1 Milion dolarów ($) dla Bodhisattwy. Modlitwa wspierająca
Próbowałem kiedyś ustalić czy jest coś takiego w ciele fizycznym co przyciąga dostatek i pieniądze. Patrzyłem na mijających mnie-Posiadających Prawdziwe Pieniądze- grubych ludzi i na tych z wielkim brzuchem. Przecież Chińczycy wielce otyłą postać przedstawiają jako szczęśliwego Buddę. Na moje szczęście przypomniałem sobie, jak długie lata w mojej miejscowości, z tyłu na desancie śmieciarki, by łatwiej dochodzić do kubłów, jeździł tęgawy mężczyzna. To nie były wcale dobre wzorce życia i działania. Drugi pan rzeczywiście gruby i bogaty, od posiadanych zbytków nabawił się marskości wątroby i czerwonego nosa. Może jednak ci chudzi są pewniakami fortuny jak królowa Anglii, czy twórca Microsoftu?
Pierwsza moja sesja regresingu trwała kilka godziny i była niezwykle burzliwa. Po jej zakończeniu w zasadzie mogłem poruszać się bez większych przeszkód. Głos i zdolność mówienia też odzyskałem szybko bo już 4-go dnia. Cierpliwy partner prowadzący moją sesję zapytał pod koniec, czy mam jakiś problem z którym przyjechałem na terapię. Owszem były to pieniądze i brak stałej pracy. Dziwnym zrządzeniem losu w czasie sesji ani jedna myśl, ani jedno słowo nie dotyczyło pieniędzy i dostatku.
Problem sam siebie ponaglał ku szybkiemu rozwiązaniu. W technice balonowej oczyszczałem intencję za intencją. Czytałem cudze i pisałem własne dekrety afirmacyjne poświęcone pieniądzom. Po półrocznej praktyce nie dokonała się żadna zmiana. Prawda była dramatyczna. Normalne afirmacje i dekrety afirmacyjny dot. pieniędzy w moim przypadku w ogóle nie działają. Postanowiłem wówczas pisać modlitwy i oczyszczać intencje we wszystkich aspektach finansowych, nawet udziwnionych i oderwanych od rzeczywistości. Nawet najdurniejszych. Ze szkolnej prozy Balzaka pamiętałem paryskiego króla żebraków i jego kwaterę. Opisałem sobie przeto i tę kwestię. „Przebaczam sobie to, że byłem kiedyś żebrakiem i królem żebraków”. Skąd miałem wiedzieć, że w Azji byłem przodownikiem jałmużników na państwowej posadzie. W ciągu 5 lat napisałem kilkaset stron nie afirmacji, lecz dekretów afirmacyjnych o pieniądzach. Uważam ręczne pisanie afirmacji przy tak skomplikowanych przypadkach za niepowetowaną stratę czasu.
Co innego dekrety. Zdanie po zdaniu coraz bliżej jądra problemu.
Każdy dekret napisany czy nagrany na CD wydawał mi się ostatecznym rozwiązaniem. Tylko go przeczytam ileś razy, tylko go wysłucham… Nowe teksty zamiast przynieść rozwiązanie pokazywały coraz więcej drzew w bardzo i tak już zaciemnionym lesie. /Niektóre osoby będą miały ten sam problem w tworzeniu związków itp./
Początkowo dekrety finansowe opowiadały o tym, że mam pieniądze, nadmiar pieniędzy, że łatwo je kreuję itp. Któregoś dania pomyślałem, że ludzie czasami cierpią dla pieniędzy. Zabijani są ich strażnicy. Zakładnicy pieniędzy harują na współczesnych budowach Niemiec i Ameryki. Walczący dzisiaj z azbestową śmiercią polscy niewolnicy łatwej fortuny odgruzowali WCT. Może i ja tak cierpiałem ? ,,Przebaczam sobie teraz to, że kiedyś cierpiałem dla pieniędzy, za pieniądze, przez pieniądze”. Z całego zdania zdołałem wpisać do komputera literę „P”. Siła uwalnianych emocji, siła odrzutu jak gazy powstałe po wystrzeleniu rakiety zwaliła mnie na podłogę. W pozycji embrionalnej spędziłem 30 min. odreagowując napięcia schodzące z 3-go czakramu. Następnego dnia czytałem zapisany tekst i wszystko powtórzyło się- trwając 25 min. Następnego 20 min. itd. Po 2 tygodniach już bez emocji mogłem i nadal mogę powtórzy te wszystkie słowa.
Mój pierwszy terapeuta pocieszył mnie jeszcze mówiąc, że w ciągu 2 lat wyprowadził z ruin swoją firmę. Ma hurtownię i prosperujący sklep. Dodał mi wówczas wielkiej nadziei. Przez długi czas wierzyłem, że to takie proste, że mnie się tak szybko powiedzie.
Prawda o Tybecie zaczęła przychodzić po 2 latach medytowania nad pieniędzmi i docierała przez następne 2 lata. Pragnąc drogą bodhisattwy, dostać się kiedyś do nieba na skróty, byłem na niej bardzo aktywny. Mobilizacja zablokowała mnie całkowicie i czakram dostatku również.
Oczyszczanie, uwalnianie się od urojeń i różnych misji zajęło więcej czasu i energii niż koledze.
Dzisiaj jeszcze przez okno widzę Tybet kiedy rano i wieczorem bodhisattwa przeszukuje kubeł na śmieci pod moim domem. Widzę Tybet kiedy bodhisattwa wyciąga rękę po pieniądze na piwo. Posłużę się czytelnym chyba przykładem św. Franciszka. W Asyżu wyrzekł się wszystkiego. Wcześniej zrobił to w Tybecie. Ile czasu podobnej w doświadczeniach istocie zajmie wzbudzenie w sobie prosperującej, kreatywnej świadomości ?
Codzienne niedobory pieniędzy, zablokowany całkowicie 3 czakram, mistrzowska liczba cierpienia 55 w horoskopie, zdają się tkwić w tybetańskich korzeniach. Brak wiary we własną kreatywność także. Może wsparcia udzieli Totolotek, może jakiś cud. Dostaniemy dotację od ,,sponsora”, od mamusi, nawet własne dziecko może nas finansować jeśli ma długi z przeszłości. Bodhisattwa jako jednostka na pewno fortuny samodzielnie zgromadzić i zachować nie zdoła.
Chętnie ,,pomoże” mu w tym komornik, a duchowo poczucie winy za przepych osiągany kiedyś kosztem głodujących, okradanie Boga /bóstwa/ z jego pieniędzy, profanacja świątyń, kradzież wotów itp. Pojawia się własna potrzeba autodestrukcji i to doświadczanej w taki sposób jak potrzeba, a raczej jak sobie zaplanowaliśmy.
Prawda jest też taka, że nie wszystko da się zwalić na Tybet. W ręcznie dłubanej jaskini z przepaską na biodrach błagałem kiedyś Boga aby zabrał ode mnie wszystkie pieniądze.
W ogromnej masie biednych ludzi nie wszyscy ludzie byli bodhisattwami. Nie wszyscy lamowie gorliwie przykładali się do praktyk uważanych wówczas za oświecające. Nie wszyscy też inkarnowali w Tybecie, a nawet jeśli, to mogli być rolnikami, karczmarzami, lekarzami. I dziś mają jakościowo inne wspomnienia niż jakikolwiek niedawny buddyjski mnich. Uzdrawiajmy sferę dostatku, pieniędzy pamiętajmy o oczyszczaniu intencji dot. wszystkich przejawów pracy zawodowej, obciążeń dorosłego dziecka alkoholika i radości życia. ?wiadomość dostatku (bogactwa) jest zawsze stanem umysłu.
Dołączam poniżej modlitwę proszącą o milion dolarów. Typowe krótkie ćwiczenie fiansowo-afirmacyjne. Zależnie od własnych planów na przyszłość i na teraźniejszość powinniśmy ją sobie dowolnie przewalutować. Modlitwa spełni się zależnie od włożonej energii i siły nacisku natychmiast, lub za kilka wcieleń. Oczekujmy TEJ wartości pieniędzy a nie kupki makulatury z nazwą waluty jaką można sobie ściany tapetować.
Czytelnicy wzrokowcy mogą wydrukować tekst dekretu na żółtym papierze- w kolorze czakry dostatku.
Cały tekst modlitwy ukaże się w przygotowywanej książce
Link do tekstu ,,Oświecenie?”.
Opublikowano: 24/02/2008
Autor: s_majda
Komentarze
Ten wpis ma 1 komentarz
Poczucie, że pieniądze dla Bodhisattwy są zbędne- do tego zwykle zobowiązuje się mnich podczas wieloletnich medytacji. Przebywając w Tybetańskim klasztorze jest karmiony i odziewany na koszt społeczeństwa. Sam nie pracuje zarobkowo. Przynajmniej tak było przez setki lat. Znajomy zaczął budować dom ze średnimi zarobkami. Wystawił go w stanie surowym kiedy dopadł go kryzys. Stracił pracę i możliwość dalszej budowy domu dla swojej rodziny. Po jakimś czasie własnych rozmyślań i kombinowania skąd wziąć pieniądze na kontynuację, jego dusza zabrała głos. Dusza bogata w pamięć przeszłości karmicznej i nie tylko w magiczne obciążenia. Powiedziała swojemu ziemskiemu awatarowi < Trzeba było zagrzebać pod progiem jako kamień węgielny niewolnika. Hm… ale to nie są czasy trzymania niewolników. To chociaż jakąś kurę>.
W tych kilku zdaniach <wywaliło> duszy wiele obciążeń, maga, władcy, tyrana, despoty. Wiedza o ślubowaniach Bodhisattwy przyszła później. To bezpośrednio złożone w Tybecie śluby zablokowały czakramy oraz możliwość niewinnego zarabiania pieniędzy i gromadzenia bogactw.