Delektowanie się boleściami ( lub własną chorobą, ubóstwem -wymienić należy dokładnie to ograniczenie) przeze mnie i przez moją duszę- nie jest nam do niczego potrzebne. Nie muszę delektować się, rozkoszować się cierpieniem własnym. lub cudzymi boleściami. Nie muszę być transiarzem cierpienia, miłośnikiem własnych i cudzych boleści.
Delektowanie się cierpieniem, boleściami nie jest mnie ani mojej duszy do niczego potrzebne.
Jestem wolny od intencji, nawyków i potrzeb dotyczących delektowania się, rozkoszowania się cierpieniem, boleściami. Rozumiem to, że ból jest bólem i łączy się tylko z samym cierpieniem lecz nie z miłością- radością istnienia – zatem przebaczyłem wszystkim, którzy przekonali mnie i duszę, że delektowanie się, rozkoszowanie się boleściami jest cenne i wartościowe.
Opublikowano: 10/05/2011
Autor: s_majda
Komentarze
Ten wpis ma 1 komentarz
W tylnej ścianie kaplicy Monastyru świętego Gabriela znajdowały się dwa otwory, jeden blisko sufitu, drugi na wysokości goleni. Pod koniec życia św. Gabriel zamurował się tutaj. Jedzenie podawano mu przez dziurę na dole, a komunię przez górny otwór. Czasami święty Ojciec Gabriel czuł, że nie jest dla siebie wystarczająco surowy, że nurza się w luksusie. Za tą ścianą karał ciało, aby uwolnić Duszę. Wtedy wciskał się w jamkę z tyłu jaskini i spędzał miesiąc na stojąco. Innym razem, żeby przypominać sobie o własnej śmiertelności, zakopywał się w tej dziurze w rogu. Fragment książki „Ze świętej góry”.