Czy jesteś gotowy czytelniku spędzić kilka lat, medytując na cmentarzu, na polach kremacji? Zapewne wychowanie w kulturze Europejskiej, nie zachęca do takich praktyk, jednak są one bliskie ludziom Azji. Co nie oznacza, że skutki takich medytacji są niewinne, bezpieczne lub rozwijające duchowo. Kiedyś była to popularna praktyka w Czarnej Tantrze. Dziś poza Azją zajmują się tym zwykle osoby ubrane na czarno np. sataniści.
Miejsca pochówku, kremacji zwłok nie nastrajają optymizmem, nie niosą w sobie radości. A chyba każdemu zależy na własnym szczęściu. Skąd zatem podobna idea? Medytacje takie m.in. w Tybecie polegają na dostrajaniu się do umysłu osób zmarłych, na dostrajaniu się do ich wibracji. Medytacje takie promowane są również w Polsce przez grupy wielbicieli hinduskich bóstw i nie tylko przez nich. Oparte są na przewrotnym twierdzeniu, że osoba zmarła przebywa bliżej Boga, niż żyjący jeszcze na Ziemi. Jest to też szukanie drogi do Boga na skróty, przez dociekanie co myśli osoba zmarła. Przez cały czas zapomina się tu celowo do Duszach ludzi żyjących, a w tym o własnej Duszy. Link do art. pt. Czym jest Dusza”.
Medytacje z trumnami osob zmarłych, medytacje z fragmentami zwłok, zwanych relikwiami są inną, cieplarnianą formą Tybetańskich praktyk. Na ilustracjach a szczególnie na tkanych jedwabnych obrazach tzw. Tankach zamieszczonych w linku poniżej, pokazano realistycznie jak miejsce pochówku i kremacji wygląda w tam praktyce.
Przytaczam cytaty z pism Tybetańskich, które promują tę formę spędzana wolnego czasu.
,,-Król wygnał go na pole kremacyjne.
-Został wygnany na pole kremacyjne, gdzie praktykował ćwiczenia ezoteryczne i widział łagodne bóstwa.
-Następnie wyruszył na pole kremacyjne o nazwie Radosny Lasek i od dakini (‚Poskromicielki negatywnych sił’) otrzymał ezoteryczne wyjaśnienia. Link
-Udał się też na pole kremacyjne, gdzie otrzymał błogosławieństwo dakini Śantarakszity (‚Zachowawczyni pokoju’).
-Podczas praktykowania ezoterycznych ćwiczeń na polu kremacyjnym, miał czystą wizję Wadżrawarahi i otrzymał jej błogosławieństwa.
-Na polu kremacyjnym Tsubgjur Tsel spotkał Śri Simhę i przez 25 lat studiował tantry Mannagde i nauki Khandro Njingthig. Nawet nie wykonując żadnej określonej praktyki medytacyjnej,
miał czyste wizje wielu bóstw.
-Na różnych polach kremacyjnych, włączając w to Kula Dzok, udzielił nauk tantr dakiniom i odciągnął esencję życia od potężnych duchów, z których uczynił strażników Dharmy.
-Na polu kremacyjnym Sosadwipa był już wysoce urzeczywistnionym mistrzem tantry, otrzymał tam od Śri Simhy przekaz oraz nauki trzech cyklów dzogpa czienpo, a także tantry i Khandro njingthig. Po trzech latach takiej praktyki osiągnął świetliste ciało wielkiego przekształcenia (phowa czienpo).
-A gdy w dzieciństwie zmarła jej matka, została wraz z ciałem matki porzucona na polu kremacyjnym.”
Takie doświadczenia powodują w dłuższej perspektywie utratę człowieczeństwa. Istota zatraca bowiem cywilizowane poczucie moralne. To co dla takiego medytującego staje się normalnością, reszta społeczeństwa uznać może za patologię w myśleniu i działaniu. Takie jednostki są popychane w kolejnych inkarnacjach [ich Dusz] do działań nieustraszonych żołnierzy, wodzów i zdobywców, jak również do działalności psychopaty. Ktoś kto całe lata medytuje na grobach, jest teoretykiem śmierci. W kolejnych inkarnacjach wiedza ta wprowadzana może być w czyn, już bez moralnych oporów. Pole kremacyjne jest polem śmierci, a ta nazwa charakretyzuje wszelkie pola walki, bitewnych śmiertelnych zmagań.
Wytłuszczone zdania dobrze jest przepracować jako intencje.
Osoby zainteresowane szerszą wiedzą o polach kremacji Tybetu i Indii, ale też o sposobach chowania zmarłych w Tybecie odsyłam do zestawu tematycznych fotografii Link.
Opublikowano: 06/10/2015
Autor: s_majda
Komentarze