Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie
Wybaczyłam, że mnie nie kochał, że ,,pluł" na mnie.

Autorka Miriam Adamczewska, współpraca Sławomir Majda.

Otwórz proszę Boże moje serce. Wybaczyłam Mirkowi to, że widział we mnie tylko tępą, nudną, głupią idiotkę i podkreślał bezustannie moje wady, nie dostrzegając żadnych zalet, ukazywał mi tylko te moje wady, błędy, niedoskonałości, że mnie zawstydzał, wkręcał w kompleksy, poczucie winy i bezwartościowości. Wybaczyłam Mirkowi to, że widział mnie jedynie jako darmowy wieloczynnościowy robot.
Wybaczyłam sobie samej, że godziłam się na takie traktowanie i jak idiotka cieszyłam się z każdego skrawka, ochłapu „”miłości”” który mi rzucał.
Wybaczyłam sobie, że niczym prostytutka w jego spojrzeniu na darmo doszukiwałam się miłości, że nie potrafiłam dostrzec kłamstw, gdy wracał od innych kobiet do mnie z powitaniem „”cześć kochanie”” na ustach. Wybaczyłam sobie, że w jego słowach doszukiwałam się deklaracji o dozgonnej miłości i byciu razem, że nie potrafiłam czytać kłamstw zawartych między wierszami.
Wybaczyłam sobie, że kłamałam sama przed sobą, znajomymi, rodziną- tak on mnie kocha.
Wybaczyłam Mirkowi to, że nie inspirował mnie do zmian, do rozwoju, do pracy nad sobą, ale krytykował, ograniczał, tłumił i obniżał moje wibracje. Wybaczyłam jemu, że nigdy przy nim nie mogłam rozwinąć skrzydeł i przejawić się jako istota Bożej miłości.
Wybaczyłam Mirkowi to, że niczym prostytutkę bezustannie utwierdzał mnie w niskim poczuciu własnej wartości i zaniżał moją samoocenę sprowadzając mnie do parteru i niejako pokazywał, gdzie jest- w jego mniemaniu- moje miejsce: przy jego stopach.
Wybaczyłam Mirkowi to, że bezustannie utrzymywał mnie w poczuciu niegodności bycia z nim w związku.
Wybaczyłam Mirkowi, dla którego byłam tylko tymczasową odskocznią, kochanką, „”tą drugą””, dziewczyną do poużywania, podczas gdy ja oddałam mu całą siebie.
Wybaczyłam Mirkowi to, że się mnie wstydził i mnie nie szanował, gardził mną, nie doceniał a często traktował jak śmiecia lub jak prostytutkę.
Wybaczyłam Mirkowi to, że bezustannie był sfrustrowany, niezadowolony moją osobą, a ja wybaczyłam sobie, że aby mu dogodzić nadskakiwałam, stawałam na rzęsach, aby był zadowolony.
Wybaczyłam Mirkowi to, że odrzucał moją miłość, odpychał mnie od siebie jak natrętną muchę, wybaczyłam jemu, że sprawiał, że żebrałam o jego miłość niczym u alfonsa.
Wybaczyłam sobie samej, że ślepo do niego przywiązana żebrałam o jego miłość.
Wybaczyłam Mirkowi to, że zainwestowałam w niego tak wiele uczuć, marzeń, nadziei, czasu, a w zamian nic nie dostałam.
Wybaczyłam Mirkowi to, że wmawiał mi jak prostytutce, że nikt- żaden mężczyzna  mnie nie będzie chciał, jeśli będę taka, jaka jestem. Oddałam Bogu wszystkie moje misje, ślubowania jakie doprowadziły mnie i duszę do związania się z Mirkiem.
Wybaczyłam Mirkowi to, że nienawidził mnie, gdy płakałam, że mnie nie pocieszał, tylko stawał się agresywny, że twierdził, że płacz jest oznaką słabości.
Wybaczyłam Mirkowi to, że wylałam przez niego morze łez, że chwilami myślałam, że jak będę tak płakała to może odkupię jego winy tymi swoimi łzami, albo coś w nim się odmieni na lepsze, że mnie pokocha miłością serca, wybaczyłam sobie samej, że chciałam być takim mitycznym „feniksem” dla Mirka.
Wybaczyłam sobie, że poprzez toksyczny, ciężko karmiczny związek z Mirkiem, myślałam, że ja już nigdy nie zaznam prawdziwej miłości, że miałam wynaturzony obraz jak powinna wyglądać relacja dwojga ludzi.
Wybaczyłam sobie, że pogubiłam się, zapomniałam o Bogu, o miłości.
Wybaczyłam Mirkowi, że symbolicznie „pluł” na mnie, a ja głupia mówiłam, że tylko deszcz pada.
Wybaczyłam Mirkowi to, że ciągle deptał moje uczucia i ranił mnie bez końca.
Wybaczyłam Mirkowi to, że on nie potrafił mnie kochać miłością własnego serduszka.
Wybaczyłam sobie wszelkie intencje, nawyki potrzeby jakie doprowadziły mnie do zamanifestowania się tych zdarzeń i doświadczeń w moim życiu. Wybaczyłam sobie intencje bycia ofiarą, mój pociąg do otrzymywania bólu, cierpienia, zachłanność na doznawanie poczucia krzywdy, depresji, traumy.


Opublikowano: 13/10/2010
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz