Spotkałem się kilka razy ze wzorcami trądu, mającymi rozmaite i całkowicie odmienne korzenie. Nie jest to choroba zaraźliwa a ludzie na nią zapadają z zachwytu nad tą formą cierpienia. Rak może mieć podłoże nienawiści do jakieś osoby, trąd zaś niechęci do własnego ciała. Gdzieś zatem oba te wzorce mogą się zetknąć ze sobą. Trzeba to dobrze rozumieć, że nienawiść do ciała może pojawić się w duszy po wielu wcieleniach, kiedy przeważa w niej okrucieństwo wobec bliźnich i chęć doświadczenia skutków na sobie. Zapłacona przez duszę i ciało cena, nie gra wówczas żadnej roli.
Pokazał się kontekst trądu w przypadku raka umiejscowionego na twarzy. Po prostu łatwiej jest tak w tym miejscu ujawnić pewne wzorce zepsucia własnych myśli, tkanek, energii. Formą podstawową dolegliwości jest rak, jednak dusza niekiedy pragnie szybszej kreacji objawów podobnych do trądu, jaki sobie wypatrzyła np 600 lat temu we Francji lub Indiach. Zatem efekt wizualny staje się ważniejszy niż zdrowie ciała fizycznego, niż czystość energii. Trąd był chorobą spotykaną w Europie średniowiecznej, obecnie można go spotkać najczęściej w Azji, Afryce. Nie jest chorobą zakaźną a tylko wzorcem rozpadu ciała i energetyki. Podłoże może wynikać z zachwytu dla cierpienia, i przekonania. ze jest to prosta droga powrotu duszy do swego stwórcy. Pojawia się myśl taka, że osoba (dusza) ,,zmierza w dobrą stronę, ponieważ weszła na bardzo wysoki stopień cierpienia, a zatem zbawienie jest pewne”. Wzorce cierpienia tak miłe chrześcijaństwu, buddyzmowi tybetańskiemu znajdujemy jednak w innych religiach i wielu antycznych kulturach.
Po raz kolejny nie ma zatem mowy o czystości intencji, otwartości serduszka, odbudowie utraconych skrzydeł przez duszę. Nie ma też mowy o zdrowiu ciała, ale o cierpieniu.
Przypadki podobne do trądu (rozpadu ciała za życia) mogą mieć również fizycznie następujące podłoża;
-Choroba wątroby bazująca na alkoholizmie. Spotkałem już kilka osób z tak gnijącymi tkankami w różnych miejscach ciała.
-Inną nowoczesną już odmianą wzorców trądu może być Syfilis, jaki pojawił się w Europie po konkwiście. Do niedawna nieuleczalna choroba, dotykająca przez kilkaset lat nie tylko genitaliów. Po roku 1495 lekarz wenecki Benedetto maluje posępny obraz nowej wówczas choroby. ,,Tak odpychający jest wygląd całego ciała, tak wielkie cierpienia, zwłaszcza podczas nocy, że ta niemoc z Neapolu przerasta swoją okropnością zazwyczaj nieuleczalny trąd lub słoniowatość, zagraża życiu.” Widział także chorych którzy utracili oczy, dłonie, stopy, nos.
A to wszystko, tylko na skutek pokuty za nadużycia seksualne popełnione we wcześniejszych inkarnacjach duszyczki.
Przed 2 laty na stronie MINW zamieściłem ogłoszenie, że chętnie popracuję z osobą zarażoną wirusem HIV. Reakcja osób z trądem, czy rakiem na wzorcach trądu często bywa identyczna jak przy HIV, czyli oczekiwanie ,,niech się dokona, po co to zmieniać?”.
Opublikowano: 27/11/2010
Autor: s_majda
Komentarze