Oglądałem reportaż z Tybetu w którym odwiedzono przeszło 80-letnią buddyjską mniszkę. Samotnie mieszka u stóp Mount Everestu. Jest witalna i pogodna. Patrząc na nią uwierzyłem, że osóbka ta codziennie od 35 lat modli się o zbawienie ludzkości, o dobro i pomyślność wszystkich.
Lama Ole Nydalh nie jest podobny w zachowaniu i energiach do owej mniszki. Teoretycznie oboje wyznają ten sam buddyzm. Kuriozalność i szkodliwość poglądów p. Ole jest tak wielka, że przytaczam znalezione w Internecie fragmenty książki ,,216 odpowiedzi jogina””. Ukaże się niebawem nakładem Wydawnictwa ,,Czerwony Słoń””]
Poniżej komentarze z portalu CUD.
Co jest najważniejsze w buddyzmie?
OLE: Najważniejsze w buddyzmie jest to, że nie przejmujemy się za bardzo tym,co wydarza
się w umyśle, lecz zajmujemy się raczej nim samym. Nie ma końca snom, myślom, wspomnieniom, oczekiwaniom, nadziejom i lękom, które możemy mieć. Nie było ich dawniej, wkrótce znikną, odejdą. Traktując je poważnie postępujemy dosyć głupio.
Baw się przedstawieniem, słuchaj radia, jeśli podoba ci się program, lub rób coś innego, jeżeli ci nie odpowiada. Cokolwiek zobaczysz, wiedz, że i tak nie możesz tego zatrzymać.
Jedyną rzeczą, którą będziesz miał zawsze i która nie może zniknąć, jest samo jasne światło twego umysłu. Ono jest rzeczywiste.
Czy istnieją lepsze i gorsze pory medytacji?
OLE: Powiedziałbym, że wszystko jest sztuką możliwego. Musisz ulokować medytację w swoim życiu i życie w medytacji. Po prostu powinieneś medytować wtedy, kiedy możesz. Masz pracę, różne sprawy do załatwienia, musisz zadbać o to, żeby wszystko grało ze sobą. I moja najlepsza rada: zacznij poranek od przyjęcia schronienia po to, żeby przez cały dzień towarzyszył ci jakiś wyzwalający albo oświecony cel. Myśl o tym, że rzeczywiście wchodzisz w kontakt z oświeconym umysłem, by szybko się rozwijać i uzyskać zdolność przynoszenia pożytku innym. Następnie pozwól, żeby otaczał cię przez cały czas czysty świat, koncentruj się na tym, co dobre i pełne znaczenia. Kiedy będziesz miał chwilę wolnego czasu, pozwól, by Karmapa pojawił się przed tobą, rozpuścił się w świetle i stopił z tobą. Patrząc na innych dostrzegaj zawsze to, co jest w nich szczególnie interesujące i pełne znaczenia. Jeżeli znajdujesz się w jakimś pomieszczeniu razem z innymi, „posadź” w umyśle buddę na głowie każdego z nich. Kiedy się poruszasz, prowadzisz samochód, próbuj być w pełni świadomy wszystkich rzeczy, które robisz. Kiedy się z czegoś cieszysz, życz takiej samej radości każdemu. Rano bardzo dobrze jest zrobić pokłony. Wtedy będziesz miał siłę na cały dzień. Wieczorem dobrze jest powtórzyć oczyszczające mantry, usuwające nieprzyjemne wrażenia, nagromadzone w ciągu dnia. Potem śpij głęboko. To bym ci poradził. Każdy moment jest dobry do medytacji, ale nie wszystkie jej rodzaje są dobre. Jeśli chodzi o medytację na nasz własny umysł, ważne jest, żebyśmy wykonywali ją tylko wtedy, kiedy jesteśmy przejrzyści. Jeśli nasz umysł jest klarowny, możemy być go po prostu świadomi. Gdy pojawia się senność, jesteśmy rozleniwieni i nieprzejrzyści,należy przerwać medytację. Możesz źle medytować, ale nie możesz medytować o niewłaściwych porach.
Jak radzić sobie z lenistwem?
OLE: Kup sobie dom z widokiem na cmentarz. Kiedy będziesz patrzył przez okno, pomyśl: ,,Teraz oni wszyscy tam leżą, a ja nie mogłem im pomóc, więc muszę się czegoś nauczyć””.
Czym różni się miłość od pożądania?
OLE: Miłość daje, a pożądanie chce tylko mieć. W rzeczywistości możemy powiedzieć, że istnieją różne rodzaje miłości. Jedna próbuje uzyskać obietnicę dotyczącą przyszłości – ta sprawia, że wszyscy są biedni. Istnieje również miłość, która daje tyle, ile może i tyle też otrzymuje. Czymś jeszcze innym jest współczucie: daje się wtedy, kiedy się nie otrzymuje; jest to dobre tak długo, jak długo nie sprawiamy, że ludzie stają się od nas zależni, lecz dbamy o to, by się od nas uczyli. Mówimy też o czymś, co można nazwać współradością. Jeżeli ją rozwinęliśmy, cieszymy się, gdy coś dobrego się wydarzy, również wtedy, gdy nie mamy z tym żadnego związku. Wreszcie ostatni rodzaj miłości to równość. Tutaj po prostu wiemy, że wszyscy mają naturę buddy, mimo, że czasami może być trudno to zobaczyć. Zawsze powinniśmy wiedzieć, czy próbujemy wepchnąć ludzi w jakiś schemat, próbujemy ich ograniczyć, czy też staramy się dać im wolność i rozwój. Coś, co daje wolność, jest zawsze dobre.
Jaki jest sens pokuty i zadośćuczynienia?
OLE: Te rzeczy nie mają żadnego sensu – istnieje tylko przyczyna i skutek. Zbieramy dokładnie takie żniwo, jakie zasialiśmy. Jeżeli istniałby jakiś bóg, który byłby przyczyną wszystkich cierpień, wówczas powiedziałbym: ,,Zbierzmy jak najwięcej pieniędzy, zbudujmy wielką rakietę
i zestrzelmy go””. Problem przestałby istnieć. Funkcjonuje to jednak niestety zupełnie inaczej
– to my sami wprowadzamy do umysłu pewne wrażenia, które następnie wypływają na powierzchnię i zaczynają działać.
Dlaczego tak często udzielasz Poła?
OLE: Poła jest najszybszym rodzajem błogosławieństwa, który mogę przekazać ludziom.Dla nowoczesnego świata jest to znakomita metoda. Dałem dostęp do niej wielu tysiącom ludzi
i wszyscy stwierdzili, że istniało życie przed poła i po poła, że jest to bardzo pożyteczne. Udzielam wiele poła dlatego, że życie jest krótkie.
Jaki wpływ na Twój rozwój miały kobiety?
OLE: Moimi najlepszymi nauczycielami były zawsze kobiety. Ponieważ sam z natury nie mam
w sobie prawie niczego kobiecego, żebym mógł stać się naprawdę ludzki, musiałem wielu rzeczy nauczyć się od kobiet. Więc powiedziałbym, że jest to przez cały czas wielkie dawanie
i branie z obu stron. Myślę, że ja miałem z tego tak samo dużo korzyści jak one.
Na czym polega różnica w postrzeganiu zjawisk na poziomie relatywnym i absolutnym?
OLE: Na najwyższym poziomie wszystko ukazuje nieograniczony potencjał umysłu – starość, choroba i śmierć są równie interesujące jak młodość, szczęście i miłość.
Te pierwsze pokazują jak rzeczy znikają w umyśle, a drugie – jak pojawiają się znowu.
Zarówno jedno jak i drugie jest tak samo ciekawe. Na poziomie subiektywnym, kiedy utożsamiamy się z naszym ciałem i posiadanymi rzeczami, oczywiście trudno jest tak postrzegać zjawiska: mamy nadzieje i lęki, chwytamy jedne rzeczy, a odpychamy inne.
Jednak na poziomie absolutnym wszystko jest wolną grą umysłu i jego potencjałem.
Jakie uczucia są pożyteczne a jakie nie?
OLE: Istnieją tylko trzy uczucia, które są ważne, ponieważ ukazują prawdziwą naturę umysłu. Nieustraszoność, pojawiająca się, kiedy umysł odkrywa, że jest niezniszczalny, ponieważ ma naturę przestrzeni. Radość, która powstaje, kiedy nieustraszony umysł odkrywa swoje możliwości. ! Wreszcie miłość, której doświadczamy odkrywając, że wszystkie istoty są takie jak my, że też chcą uniknąć cierpienia i pragną szczęścia. Jeżeli doświadczasz tych trzech uczuć: nieustraszoności, spontanicznej radości i głębokiej miłości, jest to naprawdę znaczące, gdyż wyrażają one twoją ponadczasową naturę. Wszystkie inne uczucia to istny disneyland – dzisiaj wzlot, jutro upadek, dzisiaj tu, jutro tam; – nie ma w tym wiele znaczenia. Praktyka sprawia, że stajesz się silny, solidny. Słowo „guru” w sanskrycie oznacza właśnie kogoś, ciężkiego. Nie w tym sensie, że ma ciężkie wibracje, lecz że po prostu jest tak solidny i tak pewnie spoczywa w sobie samym, że nic nie potrafi nim zachwiać. Sam, jako Skandynaw, mam bardzo przejrzysty pogląd na ten temat. My zawsze mówimy, że małe psy szczekają, a duże nie muszą. O ile wiem, w karate jest takie powiedzenie: „Uważaj na moc spokojnego człowieka”. Ktoś, kto panuje nad sobą, działa zawsze w odpowiednim momencie, a ten, kim rządzą emocje, robi niewłaściwe rzeczy w niewłaściwym czasie i przegrywa. Kiedy praktykujemy przez jakiś czas i rozwijamy się, często nam się wydaje, że nic się nie dzieje. Jest tak dlatego, że wzloty i upadki, których dawniej się doświadczało, stają się bardziej zrównoważone, dziury zostają zacementowane. Postrzegamy wzloty tylko dlatego, że istnieją upadki, z którymi możemy je porównać. Kiedy nie ma już upadków, trudniej jest zobaczyć wzloty. Wznosimy się coraz bardziej, ale skoro upadki zostały już zlikwidowane, to nie ma już z czym tego porównać, zostaje tylko sam wysoki poziom. To tak, jakbyśmy jechali pod górę i zmieniali biegi na coraz niższe, a później patrzymy przez okno i widzimy, że poruszamy się coraz szybciej, bo jedziemy z góry. Właściwie dość trudno jest się zorientować w którym miejscu znajdujemy się w naszym rozwoju. Jednak ogólnie mówiąc, jeśli wydarza się mniej wzlotów i upadków, jest mniej przyszłości i przeszłości, mniej chwytania i odpychania, jeżeli spoczywa się spokojnie w jasnej przestrzeni umysłu, posiadając nadmiar energii i radości dla innych, wtedy można powiedzieć, że sobie dobrze radzimy.
To jest znak, więc szukajcie właśnie tego.
Co się odradza jeśli nie jest to dusza?
OLE: W buddyzmie nie ma duszy. Nie możesz mi niczego takiego pokazać – nie ma wagi, zapachu, rozmiaru, koloru, niczego. To, co się odradza, jest strumieniem doświadczeń.
Ale dochodząc do tego trzeba najpierw zrozumieć, że umysł ma dwa aspekty. Lustro i obrazy, ocean i fale. Lustro i ocean są ponadczasowe. Patrzą przez twoje oczy, słyszą przez twoje uszy
i doświadczają wszystkiego właśnie tu i teraz. Jest to otwarta, bezgraniczna przestrzeń, która nigdy się nie narodziła i nie może umrzeć. Są też rzeczy, z którymi się utożsamiamy – wrażenia, uczucia, myśli etc. I to jest strumień doświadczeń. Strumień ten zmienia się i płynie dalej, kiedy umieramy; przechodzi proces transformacji, podczas którego żadne nowe zewnętrzne wrażenia nie docierają do umysłu. Kiedy łączymy się potem z zapłodnionym jajeczkiem w łonie matki
i zaczyna się nowe życie, znów gromadzimy doświadczenia. Tego przepływu wrażeń nie można nazwać w jakikolwiek sposób, nie ma tam niczego, co byłoby trwałe, niezmienne. Stałe jest jedynie przejrzyste światło, takie samo w każdym, a to, co jest w nas różne, zmienia się przez cały czas. Co się właściwie dzieje, kiedy osiągamy oświecenie? Jesteśmy wtedy jak człowiek stojący na szczycie góry – po pierwsze widzimy wszystko w promieniu 360 stopni,
a po drugie – różne drogi, którymi można wejść na szczyt. Realnej duszy, „mnie” i „ja” nie można nigdzie znaleźć. Tylko przejrzyste światło, które jest w każdym. Ocean jest ten sam, fale są różne.
Kto to jest nauczyciel?
OLE: Najpierw spotykasz zewnętrznego guru, czytasz teksty, otrzymujesz instrukcje. To budzi wewnętrznego guru – uzyskujesz zdolność do pracy z koncepcjami i uczuciami, co z kolei aktywizuje tajemnego guru, którym jest sposób postrzegania świata, pogląd. Więc żeby być dobrym nauczycielem, musisz zadbać o to, by te rzeczy współgrały ze sobą. Jeśli masz po prostu trochę doświadczeń, lecz nie wiesz z czym je połączyć, nie znasz ich miejsca w obrębie całości, prawdopodobnie poprowadzisz innych w ślepą uliczkę. Jeżeli jednak posiadasz ogólną ramę i trochę doświadczeń, które do niej pasują, możliwe, że będziesz mógł kogoś zainspirować. Moje nauki, pomimo że żyję w tak jogiczny sposób, są właściwie ogólnie biorąc bardzo konserwatywne. Nie „poprawiam” Buddy, chociaż czasem zapominam o szczegółach, gdyż niezbyt mnie interesują. Jednak jeśli chodzi o ogólny pogląd, drogę i cel, sądzę, że przekazuję je dosyć przejrzyście. Z drugiej strony tego, o czym mówię, również doświadczam,
co dodaje całości trochę szczególnej energii.
Czym się różni buddyzm od hinduizmu?
OLE: Buddyzm bardzo różni się od hinduizmu. Nie od Adwajtawedanty, ponieważ jej nauki są właściwie buddyzmem, lecz od pozostałych jego odłamów. W buddyzmie nie ma atmana
i brahmana, boga i duszy, nie ma niczego, co musi zostać połączone w całość.
Naturą wszystkich rzeczy i naturą umysłu było zawsze przejrzyste światło.
Chodzi tylko o rozpoznanie tego, o usunięcie zasłon okrywających umysł. Bardzo ważna
i obszerna część nauk Buddy mówi o tym, że nie istnieje żadna osoba, żadne „ja”, „ego”.
Nie ma czegoś takiego ani w ciele, w którym każdy atom zmienia się co chwila,
ani w nieustannie przychodzących i odchodzących myślach i uczuciach. Umysł jest nigdy nie znikającym jasnym światłem. Już u samej podstawy nastawienia buddyzmu i hinduizmu bardzo się od siebie różnią.
Na czym polega reinkarnacja?
OLE: Przyjrzawszy się umysłowi, zauważymy, że istnieje w nim morze i fale, odbicia i lustro, przeżywający i to, co jest przeżywane. Jeżeli poszukamy tego kogoś, kto teraz przeżywa rzeczy, zauważymy, że natura naszego umysłu jest pusta, że nie jest rzeczą. Znaczy to, że jest poza narodzinami i śmiercią, istnieje poza czasem. Jednocześnie jest promieniująca, przejrzysta
i pełna możliwości. Nie ma również końca ani granic – umysł jest nieograniczony.
Oznacza to, że nie ma początku ani końca, nie posiada centrum ani miejsca, w którym przestaje istnieć. Trudno jest powiedzieć również, czy morze i fale są tym samym, czy czymś różnym. Prawdopodobnie należałoby stwierdzić, że jest i tak, i tak.
Myśli i uczucia pojawiają się w umyśle, swobodnie się w nim rozgrywają i z powrotem w nim znikają. Jeśli więc spojrzymy na umysł od strony jego przejrzystości, pustości
i nieograniczoności, to okaże się, że coś takiego jak reinkarnacja nie istnieje. Umysł zawsze był, jest wszędzie i nie może zniknąć. Rzadko jednak się zdarza, by zwykły zjadacz chleba doświadczał tego stanu. Przeżywamy to w najbardziej intensywnych momentach: w czasie kochania się, czy też w chwilach największego napięcia. Poza tym przeżywamy zawsze tylko wyobrażenia, które pojawiają się w umyśle. Nie sam umysł, lecz to, co się w nim wydarza – a to oczywiście zmienia się przez cały czas. Dlatego też mówimy, że nie ma żadnego stałego „ja”. Na przykład w siedemdziesięcioletnim mężczyźnie nie ma niczego, co nie zmieniłoby się od czasu, kiedy był siedmioletnim chłopcem. Każda myśl, każde uczucie, każdy atom w ciele, wszystko wielokrotnie się zmieniało. Z drugiej jednak strony, jeżeli nie istniałoby dziecko, nie istniałby również starzec. Na przestrzeni całego życia gromadzimy w umyśle doświadczenia, zmieniają się bez przerwy piękne i brzydkie obrazy, a my przez cały czas widzimy tylko te odbicia, nie dostrzegamy samego zwierciadła. Później, kiedy umieramy, ten strumień wrażeń gromadzonych przez zmysły zostaje przecięty, gdyż nie posiadamy już zmysłów. Na początku przez pewien krótki czas jesteśmy nieświadomi, najczęściej są to trzy dni. Następnie budzimy się z owego stanu na okres około tygodnia, w czasie którego doświadczamy wrażeń związanych jeszcze z zakończonym właśnie życiem. Następnie odkrywamy, że rzeczywiście umarliśmy i tracimy świadomość. Wkrótce potem dochodzi do głosu podświadomość – zaczyna pokazywać to, co zawiera. Trwa to około pięciu i pół tygodnia. W siedem tygodni po śmierci, zaczyna dominować to uczucie, które jest w nas najsilniejsze i rodzimy się w takim stanie świadomości, w takiej rzeczywistości, jaka do niego pasuje. Potem znowu umieramy i znowu rodzimy się mając takie, a nie inne ciało, w konkretnym kraju itd.
W ten sposób przechodzimy z jednej inkarnacji do drugiej. Toczy się to przez cały czas, aż pewnego razu dotrzemy do celu. Odkryjemy, że wszystko to jest snem, że przeżywający jest ponadczasowym, przejrzystym światłem, a nie tylko tym, co pojawia się i znika. Oświecenie następuje w momencie, kiedy wyskakujemy z tej rzeki i zaczynamy spoczywać w absolutnym stanie, w którym wszystko widzimy i wszystko wiemy. Jednocześnie jednak nie jesteśmy przez nic związani.
Po co człowiek żyje?
OLE: Po prostu spotkały się warunki sprawiające, że doświadczamy ludzkiego życia.
Możemy patrzeć na nie niejako z dwóch stron, z dwóch punktów widzenia. Jeśli postrzegamy je z poziomu mądrości, wówczas wszystko jest pełne znaczenia po prostu dlatego, że się wydarza, każdy atom wibruje radością i jest zespolony w całość przez miłość. Każda myśl, niezależnie od tego jak głupia by nie była, jest wspaniała, ponieważ ukazuje możliwości umysłu, jego bogactwo. To jest najwyższy poziom. Po prostu spoczywa się w tym, co jest, doświadczając wszystkich zjawisk jako grającej samej ze sobą przejrzystości umysłu.
Istnieje jednak również inny sposób postrzegania; zwyczajny, światowy, pełen obaw
i oczekiwań, chwytania i odpychania. Jeśli patrzymy na życie z tego poziomu, to doświadczamy często rzeczy, których nie chcemy. Istnieje tu wiele przeszkadzających, pomieszanych uczuć
i cierpienia, choroba, starość i śmierć są czymś rzeczywistym, itd. Wszystko zależy więc od poziomu, z jakiego patrzymy na świat, od tego czy będzie to poziom bogatego, czy też biednego człowieka. Jeżeli utożsamiamy się z naszą naturą buddy, wówczas wszystko pasuje do siebie nawzajem, jeśli zaś uważamy, że jesteśmy naszym „ja”, mamy kłopoty.
Wyobraźcie sobie na przykład szklankę wody. Kiedy macie dobry humor – jest pełna nektaru, jeśli jesteście gniewni – może stanowić broń, możecie wylać ją komuś w twarz. Woda zazwyczaj jest po prostu czymś do picia, jeżeli jednak nie ma jej pod ręką akurat wtedy, kiedy jesteście spragnieni, będziecie myśleć tylko o tym, żeby ją zdobyć, pojawi się zachłanność. Komuś pełnemu lęku woda w szklance może się wydać; będzie dla niego czymś niebezpiecznym, natomiast dla wielu małych żyjątek stanowi olbrzymie jezioro.
Tymczasem jest to ciągle ta sama szklanka wody.
To umysł, nasze nastawienia, stwarza świat.
Jaka jest relacja miedzy umysłem a mózgiem?
OLE: Bardzo dobre pytanie, dziękuję. Od czasu do czasu powinienem powiedzieć coś na ten temat w czasie wykładu, ale najczęściej o tym zapominam. Zwykle uważa się, że mózg produkuje swego rodzaju elektryczność i to właśnie ona jest umysłem. Istnieje jednak wiele zjawisk, których przy pomocy tego poglądu nie da się wytłumaczyć. Sam na przykład pamiętam różne sceny bitewne ze swych poprzednich żywotów – potwierdzili to również moi nauczyciele. Często podnosimy słuchawkę telefonu i zanim jeszcze usłyszymy głos, wiemy, kto do nas dzwoni albo myślimy o kimś intensywnie i później dostajemy od niego list. W tym kontekście zupełnie nieprawdopodobnie brzmi teza, że mózg jest stacją nadawczą całego programu. Znacznie bardziej pasuje do tych doświadczeń idea, że stanowi on tylko odbiornik audycji,
a świadomość jest pewną energią, wibracją w przestrzeni. I kiedy plemnik spotyka się z jajem, świadomość łączy się z nowym ciałem i zaczyna gromadzić nowe wrażenia. Potem ciało umiera i ponieważ umysł nie otrzymuje już wrażeń poprzez zmysły, do głosu dochodzi podświadomość. Następnie w pewnym określonym czasie jedno z naszych uczuć dominuje nad innymi i prowadzi nas w kolejne życie – odnajdujemy rodziców w obszarze któregoś
z sześciu światów.
W ten sposób rozgrywa się to od nie mającego początku czasu.
Co to znaczy że życie jest snem?
OLE: Oznacza to, że wszystko na zewnątrz i wewnątrz nieustannie się zmienia, że nie jest niczym trwałym. Tak naprawdę mówimy o dwóch rodzajach snów. Mówimy o zbiorowym śnie, który mamy wszyscy, na przykład, tutaj w tej sali. Ten sen wyłania się z naszych podświadomych wrażeń, z naszej karmy. Druga rzecz, to te prywatne sny, które zależą od tego czy patrzymy na świat poprzez różowe, czy też czarne okulary. Więc to są te dwa rodzaje snów: sen zbiorowy i sen indywidualny. Mogę ci opowiedzieć taką historię. Mniej więcej rok temu niemieccy psychologowie przeprowadzili ciekawy eksperyment. Dowiedli, że ludzie, którzy nie medytują, doświadczają tak naprawdę tylko dwudziestu procent tego czego myślą, że doświadczają. Pozostałe osiemdziesiat procent pochodzi od naszego „zaplecza”, naszej rodziny, od ludzi do których jakby należymy. Oczywiście nie to dotyczy takich wysoce oświeconych i wyzwolonych istot jak moi uczniowie, którzy widzą jakimi rzeczy są. W związku ze snami nauki Buddy mówią, że chociaż wszystko jest snem, istnieje różnica pomiędzy dobrym
i złym snem. Z dobrego snu można się wyzwolić i osiągnąć oświecenie. Zły sen przynosi natomiast jedynie coraz więcej problemów. Więc możemy pracować z tą naturą snów.
Tak naprawdę nie ma żadnego innego filozoficznego poglądu, który mógłby to objaśnić. Jeżeli myślimy na przykład, że rzeczy są prawdziwe, w taki ogólnie materialistyczny sposób, wówczas starość, choroba i śmierć również są rzeczywiste. Cierpienie jest prawdziwe. Z drugiej strony, jeżeli myślimy, że nic nie istnieje, to jest to nihilizm. Wówczas nie możemy naprawdę nic zrobić. A cierpienie, którego ciągle doświadczamy wciąż jeszcze nas rani. Trzeci sposób polega natomiast na tym, że widzimy iż wszystko jest snem, ale potrafimy się z tego snu przebudzić.
Na tym poziomie mamy cel i mamy drogę.
Co to znaczy że pustka jest formą?
OLE: Kiedy weźmiesz coś, co wygląda na realne i następnie będziesz to rozbijał, przyglądał się coraz mniejszym i mniejszym tego fragmentom, atomom, częściom atomów, w końcu dojdziesz do czegoś co się nazywa kwarki, do gluomów, leptonów i innych takich cząstek. Jeżeli im się przyjrzysz, to okaże się, że nie ma tam niczego co można by zmierzyć, zobaczyć. Z drugiej strony, jeśli się przyjrzysz umysłowi, to zobaczysz, że gdy znikają myśli i uczucia nic nie pozostaje, Jednakże jest to tylko połowa historii. Druga połowa jest taka: ma się pustą przestrzeń i naukowcy to zrobili, udało im się całkowicie oczyścić z materii, z jakichkolwiek cząsteczek pewien obszar przestrzeni, i zauważyli, naukowcy, że w tej przestrzeni nagle pojawiają się cząsteczki, choć nie wiadomo skąd one się tam wzięły. W ten sam sposób, wasz umysł, kiedy się zrelaksuje, wypełni się na powrót obrazami i poglądami. Oznacza to, że ten normalny podział, którego nas nauczono, istnienie i nieistnienie, materializm i nihilizm, egzystencja lub brak egzystencji, nie są dwiema oddzielnymi rzeczami, są dwoma aspektami tej samej rzeczy. My buddyści, pragnąc by uczynić to zdanie: „Pustka jest formą, forma jest pustką” brzmiało bardziej nowocześnie, powiadamy, że kiedy niczego nie ma, to jest natura przestrzeni Umysłu, kiedy coś się pojawia to jest natura przejrzystości lub też swobodna gra Umysłu; natomiast a to, że jest przestrzeń i jednocześnie mogą się w niej pojawiać rzeczy, to jest nieograniczona natura Umysłu. Dlatego twoje pytanie dotyka tylko jednej części całości i naprawdę pokazuje nam, że prawda jest poza koncepcjami. Wszystkie ekstremalne stany są nietrwałe, zarówno istnienie jak i nieistnienie znajdują się w ciągłym strumieniu zmian, zarówno w świecie zewnętrznym jak i wewnątrz umysłu rzeczy pojawiają się i znikają przez cały czas; przychodzą i odchodzą.
Poniżej dyskusja z CUD-u na ten temat. Czytamy od dołu.
2009-07-04 12:02 tadeusz (m)
#
Leszek
A lubisz w ogĂłle jakichĹ mistrzĂłw duchowych?(ale nie tych maluczkich – tych z co najmniej taka sama rzesza fanĂłw :))
2009-07-03 14:49 Leszek (m)
#
MiaĹem kiedyĹ bezpoĹredni kontakt z lamÄ
Ole. Wraz z jego licznymi wielbicielkami i nielicznymi wielbicielami czekaĹem ponad pĂłĹtorej godziny, aĹź rozpocznie siÄ spotkanie. Wreszcie moja nerwica zainspirowaĹa mnie do opuszczenia sali. Gdy wychodziĹem z Centrum Kultury, Ole staĹ przed wejĹciem i namiÄtnie obgadywaĹ coĹ ze swoimi znajomymi. Nic nie wskazywaĹo na to,ze mnÄ
zamiar wejĹÄ do Ĺrodka.
Od znajomych wiem, Ĺźe wreszcie sobie przypomniaĹ, Ĺźe czeka na niego ok 200 ludzi. To trwaĹo jeszcze jakieĹ póŠgodziny.
No i cóş, nie zrobiĹ na mnie dobrego wraĹźenia, ani jako na ĹlÄ
zaku przyzwyczajonym do punktualnoĹci, ani jako na duchowym rozwojowcu (bo emanowaĹ jakÄ
Ĺ syfiastÄ
energiÄ
). Za to laski podobno wpadaĹy w ekstazÄ.
2009-07-03 14:34 SĹawomir Majda (m)
#
Takie w sam raz nastroje < z widokiem na cmentarz>
2009-07-03 14:16 SĹawomir Majda (m)
#
ÄpajÄ
cy Jakson moĹźe Ĺatwo zainspirowaÄ do Äpania ale na jakÄ
skalÄ! ByĹem zmuszony sĹuchaÄ jego piosenek przez caĹy dzieĹ ostatnio i wydaje siÄ Ĺźe nie sÄ
to energie otwierajÄ
ce serce
2009-07-03 14:03 Dawid (m)
#
„Nie mĂłwiÄ Ĺźe w tym Ĺźyciu uczniem:) Bo ja teĹź w tym Ĺźyciu niczyim nie jestem, a jednak podĹwiadomoĹÄ dziaĹa swoje. „
Tak, sÄ dzÄ nawet Ĺźe wszyscy trzej – Mariusz, Ole i ja, mamy powiÄ zania np z czarnej tantry i jakiĹ szkóŠfilozoficznych wschodnich 🙂 JednoczeĹnie zauwaĹźam, Ĺźe Mariusz reaguje na olego „regresywnie” – dawnÄ niechÄciÄ . Ja natomiast nie patrze na czĹowieka, tylko na sĹowa, tzn. widzÄ Ĺźe czasem powie coĹ tak, a czasem tak, natomiast Mariusz patrzy na czĹowieka – przekreĹliĹ wszystko co z tym czĹowiekiem siÄ wiÄ Ĺźe, mimo Ĺźe rzeczywistoĹÄ jest zazwyczaj inna, i kaĹźdy mĂłwi lub przekazuje coĹ inspirujÄ cego bÄ dĹş nie. Dlatego podpowiadam, Ĺźe nie powinien patrzeÄ na to przez pryzmat „Olego” :)))) Dla mnie Ole jako osoba nie ma tu zbytnio znaczenia. Ani pozytywnego ani negatywnego. Dla Mariusza, odnoszÄ wraĹźenia, ma negatywne, ale moĹźe siÄ mylÄ.
2009-07-03 13:58 Dawid (m)
#
No, teraz juĹź chyba wszystkie waĹźniejsze uwagi zawarĹem 😉
2009-07-03 13:57 Dawid (m)
#
To jeszcze siÄ rozpisze trochÄ, jak z kolei ja to widzÄ 😉
Jak juĹź doszliĹmy do wniosku – mnie i Mariuszowi ostatecznie chodzi o to samo, róşnica jest w sposobie patrzenia na rzeczywistoĹÄ. Ja jestem z natury optymistÄ – i skupiam siÄ na tym co ĹÄ czy (bÄdÄ c jednoczeĹnie Ĺwiadomym ograniczeĹ buddyzmu, ale na nich siÄ nie skupiam). Mariusz, jako, w tej sytuacji, pesymista – skupia siÄ na tym co dzieli. I nie ma w tym nic zĹego – róşni ludzie, róşnie patrzÄ na Ĺwiat. JednoczeĹnie przyĹwieca nam to samo – odrzucaÄ to co negatywne i inspiracje konfrontowaÄ z intuicjÄ , przy czym ja skupiam siÄ na tym co ĹÄ czy, bez przywiÄ zywania wiÄkszej wagi do tego co dzieli; Mariusz skupia siÄ na tym co dzieli, bez wiÄkszej wagi do tego co ĹÄ czy.
JednoczeĹnie myĹlÄ, Ĺźe Mariusz nie powinien patrzeÄ na buddyzm (ani na szkoĹÄ z ktĂłrej wywodzi siÄ Ole) przez pryzmat osoby Olego. Z tego powodu Ĺźe Olego to prÄdzej powinien sobie odreagowaÄ z dawnych czasĂłw 🙂 Bo patrzy na niego ciÄ gle przez pryzmat niechÄci. Ja nie patrzÄ na osobÄ, tylko na to co mĂłwi, jednak w tym sensie Ĺźe kaĹźde zdanie rozpatrujÄ osobno, i nie spotkaĹem jeszcze nikogo z czyim zdaniem za kaĹźdym razem mĂłgĹbym siÄ zgodziÄ, lub za kaĹźdym razem odrzucaÄ. Nie, nie ma tak. Nie wierzÄ Ĺźe MariuszEro zgadza siÄ ze wszystkim co kiedykolwiek powiedziaĹ bÄ dĹş napisaĹ Leszek – to teĹź niemoĹźliwe, no chyba Ĺźe Mariusz bawi siÄ w guru jogÄ i przyjmuje od Leszka wszystko i zawsze 🙂
W szkole tantrycznej buddyzmu teĹź sÄ wysokerdowi lamowie (35 erdowi – Leszek tu jednego kiedyĹ wskazywaĹ) – widzimy wiÄc Ĺźe rozwĂłj nie jest nigdy kwestiÄ systemu lecz otwartoĹci – niewaĹźne czy siÄ nazwiemy buddystÄ , chrzeĹcijaninem, regreserem, atesitÄ . Nie chodzi o system.
„Lamo Ole, proszÄ mi powiedzieÄ, czy strumieĹ doĹwiadczeĹ posiada kolor, rozmiar, wagÄ. CzegoĹ takiego po prostu nie ma. Jak mi pokaĹźesz, to.. padnÄ na zawaĹ”
>>> Jak ja to lubiÄ u „rozwojowcĂłw” 🙂 Nie ma tu chÄci do poznania zdania drugiej strony, do porozmawiania o co drugiej stronie chodzi, a tylko z gĂłry wyĹmiewanie, krytykowanie, odrzucanie. Rozwojowe to, no i to jak! 😉 Chodzi tu tez o „duszÄ” i „brak duszy” w buddyzmie.
No ale aby oddaÄ prawdÄ, trzeba zauwaĹźyÄ Ĺźe w tym wypadku MariuszEro zachowuje siÄ wobec Olego tak samo, jak Ole wobec wielu innych osĂłb. A wiÄc – Olemu odpĹaca karma, i inni zachowujÄ siÄ wobec niego, jak on wobec innych 🙂
Witek teĹź pisaĹ wczeĹniej, jakie emocje u mnie wywoĹaĹo to co Mariusz pisze o buddyzmie, a ja odpisaĹem Ĺźe Ĺźadne, bo nie jestem buddystÄ . JednoczeĹnie zapomniaĹem dodaÄ, Ĺźe Ĺźadne takĹźe dlatego, Ĺźe MARIUSZ NIE NAPISAĹ NICZEGO NOWEGO, CZEGO BYM WCZEĹNIEJ JA SAM NIE WIEDZIAĹ.
________________________________________________________________________________
Oraz wyjaĹnienie najwaĹźniejsze, Ĺźeby czasem sobie ktoĹ nie pomyĹlaĹ…
Temat ten nie powstaĹ po to by propagowaÄ myĹl Dalajlamy, Karmapy czy Olego, a tylko po to by poinformowaÄ o ich przyjeĹşdzie tutaj. A to róşnica :)))) Za prowadzenie go w róşnych kierunkach, odpowiedzialni sÄ juĹź inni, nie ja, np. w tym kierunku jak teraz – MariuszEro.
2009-07-03 13:34 Witek (m)
#
Nie mĂłwiÄ Ĺźe w tym Ĺźyciu uczniem:) Bo ja teĹź w tym Ĺźyciu niczyim nie jestem, a jednak podĹwiadomoĹÄ dziaĹa swoje.
2009-07-03 13:31 Dawid (m)
#
Witku – pudĹo, bo ja nie jestem niczyim uczniem :))) jestem naprawdÄ bezstronny, nie ma Ĺźadnej ideologii do utracenia, choÄby regresingowej 😉 MyĹlÄ, Ĺźe Ĺşle na to spojrzaĹeĹ, zwĹaszcza lokujÄ
c mnie po stronie Olego. Po jakiekolwiek stronie byĹ mnie ulokowaĹ, byĹoby Ĺşle, w znaczeniu – nieprawdziwie.
2009-07-03 12:42 Witek (m)
#
Z regresingiem jest jak z noĹźem:) A czÄĹÄ praktyk buddyzmu to juĹź wbijanie sobie tego noĹźa.
2009-07-03 12:41 Witek (m)
#
Ja to widzÄ tak:
Ole – mistrz w buddyzmie
Dawid – uczeĹ jego
MariuszEro – adept ktĂłry daĹ se spokĂłj z buddyjskimi naukami i jedzie rĂłwno po tych, ktĂłre zdaniem jego sÄ
ogĹupiajÄ
ce
A Dawidowi nie chce siÄ jeszcze z nimi rozstawaÄ:P
OczywiĹcie wiem, Ĺźe zostanie to odebrane jako „pudĹo”.
„Wtedy bÄdziesz mĂłgĹ oceniÄ jak umierajÄ
regreserzy, i porĂłwnywaÄ to z innymi. Nie daj BoĹźe by ktoĹ w przyszĹoĹci wyciÄ
gnÄ
Ĺ wniosek Ĺźe regresing jest do kitu, bo ktoĹ z rodziny jakiegoĹ regresera zmarĹ na chorobÄ..”
Jak ktoĹ umiera na chorobÄ to Ĺwiadczy to o jego intencjach wobec siebie. Regresing sam w sobie nie jest praktykÄ
ktĂłra moĹźe prowadziÄ do choroby, a wiele poglÄ
dĂłw, praktyk i nauk z buddyzmu (choÄby to co opisaĹ MariuszEro), tak.
2009-07-03 12:34 Dawid (m)
#
aha, twierdzenie Ĺźe wszystkie praktyki ze szkoĹy lamy Olego sÄ
do niczego, bo jego Ĺźona umarĹa na raka, jest tak samo mÄ
drym stwierdzeniem, jak to, Ĺźe muzyka Michaela Jacksona jest nic nie warta, bo byĹ on narkomanem, uzaleĹźnionym, i zmarĹ mĹodo od jakiĹ ĹrodkĂłw…. Ten sam sposĂłb myĹlenia. A jednak – muzyka Jacksona moĹźe inspirowaÄ, i nikt z jego sĹuchaczy nie bÄdzie przez sĹuchanie jej popeĹniaĹ tego samego co on.
2009-07-03 12:28 Dawid (m)
#
MariuszEro:
„Otóş nie trzeba mieÄ nikogo za wzĂłr. MoĹźna siÄ inspirowaÄ mÄ drymi wypowiedziami, tym co jest interesujÄ ce, a nie braÄ w ogĂłle pod uwagÄ gĹupot”
>>> No to jesteĹmy w domu 🙂 MĂłwimy dokĹadnie o tym samym; jakbym siebie czytaĹ 🙂 Widzisz, obu nam, ostatecznie, chodzi dokĹadnie o to samo.
„Dla mnie autorytetem nie jest nawet budda”
>>> I to teĹź jest OK. Tylko musisz mieÄ na uwadze, Ĺźe dla kaĹźdego kto mierzy sobie ERD wzorem (wzorcem) jest Budda wĹaĹnie, niezaleĹźnie czy sobie to uĹwiadamia czy nie 🙂
Dlatego, i tylko w takim sensie, powiedziaĹem, Ĺźe wzorem dla osĂłb na tym forum jest Budda.
Witek pisaĹ teĹź wczeĹniej, Ĺźe warto patrzeÄ caĹoĹciowo, przy czym ja dodaĹem Ĺźe to MariuszEro nie patrzy caĹoĹciowo, bo w przypadku przytaczania cytatĂłw z lamy Ole jest stronniczy (Ole napisaĹ fajnÄ ksiÄ ĹźkÄ o szczÄĹciu itd.), jednoczeĹnie stronniczoĹÄ Mariusza wyszĹa na jaw po raz drugi w momencie kiedy przytoczyĹ ĹmierÄ z powodu choroby Ĺźony Olego, nie wspominajÄ c jednoczeĹnie, Ĺźe wielu innych joginĂłw tak teĹź zmarĹo. Ja jestem jak najbardziej za caĹoĹciowym patrzeniem. Z osÄ dem poczekaj MariuszEro jeszcze kilkadziesiÄ t lat 😉 jak zacznÄ umieraÄ regreserzy…. Wtedy bÄdziesz mĂłgĹ oceniÄ jak umierajÄ regreserzy, i porĂłwnywaÄ to z innymi. Nie daj BoĹźe by ktoĹ w przyszĹoĹci wyciÄ gnÄ Ĺ wniosek Ĺźe regresing jest do kitu, bo ktoĹ z rodziny jakiegoĹ regresera zmarĹ na chorobÄ… ByÄ moĹźe za te kilkadziesiÄ t lat, dla niektĂłrych stanie siÄ teĹź jasna wartoĹÄ umierania w peĹni ĹwiadomoĹci; no chyba Ĺźe wszyscy oĹwiecÄ siÄ teraz, albo zamierzajÄ osiÄ gnÄ Ä fizycznÄ nieĹmiertelnoĹÄ :))))
„Osho tez pisuje durnoty, nie wszystko odbieram pozytywnie, jak chociaĹźby nawoĹywanie o piÄknie celibatu i jego wyjÄ tkowej wartoĹci. „
Osho byÄ moĹźe pisaĹ dziwne rzeczy w innych tematach, ale na pewno nie o celibacie. Przeczytaj ksiÄ ĹźkÄ „Od seksu do nad ĹwiadomoĹci” – toĹź to jest zupeĹne zaprzeczenie tego, co teraz napisaĹeĹ.
„WzruszyĹem siÄ tekstem p Ole. ktĂłry doradza . „
>>> ByĹy robione (psychologiczne, naukowe) badania, Ĺźe istnieje korelacja miÄdzy umieralnoĹciÄ w wieku wczeĹniejszym niĹź statystyczna, a mieszkaniem w pobliĹźu cmentarza/ z widokiem na cmentarz. Prawdopodobnie taki widok dziaĹa przygnÄbiajÄ co i zniechÄcajÄ co na psychikÄ (i podĹwiadomoĹÄ)
„W buddyzmie nie ma duszy. Nie moĹźesz mi niczego takiego pokazaÄ – nie ma wagi, zapachu, rozmiaru, koloru, niczego”
>>> Tak, buddyzm wskazuje Ĺźe nawet dusza jest do przekroczenia. Buddyzm idzie bardzo daleko. To mniej wiÄcej ten sam poglÄ d, co u chrzeĹcijanina Jana od KrzyĹźa twierdzenie, Ĺźe centrum duszy jest BĂłg, i sama z siebie musi byÄ przekroczona na rzecz Boga. To samo mĂłwi buddyzm, uĹźywajÄ c innych sĹĂłw, innego dyskursu, innych kulturowych uwarunkowaĹ.
2009-07-03 11:57 MariuszEro (m)
#
hahaha, SĹawek, dajesz mi powody do Ĺmiechu 🙂
Lamo Ole, proszÄ mi powiedzieÄ, czy strumieĹ doĹwiadczeĹ posiada kolor, rozmiar, wage. Czegos takiego po prostu nie ma. Jak mi pokaĹźesz, to.. padnÄ na zawal 😉
2009-07-03 11:55 SĹawomir Majda (m)
#
Co siÄ odradza jeĹli nie jest to dusza?
OLE: W buddyzmie nie ma duszy. Nie moĹźesz mi niczego takiego pokazaÄ – nie ma wagi, zapachu, rozmiaru, koloru, niczego. To, co siÄ odradza, jest strumieniem doĹwiadczeĹ.
2009-07-03 11:01 SĹawomir Majda (m)
#
WzruszyĹem siÄ tekstem p Ole. ktĂłry doradza ,,Kup sobie dom z widokiem na cmentarz,,. CaĹy mĂłj kochany Tybet- jakbym byĹ w domu.
2009-07-03 10:40 MariuszEro (m)
#
Dawid
Otóş nie trzeba mieÄ nikogo za wzĂłr. MoĹźna siÄ inspirowaÄ mÄ
drymi wypowiedziami, tym co jest interesujÄ
ce, a nie braÄ w ogĂłle pod uwagÄ gĹupot. Osho tez pisuje durnoty, nie wszystko odbieram pozytywnie, jak chociaĹźby nawoĹywanie o piÄknie celibatu i jego wyjÄ
tkowej wartoĹci.
Ten zachodni pionier mnie nie interesuje. Ĺwiadome Ĺnienie nie pomaga mi w oczyszczaniu podĹwiadomoĹci 🙂 JeĹli nie ktĂłrym osobom podoba siÄ, ok. Mnie nie.
Budda, a jego nauki to dwie roĹźne sprawy. Nie ktĂłre nauki mogÄ zabarwic jego uczniowie, dodaÄ, i dopisaÄ „tak mĂłwiĹ budda”. Dla mnie autorytetem nie jest nawet budda. MoĹźe mnie inspirowaÄ. Po to mam ĹwiadomoĹÄ rozróşniajÄ cÄ , aby nie braÄ do siebie kĹamstw, jak i nie szukaÄ sensu w czymĹ co sensu nie ma.
PoczytaĹem wykĹady lamy Ole i jestem pewien, ze nie ma dla mnie tam za wiele wartoĹci. Mnisi tybetaĹscy z kolei pisali o wiele jaĹniej. SzczegĂłlnie ciekawe kwiatki byĹy nt bodhisatwy i wspaniaĹoĹci jakie niesie :))
2009-07-03 08:34 Dawid (m)
#
„Dawid, ja tez stosuje podobne podejĹcie, ukierunkowane na intuicje, i inspirowanie siÄ tym, co dobre. Czasami jednak przy obciÄ
Ĺźeniach z danych praktyk trudno o ĹwiadomoĹÄ rozróşniajÄ
cÄ
.
Jak dla mnie to praktyka Ole nie jest za ciekawa, skoro jego partnerka Hannah zmarĹa na raka. Nie pamiÄtam dokĹadnie raka czego.”
Raka mĂłzgu. No ale w historii uzbiera siÄ pokaĹşna grupka zaawansowanych, wysoko erdowych (ponad 30) joginĂłw, ktĂłrzy poumierali na róşne odmiany raka… Nauczyciel Hannah, poprzedni Karmapa teĹź zmarĹ na raka – tyle Ĺźe tu mĂłwi siÄ zazwyczaj „o rzucaniu klÄ twy”. Jeden z zachodnich pionierĂłw Ĺwiadomego Ĺnienia i oobe tak samo, zmarĹ na raka. Do tego grupka joginĂłw, ktĂłrzy poumierali w dziwnych okolicznoĹciach (np. zabici). A sam Budda zmarĹ niby na zatrucie (choÄ ja myĹlÄ Ĺźe zmarĹ, bo chciaĹ). A co z joginami ktĂłrzy zmarli ze staroĹci? TeĹź byli do kitu?
I co tu teraz zrobiÄ? OdrzuciÄ ich mÄ droĹci, tylko dlatego Ĺźe zmarli na raka? OdrzuciÄ nauki Krishanmurtiego i Ramany Maharishi dlatego, bo umarli na nowotwĂłr? OdrzuciÄ nauki Osho bo zostaĹ zabity (otruty)?
I jeĹli faktycznie Budda zmarĹ na skrÄt kiszek po zjedzeniu nieĹwieĹźego miÄsa (jak to niesie propaganda), to zastanowiÄ siÄ trzeba powaĹźnie nad jego oĹwieceniem? Bo my go tu, na tym forum, mamy za wzĂłr, tego „ateistÄ” co od zjedzenia miÄsa skonaĹ w bĂłlu 😉 …
„Z drugiej strony spĂłjrz, jakie odczucia w Tobie wywoĹaĹo negatywne wypowiadanie siÄ o naukach lamy Ole i buddyzmu i na ile one mogĹyby byÄ mechaniczne. „
MyĹlÄ, Ĺźe moje spostrzeĹźenia nie byĹy mechaniczne – staram siÄ rozmyĹlaÄ gĹÄboko, bez mechanicznych uprzedzeĹ. Nie byĹo tu teĹź emocji, zwĹaszcza Ĺźe z lamÄ ole czy karmapÄ nic mnie nie ĹÄ czy.
2009-07-01 16:30 MariuszEro (m)
#
Ja myĹlÄ ze temat jest szeroki i gĹÄboki, i to bardzo.
Chcenie, to taka podstawowa motywacja.
ZaleĹźy tylko, co siÄ chce.
JeĹli nie chcesz, nie masz ochoty ĹźyÄ. WĹaĹciwie na wyborze tego, co chcesz, a czego nie, opiera siÄ caĹe Ĺźycie. Pewne rzeczy wydaja siÄ byÄ poĹźÄ dane, inne niepoĹźÄ dane.
Trzeba pobadaÄ obciÄ Ĺźenia praktyk, ktĂłre zniechÄcaĹy do Ĺźycia, wypaczaĹy jego sens, odsuwaĹy przyjemne motywacje, jako nieduchowe, niskie. Tu Ĺwietnie pasuje i buddyzm tybetaĹski, i chrzeĹcijaĹscy mnisi, zakonnicy, asceci, Ĺźebracy, osoby wybrane jako ofiary (jako nie znajdujÄ ce uwagi, miĹoĹci innych, ktĂłre w taki sposĂłb „uwalniajÄ siÄ” od poczucia winy za zabijanie np. ), grzesznicy. Tez takie, ktĂłre odrzucaĹy seksualna energie, ciaĹo, i sama materie, nie widzÄ c w istnieniu niczego przyjemnego.
Napisze wiÄcej. DoglÄ dam pieroĹźki, i jedzonka, ktĂłre na kuchence elektrycznej dochodzÄ do gotowania, tak jak oĹwiecajÄ cy sie bodhisatwowie, na okoĹo, powoli, skupieni na czujÄ cych istotach, ktĂłre uwalniajÄ od cierpienia poprzez zniechÄcanie do Ĺźycia ;)) Pomimo ustawienia na 5, grzejÄ siÄ, grzejÄ , i koĹca nie widaÄ :))
2009-07-01 16:07 Witek (m)
#
Jak nic nie robiÄ to siÄ najbardziej mÄczÄ, ale jak za coĹ siÄ zabiorÄ, to takie obrzydzenie i zniechÄcenie do tego, Ĺźebym jak najszybciej, odpukaĹ i skoĹczyĹ:P
2009-07-01 16:05 Witek (m)
#
MariuszEro
Ale mi siÄ nie chce;p kurcze, jeszcze siÄ interesowaÄ czymĹ, podjÄ
Ä wysiĹek myĹlenia o co mi chodzi;))
MyĹlÄ Ĺźe buddyjskie mnie najbardziej zniechÄciĹy:) moĹźe teĹź trochÄ z mnicha po chrzeĹcijaĹsku:) ByĹbym wdziÄczny:)
2009-07-01 16:02 MariuszEro (m)
#
Witek:
Dobrze, zastanowiÄ siÄ skÄ
d siÄ u mnie braĹo nastawienie „nie chce mi siÄ”.
InteresujÄ
ciÄ praktyki buddyjskie, czy w ogĂłle?
2009-07-01 15:59 MariuszEro (m)
#
Dawid:
ZnajdĹş przeciwwagÄ, jeĹli masz chÄÄ. Nie wiem tylko z jakiego powodu miaĹbyĹ mu w jakiĹ sposĂłb pomagaÄ wyszukujÄ
c mÄ
droĹci :))
Leszkowi nie zdarza siÄ takich oczywistych debilizmĂłw wypowiadaÄ. WiÄkszoĹÄ jego wypowiedzi kojarzy siÄ od razu podĹwiadomoĹci z radoĹciÄ , bo za tym idzie rozumienie przyczyn. A nie jakiejĹ buddyjskiej niechÄci do gniewu, nienawiĹci. Ja myĹlÄ Ĺźe lama Ole ma kĹopot z wyraĹźaniem tych emocji i przyznawaniem siÄ do nich, skoro zaliczyĹ boks przez 4 lata.
2009-07-01 15:58 Witek (m)
#
Tak mi teraz przyszĹo, czemu sobie sam nie poszukam, nie chce mi siÄ;P Chce ĹźyĹowaÄ na cudzych postÄpach:))
2009-07-01 15:52 Witek (m)
#
MariuszEro
A mĂłgĹbyĹ siÄ podzieliÄ co odreagowywaĹeĹ za praktyki, ktĂłre byĹy takie mocno budujÄ
ce jeĹli chodzi o „nie chce mi siÄ”? 🙂
2009-07-01 15:50 Witek (m)
#
Dawid
„I nie trzeba reagowaÄ nazbyt emocjonalnie na jakieĹ sĹowo, bo to znaczy Ĺźe coĹ jeszcze mamy do uzdrowienia.”
Tak przy okazji, oczywiĹcie Ĺźe to Ĺwiadczy o tym Ĺźe ma siÄ coĹ do uzdrowienia, myĹlÄ Ĺźe nawet Mariusz nie zaprzeczy;)) ZresztÄ
Mariusz pisze o negatywnych skutkach pewnych praktyk z buddyzmu, ktĂłrych negatywne dziaĹanie jest raczej niezaprzeczalne.
„Emocjonalnie i mechanicznie, jak „psy PawĹowa”, reagowaÄ moĹźna na wiele sĹĂłw: „buddyzm”, albo i „bodhisatwa” czy „chrzeĹcijaĹstwo”. Znam osoby ktĂłre reagujÄ
mechanicznie na sĹowo „regresja”, „regresing” czy „reinarknacja”.”
Z drugiej strony spĂłjrz, jakie odczucia w Tobie wywoĹaĹo negatywne wypowiadanie siÄ o naukach lamy Ole i buddyzmu i na ile one mogĹyby byÄ mechaniczne.
2009-07-01 15:49 MariuszEro (m)
#
(z http://diamentowadroga.pl/dd02_10/szeĹÄ_wyzwalajÄ
cych_aktywnoĹci… )
lama dalej:
„Budda mĂłwiĹ, Ĺźe dziÄki rozwiniÄciu cierpliwoĹci bÄdziemy w stanie widzieÄ zjawiska w ten sposĂłb.
SpoĹrĂłd metod, jakie do tego prowadzÄ
, kaĹźdy moĹźe wybraÄ sobie te, ktĂłre mu najbardziej odpowiadajÄ
. PracujÄ
c z tym sam, zawsze uĹźywaĹem jednej metody: przebywajÄ
c z trudnymi ludĹşmi zwykĹem myĹleÄ “Jestem z nimi przez dziesiÄÄ minut i to jest straszne, oni jednak spÄdzajÄ
ze sobÄ
24 godziny na dobÄ – to naprawdÄ biedni ludzie”. To bardzo mi pomagaĹo. Innym moĹźe przynieĹÄ korzyĹÄ takie rozumowanie: “Z powodu mojej karmy teraz z nimi przebywam. DziÄki temu w moim umyĹle rozpuszcza siÄ wiele negatywnoĹci.” MoĹźemy takĹźe prĂłbowaÄ uczyÄ siÄ z tego, co siÄ dzieje, abyĹmy byli później w stanie pomagaÄ innym, gdy znajdÄ
siÄ w podobnych okolicznoĹciach. MoĹźemy teĹź staraÄ siÄ nieprzyjemnÄ
sytuacjÄ dzieliÄ na wiele bardzo maĹych czÄĹci, z ktĂłrych kaĹźda sama w sobie nie jest przykra i w ten sposĂłb uczyniÄ caĹoĹÄ abstrakcyjnÄ
. Jednak cokolwiek robimy, chodzi o to, aby rzeczy nie schwytaĹy nas caĹkowicie, lecz Ĺźeby tylko przeĹlizgiwaĹy siÄ po powierzchni umysĹu i odpadaĹy, nie tworzÄ
c w nim nowych przyzwyczajeĹ, ktĂłre mogĹyby przynosiÄ nam trudnoĹci w przyszĹoĹci. OczywiĹcie istniejÄ
rĂłwnieĹź najskuteczniejsze metody, ktĂłre Budda przekazaĹ tylko swoim najbliĹźszym przyjacioĹom -sÄ
nimi medytacje stosowane w tradycji tybetaĹskiej. NajwyĹźszym, najdoskonalszym sposobem pozbycia siÄ z umysĹu wszystkiego, co przeszkadzajÄ
ce jest podniesienie naszego sposobu doĹwiadczania. JeĹźeli wierzymy mocno w trwaĹoĹÄ i staĹoĹÄ nas samych i Ĺwiata, ktĂłry nas otacza, wtedy oczywiĹcie gniew, zazdroĹÄ, poĹźÄ
danie i duma bÄdÄ
bardzo silne i bardzo rzeczywiste.”
Ĺeee, abstrakcyjnoĹÄ bĂłlu ktĂłrego mogÄ doĹwiadczaÄ na mojej kochanej pupce ma mi pomoc? :))
Dawid, ja tez stosuje podobne podejĹcie, ukierunkowane na intuicje, i inspirowanie siÄ tym, co dobre. Czasami jednak przy obciÄ
Ĺźeniach z danych praktyk trudno o ĹwiadomoĹÄ rozróşniajÄ
ca.
Jak dla mnie to praktyka Ole nie jest za ciekawa, skoro jego partnerka Hannah zmarĹa na raka. Nie pamiÄtam dokĹadnie raka czego.
Dla mnie jest to bardzo prawdopodobne, ze powodem tego byĹo podejĹcie do gniewu, agresji, nienawiĹci i ignorowanie tego. Od przyczyn tych emocji moĹźna siÄ uwolniÄ, a nie je tĹumiÄ, i w jakiĹ sposĂłb manipulowaÄ sobÄ
, by gniew ĹlizgaĹ siÄ po powierzchni umysĹu ;))
Od Ĺlizgania siÄ to nikomu siÄ nie polepszyĹo, myĹlÄ ;p
Na tapecie mam teraz buddyzm, stad czytam jakies pierdoly, by odreagowac to, co gdzies sie podswiadomosci kojarzy emocjonalnie. :))
2009-07-01 15:44 Dawid (m)
#
jednoczeĹnie to MariuszEro nie patrzy caĹoĹciowo, bo dla wszystkich ceytatĂłw ktĂłre podaĹ, moĹźna by znaleĹşÄ przeciwwagÄ w cytatach pozytywnych, z ktĂłrymi na pewno by siÄ zgodziĹ, a ktĂłre teĹź z usta lamy Olego padĹy 🙂
2009-07-01 15:40 Dawid (m)
#
Witek:
ja siÄ inspirujÄ tylko tym, co moĹźe byÄ mi pomocne, nie potrzebujÄ akceptowaÄ caĹego czyjegoĹ przekazu ani tego dokÄ d on zmierza. choÄ pewnie w bardziej sekciarskich grupach by mnie „zbesztano” – bo oczywiĹcie niektĂłrzy wierzÄ Ĺźe trzeba przyjmowaÄ coĹ caĹoĹciowo i Ĺlepo, albo wogle.
2009-07-01 15:38 Dawid (m)
#
O i znalazĹem „kwiatek” odnoĹnie przekonaĹ o Phowa w nauczaniu Olego: jego uczniowie wierzÄ
Ĺźe po kursie Pohwoa juĹź nigdy siÄ nie odrodzÄ
:))) (my wiemy, Ĺźe to nie moĹźe byÄ prawdÄ
:)
2009-07-01 15:38 Witek (m)
#
Dawid
Wiadomo Ĺźe z wiÄkszoĹci religii i kultĂłw duchowych moĹźna wynieĹÄ coĹ cennego:) Warto teĹź spojrzeÄ co dany kierunek caĹoĹciowo reprezentuje i dokÄ
d zmierza.
2009-07-01 15:33 Dawid (m)
#
Bardzo dobrze jak umiesz rozróşniÄ co w danym nauczaniu jest mÄ
dre i pomocne a co nie. Cóş wiÄcej trzeba>? PoczÄ
tek z pierwszego fragmentu ktĂłry daĹeĹ bardzo mi siÄ podoba. JednoczeĹnie esencjÄ
nauk szkoĹy z ktĂłrej wywodzi siÄ Ole jest mniej wiÄcej:
„Jednak esencjÄ
najwyĹźszych nauk jest doĹwiadczenie tego, Ĺźe: „KaĹźdy atom wibruje radoĹciÄ
i jest utrzymywany w caĹoĹci przez miĹoĹÄ”. To trochÄ tak, jak w przypadku maĹego dziecka, ktĂłre budzi siÄ w Ĺrodku nocy, otwiera drzwi do wielkiej sali i widzi mnĂłstwo piÄknie ubranych ludzi, wspaniaĹe ĹwiatĹa; sĹyszy, jak gra cudowna muzyka. Kiedy praktykujemy DiamentowÄ
DrogÄ, rozwijamy takie spojrzenie na Ĺwiat.”
WiÄc jeĹli potrafimy rozróşniaÄ to co cenne w danym przekazie od tego co nam niepotrzebne, to tym sposobem moĹźemy wzbogaciÄ swojÄ
praktykÄ lub przynajmniej siÄ czymĹ zainspirowaÄ. I zasada ta dotyczyÄ bÄdzie kaĹźdego przekazu: czy chrzeĹcijaĹskiego, czy buddyjskiego, czy regresingowego, czy przekazu Kripalu Maharaja… MĂłwiÄ
c inaczej: jest nasza praktyka, nasz zrozumienie i rozróşnienie, i sÄ
przekazy ktĂłre mogÄ
naszÄ
praktykÄ zawsze wzbogaciÄ. Nie jest tak ze caĹy buddyzm jest „be”. Sporo inspiracji – jak choÄby tu te o radoĹci, albo te o umieraniu w peĹni ĹwiadomoĹci, moĹźna znaleĹşÄ.
I nie trzeba reagowaÄ nazbyt emocjonalnie na jakieĹ sĹowo, bo to znaczy Ĺźe coĹ jeszcze mamy do uzdrowienia. Emocjonalnie i mechanicznie, jak „psy PawĹowa”, reagowaÄ moĹźna na wiele sĹĂłw: „buddyzm”, albo i „bodhisatwa” czy „chrzeĹcijaĹstwo”. Znam osoby ktĂłre reagujÄ mechanicznie na sĹowo „regresja”, „regresing” czy „reinarknacja”. a to nie jest dobre. RozwĂłj to ponoÄ ma byÄ uwalnianie siÄ od emocji i myĹlenia mechanicznego, emocjonalnego.
2009-07-01 15:22 MariuszEro (m)
#
i inne kwiatki:
(http://diamentowadroga.pl/dd02_10/szesc_wyzwalajacych_aktywnosci…
„Zamiast tego radzi nam Ĺwiadomie uĹźywaÄ naszego jÄzyka, komunikowaÄ siÄ z ludĹşmi w taki sposĂłb, by potrafili znaleĹşÄ rozwiÄ
zanie swoich problemĂłw, Ĺźeby widzieli szerzej, Ĺźeby weszli bardziej “w gĹÄ
b”. Starajmy siÄ mĂłwiÄ tak, by wrogowie stawali siÄ przyjaciĂłĹmi i mogli razem pracowaÄ.
Poprzez ukazywanie ludziom, w jaki sposĂłb rzeczy funkcjonujÄ
, powinniĹmy pomagaÄ im pozbywaÄ siÄ róşnorodnych problemĂłw i cierpienia. KtoĹ moĹźe mieÄ np. Problem z powodu stĹuczonego okna (gdy ciÄĹźko jest dostaÄ nowÄ
szybÄ). Prawdopodobnie poczuje siÄ lepiej, gdy usĹyszy, Ĺźe na tej samej ulicy komuĹ innemu wybito dwa okna. (Ĺmiech) Musimy mĂłwiÄ tak, aby umysĹ ludzi nie byĹ skrÄpowany danÄ
sytuacjÄ
lecz by potrafili oni w caĹoĹci jÄ
ogarnÄ
Ä. KomuĹ innemu, kogo porzuciĹa dziewczyna moĹźecie powiedzieÄ, Ĺźe macie znajomego ktĂłrego porzuciĹy juĹź trzy dziewczyny…(Ĺmiech). Takie wykorzystywanie mowy jest bardzo poĹźyteczne – trzeba jednak robiÄ to bardzo uwaĹźnie.”
Hahahaha ;-))
Co mam powiedzieÄ mojej znajomej, ktĂłrej nogi, brzuch napieprzajÄ
z bĂłlu tak, ze nie jest w stanie funkcjonowaÄ? 🙂
2009-07-01 14:49 MariuszEro (m)
#
Dawid:
z http://www.lama-ole.pl/faq/faq.htm
[fragmenty ksiÄ
Ĺźki „216 odpowiedzi jogina”, ktĂłra ukaĹźe siÄ niebawem nakĹadem Wydawnictwa „Czerwony SĹoĹ”]
„Co jest najwaĹźniejsze w buddyzmie?
OLE: NajwaĹźniejsze w buddyzm
Opublikowano: 06/07/2009
Autor: s_majda
Komentarze