowania, skojarzenia.

Płacz wzbudzają emocje nagromadzone w samej duszy a wydobywane na jaw modlitwami. Ciało zaś pokazuje łzami, w czym tkwiło ograniczenie. To indywidualnie każda ludzka dusza zgromadziła rozbudowane kompleksy ograniczeń, poczucia winy i przy czytaniu okazuje się, że w tak prosty sposób można się uwolnić lub zrozumieć własny błąd.
Z każdą łzą odchodzą napięcia,zaś w życiu codziennym robi się luźniej, spokojniej.
Z każdą powtórzoną modlitwą rozświetla się coraz bardziej kanał czakrowy, coś negatywnego uwalnia się z ciała aurycznego, z DNA, kręgosłupa-odchodzi na zawsze.

Część moich tekstów obejmuje poprzednie wcielenia duszy i kiedy tutaj pojawiają się łzy, to my mamy ewidentny dowód, że nie osobowość ale dusza stała się już świadoma popełnionego błędu.
Zrozumienie konsekwencji lub przyczyn błędu nie oznacza jego kasacji i w wielu przypadkach dusze chcą nadal realizować własne plany.

Obok łez może wystąpić niepohamowanych szloch trwający bardzo długo. Następnego dnia powtórzenie newralgicznego zdania powinno już skrócić płacz o kilka minut. Emocje muszą wygasnąć całkowicie tak, aż będzie możliwe powtórzenie zdania lub frazy tekstu bez mrugnięcia okiem.
Przykład.
Pożegnanie się z Duszą zmarłego domowego zwierzątka, psa czy kota może być długie i bolesne szczególnie dla małego dziecka. Dziewczynka dla której napisałem kiedyś modlitwę, miała poczucie braku rodzicielskiej miłości. Uznała, że kiedy piesek jest przez nich kochany, to nie starcza tej miłości już dla niej.
Piesek zginął i dziecko nie mogło się pozbierać. Podpytałem co i jak im się nie układało. Z napisaną modlitwą trafiłem do jej domu. Dziecko umiało już czytać, wzięło kartki papieru i poszło do swojego pokoju. Natychmiast zaczęła głośno płakać. Znam te odreagowania doskonale, więc na niepokój matki odpowiedziałem, że za chwilę jej przejdzie.
Nie przeszło. A kiedy minęło 30 minut głośnego szlochania, poszliśmy do niej. Leżała na plecach, obok stołu, z nogami przyciśniętymi do klatki piersiowej.
Po uspokojeniu jej podpytałem- Ile stron już przeczytałaś?
,,Pierwsze zdanie”
Pierwsze zdanie wywołało w niej 30 minutowe szlochanie. Kilka tygodni czytania zajęło jej pełne przebaczenie sobie samej. Pojawiły się sny o piesku itp. Dowiedziała się z nich, że piesek Maksiu pomimo tego, że odszedł, to żyje nadal jego Dusza.

Podobnie rzecz ma się w odreagowaniach za pomocą terapii Regresingu. Po wielu własnych emocjonujących wspomnieniach, zobaczyłem że całkiem liczna grupa osób na tej samej sali z podobnymi ograniczeniami opowiada o nich jak o zakupach w TESCO, albo o spotkaniu w tancbudzie. Cokolwiek robili złego, opowiadali o tym bez emocji. Autor metody nie potrafił mi wyjaśnić zjawiska-,,po prostu tak jest”.
Czy można jednak opowiadać beznamiętnie o np. zapamiętanych rzeziach, czy przelanym morzu krwi?
Można, lecz to świadczy, że osoby te (dusze) jednak nie chcą puścić wzorca do końca. Ich serca i umysły jeszcze nie są otwarte na pełne uwolnienie.
Należy też ciągle być świadomym, że modlitwa to nie jest mantrowanie sobie pod nosem jakiś bezsensownych sylab, lecz proszenie Boga o konkret. Gdy zatem nadchodzi pierwsza boska odpowiedź na modlitwę to może na poziomie ziemskim być widoczna jako łzy, pochodzące ze zrozumienia.


Opublikowano: 26/06/2011
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz

Ten wpis ma 7 komentarzy

  • s_majda pisze:

    Z tego co pamiętam to płakałem przy "wielbi dusza moja Boga mego". jest coś w tej modlitwie, takiego, że wywołuje żal, że zawiedliśmy Boga swoim postępowaniem – same jej słowa o tym mówią. Mi najczęściej zdarza się płakać tak przypadkowo gdy jakieś zdarzenie albo tekst wpadnie do ręki gdzie nagle olśnienie, widzę całkiem inne tego przesłanie. Ostatnio odgrzebałem dawną piosenkę "Ain't no mountain high enough"( nie ma wystarczająco wysokiej góry, nie ma wystarczająco niskiej doliny, nie ma wystarczająco szerokiej rzeki by przeszkodziła mi być blisko ciebie. Czy pamiętasz ten dzień, gdy uczyniłem cię wolnym, powiedziałem tobie że zawsze możesz liczyć na mnie itd) wsłuchałem się w tekst ten piosenki i poczułam jakby Bog do mnie przemówił i tu zaczęło się szlochanie. Z otrzymanego listu

    Zajrzałem do tekstu.

    Po drobnej korekcie ta piosenkowa, niby Boska odpowiedź, skierowana ku nam wygląda tak.

    Nie ma tak wysokiej góry

    nie ma tak nisko położonej doliny

    Nie ma rzeki wijącej się wystarczająco bardzo,

    Jeśli mnie potrzebujesz – zawołaj mnie

    Nieważne, gdzie jesteś

    nieważne, jak daleko

    Nie martw się jestem zawsze przy tobie

    Po prostu zawołaj mnie

    Od razu tam będę

    Nie musisz się martwić.

    Bo nie ma tak wysokiej góry

    nie ma tak nisko położonej doliny

    nie ma tak mocno wijącej się rzeki

    Która powstrzymywałaby mnie od dostanie się do ciebie,

    Pamiętasz dzień, w którym cię uwolniłem?

    powiedziałem ci, że zawsze możesz na mnie liczyć

    Od tego dnia postawiłem sobie obietnicę

    że będę tam kiedy ty mnie potrzebujesz

    Jakimś sposobem, jakoś…

    Bo nie ma tak wysokiej góry

    nie ma tak nisko położonej doliny

    nie ma tak mocno wijącej się rzeki

    Która powstrzymywałaby mnie od dostanie się do ciebie

    O nie, ..

    Żaden wiatr,

    żaden deszcz,

    Żaden zimowy chłód

    Nie potrafi mnie powstrzymać

    Nie, nie,

    Bo ty jesteś duszą której złożyłem obietnicę!

    Jeśli kiedykolwiek będziesz w tarapatach

    to ja będę tam podwójnie

    Po prostu napisz do mnie

    Moja miłość jest wieczna i żywa

    Nigdy nie byliśmy daleko od siebie

    Jeśli kiedykolwiek potrzebowałabyś pomocnej ręki

    Będę tam podwójnie

    tak szybko jak potrafisz zawołać

    Nie wiesz że

    nie ma tak wysokiej góry

    nie ma tak nisko położonej doliny

    nie ma tak mocno wijącej się rzeki

    Która powstrzymywałaby mnie od dostanie się do ciebie.

    Muzyczne opracowanie trochę mnie rozczarowało. Nie ma jak klimaty Bollywood- tam zrobiliby z tego muzyczne cudeńko poruszające serce.

  • s_majda pisze:

    Raz zaplakalam,wtedy sobie uswiadomilam, ze dostalam tak cenny dar od Boga,dostalam piekna, czysta dusze, a ja to zaprzepascilam, zniszczylam…w zyciu mialam wiele sytuacji kiedy robilam wyrzuty Bogu, bluznilam, krzyczalam, dlaczego mi to robisz?? a teraz zdalam sobie sprawe, ze to nie Bog , to ja i moja dusza zgotowalismy sobie ten los……a przed ta refleksja poczulam taka potrzebe oddania poklonu, ze przez ponad godzine bylam w poklonie i az mialam ochote zrobic glowa dziure w podlodze, 😉 bo poklon wydal mi sie nie dosc niski.

    To nie tak że ty dostałaś duszę. to ona przetrwoniła zasoby, dary w poprzednich wcieleniach i dostała ciebie czyli pewien zasób możliwości i ograniczeń do uwolnienia. Niewielu chce przyjąć że Bóg potrafi myśleć, jednak kiedy to sobie uświadomimy to możemy zaakceptować jego wszechmoc, wsparcie, opiekę i to, że potrafi przynieść ulgę lub wybawienie o ile istota się na tyle otworzy. Pokłon miałaś piękny, tych uczuć nie można podmienić, ukryć. Pokłon wobec stwórcy, widziałem kiedyś taki w którym przerażona dusza tuliła skrzydła do pleców

  • s_majda pisze:

    Szloch jest inną formą płaczu i też pojawia się w odreagowaniach. Doradziłem znajomej uzdrowienie relacji z dawnym mężem. Podałem kilka prostych technik jak pokłon, parę zdań modlitwy. Kiedy zaczęła płakać, zakisłe emocje szybko jej przeszły w szloch tak intensywny, że serce z płucami wydawało się wyrywać na zewnątrz. Przyszła do mnie później jej dusza z uwagą ,,to było straszne,,. Doświadczyłem podobnych uwolnień, więc moją reakcją jest akceptacja głębi jej przeżycia.

  • s_majda pisze:

    Dookoła wiecznie krzątają się jacyś oświeceni osobnicy, którzy nawołują do powszechnej miłości i wybaczenia. Człowiek może naciągnąć na siebie tę iluzję jak kołdrę na głowę, by nie zderzać się bezpośrednio z surową rzeczywistością i w rzeczy samej odczuwać ulgę. Ale w głębi duszy nie może zrozumieć, dlaczego ma zmuszać się do wybaczania tym, których nienawidzi i miłować tych, którzy są mu obojętni. Jaką ma z tego korzyść? Jakieś takie nienaturalne to szczęście… Wymuszone. Jakby radość, zamiast nadejść sama przez się, miała być wyciskana z nas niczym pasta z tubki. fragment książki pt ,,Transfering rzeczywistości,,.

  • s_majda pisze:

    Pokłon oddany Bogu rzeczywiście czyni cuda. Dziękuję Bogu w pokłonie za to, że mnie kocha, i zawsze płaczę, zawsze…i to bardzo i jednocześnie czuję wtedy spokój i błogość. Sławek ze smutkiem stwierdzam, że albo staję się schizofreniczką albo jestem opętana. Jestem bardziej za tym, że jednak jestem opętana bo przy modlitwie tyran i despota bardzo płakałam, spazm przy zdaniach o demonach, diabłach, szatanie…Twoje modlitwy sprawiły że dokopuję się do tego w jakim faktycznie jestem stanie, bez

    > cukrowania i lukru widzę co dźwigam co narobiłam, Twoje modlitwy "wsadzają" kij w mrowisko, świetnie wydobywają na światło wszystko… Nie słyszę głosów albo cos w tym stylu, ale ciągle wracają do mnie słowa, wulgarne słowa pod adresem Boga i ludzi…Gdy oddaję pokłon Bogu mam ciszę i spokój…Natomiast gdy cokolwiek innego robię to mam te wulgarne obraźliwe słowa w mojej głowie, w moim wnętrzu prawie bez przerwy…męczące jest to. Modlitwa Wywyższyłem Boga jest cudna, słucham jej notorycznie,

    jeżeli tylko mogę, w każdym bądź razem codziennie, przynosi ulgę, ukojenie

    S.M. Nie jesteś opętana. Te myśli w głowie to opowieści dawnych osobowości które zapamiętał i Bóg i twoja dusza.Jak dzwon poruszony musi kiedyś wybrzmieć, tak złe słowa dźwięczą aż ich energia odejdzie razem z pokorą i ZROZUMIENIEM przychodzącymi poprzez serce.

    Zadziwiłem się kiedyś, jak wielu ludzi w przeszłości pisało wytyczne dla satanistów, PORADNIKI satanistyczne pełne konkretów. W jakiś sposób, dusza każdego z nich bez wyjątku, musi zrozumieć a inna osobowość doświadczyć na sobie skutków.

    Chyba że przyjmie zrozumienie i to co opisano w Biblii w innym kontekście… ,,Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych". Ja Sławek w moich tekstach i życiu nie czekam na nikogo kto mnie osądzi. Sam proszę Boga o bezzwłoczną jego opinię na temat działań mojej duszy i tych jej osobowości co już dawno umarły. Zwróć uwagę, że co kilka dni pojawia się jakaś nowa modlitwa na inny temat. Efektem jest znaczące rozświetlenie energii.

    Pocieszeniem niech będzie dla ciebie, że po iluś nawet spazmatycznych szlochach, kiedyś nie doświadczysz już emocji powtarzając dane słowo o opisanym kontekście. Nie będzie to jeszcze całkowitą wolnością, ale zniknie spora cześć blokad splotu słonecznego a światełko przejawi się sercem.

    Polecam do odreagowań kilka nagrań poświęconych wzmiankowanej tematyce.

    Cudna ulga i wierzę bardzo, że te słowa odejdą na zawsze i że Bóg uwolni mnie od nich. Nauczyłam się rozmawiać z Bogiem dopiero właśnie w pokłonie, wcześniej tego nie robiłam, bo czułam na przemian albo pychę, próżność, obłudę albo niezasługiwanie na to aby porozmawiać z Bogiem oraz aby prosić Boga o przebaczenie i o cokolwiek. A w pokłonie słowa same zaczęły płynąć ze mnie. I co piękne przychodzi pokora i zrozumienie. Nie potrafiłam sama wcześniej wyrażać swoimi słowami tego co chcę wyrazić i powiedzieć Bogu.

    Razem ze szlochem schodzi z duszy wielki ciężar. Jego waga jest tym większa im dłuższy był szloch. Znajoma która uskarżała się w poście wyższym, że ,,to jej szlochanie było straszne" odreagowywała zaledwie kilka minut. A szloch 30 minutowy też może jeszcze nadejść. Straszne dla mnie było kiedyś, niespodziewane odreagowanie na środku drogi, doświadczone za kierownicą. Myślałem, że nie zdążę dojechać do pobocza.

  • s_majda pisze:

    Stasia: wczoraj kłóciłam sie ze Stwórca

    [22:30:48] Stasia: i tak płakałam, że nie mogłam przestać

    [22:32:03] Sławomir Majda: A wyszło na czyje po kłótni i kto nabroił; Stwórca czy ty i twoja dusza?

    [22:32:09] Stasia: nie mogłam mu wybaczyć tego mojego tragicznego życia tylko z tego powodu, ze jakieś inne moje wcielenie było wypasionym kapłanem

    [22:33:04] Stasia: na to, że mam pracować i nie zastanawiać się

    [22:33:25] Stasia: a to co zobaczę jest niespodzianką

    [22:34:51] Stasia: jeszcze mam jakieś takie niedowierzanie, a może on mi karze pracować dla jakiegoś następnego wcielenia

    [22:35:25] Stasia: i co mi po tym, ze ktoś inny i ta sama moja dusza będzie mówił `ale życie jest całkiem fajne`

    [22:36:13] Stasia: a ja przeżyłam pól życia w zgryzocie a następne pól przeżyję na kolanach

  • s_majda pisze:

    Mirka: bo w górę jak ma się głowę i płacze to B,..czemu ja….,za jakie grzechy itp

    z płaczem zwraca się do B

    w dół radzisz sobie sam czyli źle- bo bez Boga…

    bo jak samemu można sobie poradzić

    to ułuda