Indyjskie ustawienie głosu
Znajoma jest nauczycielką. Znamy się z nią od dawna. Przypomniało mi się kiedyś na Regresingu, jak w antycznych Indiach dyskutowaliśmy o wyższości jednych bogów nad drugimi.
Współcześnie kiedy ona mówi, a mówi ładnie, to głos płynie jakby przez specjalną rurkę znajdującą się w gardle.
Brzmi to dziwacznie, jakby miała coś jeszcze w strunach głosowych. Źródło obciążenia wyjaśniło się, kiedy w pustym kinie oglądałem pierwszą w Polsce pokazywaną bolywoodzką Super produkcję ,,Czasem słońce czasem deszcz”. Efekt gdzieś zaginął na płytach DVD, ale na dużym ekranie, w tamtejszym nagłośnieniu brzmiał rewelacyjnie. W pierwszej scenie zbiorowego tańca, kiedy gospodyni z zapalona świecą składa hołdy bogom, to śpiewa. Nie ma chrypki, ani chorego gardła. Aktorka śpiewa tak samo jak śpiewała jej mamusia, babcia i niezliczone pokolenia indyjskich kobiet, które dawno przeminęły. Maniera wykonawcza jest nauczana i przekazywana następczyniom od tysięcy lat. Zwrócimy uwagę na znajome kobiety, na siebie i sprawdźmy czy nie byliśmy takimi kapłankami. Zobaczmy jak one mówią, bo o czym, to już inna śpiewka.
Po obejrzeniu tego pięknego filmu, dostrzegam męczarnię i wysiłek wkładany w tworzenie, przez niektórych ,,naszych” śpiewaków, niezależnie od gatunku wykonywanej muzyki.
Przez kilka lat obejrzałem wszystkie dostępne w Polsce filmy hinduskie. Podobne ustawienie głosu pokazywane jest w nich nieustanie. Niesie też często jakiś hipnotyczny przekaz, lub pokazuje problemy z wkodowanymi sobie w gardło astralnymi wężami.
Opublikowano: 03/05/2015
Autor: s_majda
Komentarze