Przebaczam sobie to, że przejawiając się w różnych kulturach i środowiskach, ukształtowałam sobie obraz Boga, stosownie do danych trendów i informacji czerpanych z zewnętrznych źródeł. Przebaczam wszystkim, którzy już od wczesnego dzieciństwa narzucili mi dany obraz Boga, jaki wrył się w moją świadomość, by następnie kształtować się w procesie socjalizacji i być modyfikowanym na podstawie własnych czynności poznawczych oraz doświadczeń emocjonalnych, związanych przede wszystkim ze strukturą życia rodzinnego oraz społecznego, jak również moich wzorców, intencji, uwikłań, ślubowań, misji czy potrzeb.
Akceptuję to, że pojęcie Boga nie było dla mnie pojęciem wrodzonym, ale powstawało stopniowo w mojej psychice i umyśle. Przebaczam sobie to, że na posiadane przeze mnie pojęcie Boga mieli wpływ zarówno rodzice, jak i środowisko rówieśnicze, przyjęte trendy, katechizacja, presje społeczne i oczekiwania a niekiedy i moda.
Przebaczam sobie to, że niekiedy szczególny wpływ na kształtowanie się obrazu Boga mieli u mnie rodzice, a przede wszystkim osoba dominująca w rodzinie, którą był często ojciec a niekiedy i matka. Przebaczam sobie to, że będąc dzieckiem to już w pierwszych latach mojego życia wszelkie zauważone cechy rodziców przenosiłam na Boga sprawiając, iż obraz Boga stał się wielowarstwową syntezą i sublimacją obrazu rodziców lub wszelkich innych istot. Przepraszam Ciebie Boże, że cechy dostrzeżone w innych istotach zarówno te pozytywne jak i negatywne rzutowały na wizerunek Boga w moich oczach i moim rozumieniu.
Akceptuję to, że będąc dzieckiem około 2-3 letnim to w mojej świadomości po raz pierwszy zaczęła kiełkować idea Boga, a dokładnie tak jak przekazali mi rodzice i inni opiekunowie i jaki to obraz Boga dalej kształtował się u mnie w procesach naśladownictwa, identyfikacji, generalizacji oraz projekcji a wszystko wedle moich intencji, wzorców, nieprzytomności i urojeń.
Przebaczam sobie to, że jako człowiek przypisałam Bogu cechy ludzkie, że chciałam tym samym niemal ograniczyć Boga i uwięzić Go w ramach ludzkiego rozumowania, w ludzkiej znanej mi formie i cech antropomorfizmu a niekiedy dopasować sobie wizerunek Boga do własnych potrzeb i braków. Akceptuję to, że Bóg może jeśli zechce przejawiać się jako postać, co też wiele Dusz wykorzystuje do promowania siebie lub jeszcze innych jako astralnego lub jako żywego boga i żywą boginię.
Przebaczam również wszystkim tym, którzy uznali, że to człowiek wymyślił i stworzył Boga, nie zaś Bóg człowieka. Poprzez Boga odprawiam teraz te wszystkie i podobnie pomieszane istoty.
Przebaczam sobie to, że następnie kształtowałam swój obraz Boga w trakcie mojego rozwoju, kiedy to do elementów podstawowych z dzieciństwa, dochodziły nowe treści, których źródłem było głównie najbliższe środowisko, w tym przyjęta religia (np. treści biblijne) i religijność, channelingi, a nawet opętania wraz ze wszystkimi tego formami oraz otaczająca mnie kultura.
Przebaczam wszystkim tak zwanym liderom religijnym i wszystkim jednostkom promującym, które wpłynęły za moje postrzeganie Boga i na wizerunek Boga jaki miałam i jaki nadal mam.
Proszę teraz Ciebie Boże o weryfikację, o korektę wszelkiej wiedzy, wszystkich przekonań moich na temat Boga, tych wszystkich boskich wizerunków, wyobrażeń a nawet tego co uznaję za pewne i potwierdzone.
Oddaję teraz Tobie Boże abyś uczynił wszystko co uważasz za stosowne wobec wszystkich moich przekonań o obrazie, wizerunku Boga o boskiej aparycji, obliczu, postaci, kształcie, prezencji, szatach, majątku, profilach, urodzie, wyglądzie, płci, o tym co Bóg robi, co myśli, co czuje, co lubi, co zamierza oraz to wszystko co inne istoty opowiedziały mi na temat Boga, co ja sama się dowiedziałam i do jakich wniosków na temat Boga doszłam. Przebaczam wszystkim, którzy dla mnie i dla innych stworzyli kiczowaty, odpustowy obraz Boga, boskich krewniaków i pośredników a także obraz boskiej surowej postaci np. z piorunami w dłoni.
Oddaję teraz Tobie Boże wszystkie rysopisy Boga, wszystkie sposoby postrzegania Boga, wszelkie portrety i charakterystyki Boga, wszelakie stereotypy, przekonania, domniemania, domysły, schematy myślowe moje i innych na temat Boga i proszę Boże abyś wszystko to zamienił na niewinną prawdę na temat Boga dla najwyższego dobra mojego i innych.
Przebaczam sobie to, że uwierzyłam i promowałam kiedyś, iż Bóg ma paranoję a wraz z nią jest nadmiernie wrażliwy na odrzucenie i niepowodzenie oraz dłużej niż ja rozpamiętuje doznane przykrości i krzywdy, a także reinterpretuje wszelkie działania nasze i cudze jako Bogu zagrażające, wrogie i pogardliwe. Przebaczam wszystkim, którzy promowali, iż Bóg prowokuje do rywalizacji i walki w obronie domniemanego zagrożenia Swoich praw a nawet silnie przejawia postawę ksobną, nieustannie szuka potwierdzenia podejrzeń o istniejących „spiskach” odnośnie Jego własnej osoby i świata. Przebaczam wszystkim, którzy promowali iż to Bóg ma obsesję i nieustannie nawracające, nieuzasadnione podejrzenia dotyczące niewierności, zdrady i odrzucenia.
Przebaczam wszystkim, którzy wmówili mi, że Bóg to egoista, że tylko On się liczy, że wszystko ma być dla Boga, że jest drażliwy, czepliwy i podejrzliwy. Przebaczam sobie to, że uwierzyłam kiedyś, że Bóg wszystkich chce zniewolić, podporządkować Swoim prawom, jako jedynie słusznym rozkazom.
Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga, że nakazuje wszystkim realizować Jego wolę, podczas gdy ja, w moim rozumieniu, nie mogę mieć własnych pragnień, planów, a tym bardziej jakichkolwiek przyjemności, bo to jakoby wyrządzi Bogu krzywdę. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, że wszyscy mogą się cieszyć ale i tak z umiarem jedynie wtedy kiedy, robią to, czego sobie życzy Bóg, a nie koniecznie oni sami. Przebaczam sobie to, że uwierzyłam kiedyś, że jestem tu na ziemi tylko po to aby spełniać zachcianki Boga, które w moim rozumieniu niekoniecznie idą w parze z moim pojęciem szczęścia, miłowania i przebaczenia.
Przepraszam Ciebie Boże, że oskarżałam Ciebie o to, że każdą niesubordynację dokładnie zapamiętujesz i odpowiednio rozliczasz, nawet kiedy ja zupełnie nie rozumiem moich błędów. Proszę Boże pozwól mi teraz zrozumieć wszystkie moje błędy oraz wszelkie przejawy mojej niesubordynacji wraz z jej przyczynami i skutkami.
Przebaczam wszystkim tym, którzy promują, że nawet drobne odstępstwa i coś co zdawałoby się nie być wykroczeniem, to Bóg interpretuje jako poważne przewinienia, a nawet ciężkie przestępstwa wobec Niego, za co też solidnie karze w odpowiednim czasie, najczęściej z zaskoczenia, tak abyśmy nie spodziewali się boskiego ciosu.
Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga, iż to On wyprowadził Izraelitów na pustynię i dawał im jeść i pić tylko wtedy, gdy On chciał, a nie wtedy, gdy oni tego potrzebowali. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg pragnieniem i głodem na bezludziu uczył Izraelitów posłuszeństwa, a kiedy chcieli wrócić do Egiptu, w którym już się jakoś urządzili, to dziesiątkował ich jadowitymi wężami.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam iż zawsze kiedy tylko rozmaite ludy trochę się usamodzielniły, to zaraz następowały wojny, deportacje, wygnania, głód i cierpienia i że to Bóg uśmierca tych, którzy nie przestrzegają Jego praw.
Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga o okrucieństwo, kiedy nie pomógł wołającemu o pomoc Jezusowi i że to Bóg przymusił Jezusa do posłuszeństwa, aż do śmierci na krzyżu. Przepraszam Ciebie Boże za posądzanie Ciebie o brak litości i brak odzewu na prośby i błagania rozmaitych istot.
Przebaczam sobie to, że uwierzyłam kiedyś iż Boga cechuje brak lub znikoma troska o działania służące uzyskaniu przez nas przyjemności i ponadto dające się jakoby wyraźnie zauważyć spłycenie uczuciowości, chłód emocjonalny, preferencje do samotnictwa oraz niskie zainteresowanie bliskimi relacjami z ludźmi. Przebaczam sobie to, że uwierzyłam iż Boga charakteryzuje silne skoncentrowanie nad fantazjowaniem, obmyślaniem własnych, dalekosiężnych planów nikomu nie znanych i niezrozumiałych jak również obojętność na innych (także na pochwały i wszelką krytykę), brak bliskich przyjaciół, brak potrzeby tworzenia związków i relacji, niewrażliwość na normy i konwencje społeczne.
Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga iż stworzył świat, ale ten go za bardzo nie interesuje ,bo i tak dzieje , że kto silniejszy i sprytniejszy te wygrywa. Przepraszam Ciebie Boże, że uznałam, iż Ty żyjesz we własnym jakimś świecie, odrealnionym dalekim, gdzie brak chęci, czasu na interesowanie się kimkolwiek.
Przebaczam sobie to, że uwierzyłam kiedyś w to, że cokolwiek my czy ktokolwiek zrobi i powie, to i tak Bóg się nie odezwie, że wciąż milczy zamknięty we własnych boskich wizjach tego, jak to wspaniale miało być. Przebaczam sobie moją wiarę w to, że Bóg dał prawa zakazujące czerpania radości z życia, że wszystko co miłe i przyjemne, to jest zakazane.
Przebaczam sobie to, że uznałam, iż wszelkie nasze i cudze modlitwy, prośby i błagania i tak nic nie dają, nigdzie nie docierają, że Bóg i tak jest głuchy na wszystko i bez żadnej wrażliwości na to co my i inne istoty tutaj przeżywamy. Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że od dawna a nawet od wieków nic dobrego w materii ani w energiach się nie dzieje i nic się nie zmienia.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, że skoro Bóg zsyła na ziemię swoich synów, pomazańców jakich nie szczędzi i jakich trenuje w cierpieniu, to czemu miałby zajmować się zwyczajnymi ludźmi i o nich troszczyć. Akceptuję to, że wszyscy ci, których kiedykolwiek mieniono boskimi posłańcami to Dusze, które tak samo jak inni mają własną karmę i własne cele, niekoniecznie zgodne z wolą Boga.
Przebaczam sobie to, że czułam się jak porzucone dziecko Boga na tym ziemskim padole , gdzie dane są jeno same cierpienia i nieszczęśliwe życie.
Przepraszam Ciebie Boże, za obwinianie Ciebie, że to Ty preferujesz dystans i izolację pomiędzy ludźmi a Tobą, że zmuszasz ludzi do bezdzietności, do cierpień, pokut, do choroby raka, że drażnisz się z nami, że przekomarzasz się i dokuczasz innym.
Przebaczam wszystkim, którzy wmówili mi, że z Bogiem nie ma dialogu, bo On wie swoje i koniec i zawsze postawi na swoim, tak jak sobie to wymyślił. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że to Bóg nie ma cienia wyrozumiałości i miłosierdzia.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam kiedyś, iż Bóg absolutnie nie uwzględnia natury oraz możliwości ludzi, ani ludzkich zwyczajów i norm społecznych, a wręcz w skrajny sposób nie liczy się z ludźmi i ich uczuciami. Przebaczam wszystkim tym, którzy promują, że to Bóg jest nieodpowiedzialny, że lekceważy zobowiązania podjęte wobec ludzi, Dusz i istot oraz, że to Bóg, przy własnej łatwości tworzenia i kreacji, nie potrafi utrzymać trwałych relacji i związków z nimi.
Przebaczam wszystkim pomieszanym, którzy wytykają Bogu, że sam ma niską tolerancję na frustracje i niski próg wyzwalania reakcji agresywnych, niezdolność do przeżywania poczucia winy i uczenia się z doświadczanych jakoby boskich niepowodzeń. Przebaczam wszystkim, którzy zarzucają Bogu, że to On przejawia nadmierną drażliwość i obwinia innych, zamiast sam przyznać się do błędów.
Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że ulepił ludzi, ale wyrzucił ich ze swojego pięknego ogrodu i to za jeden owoc, chwilową słabość i nieuwagę. Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że sam podsyłał kuszących i prowokujących weryfikatorów i węże, aby potem rozliczać nas i bliźnich z chwil słabości i błędów. Przebaczam sobie moja wiarę, że kiedy ludzie już jakoś urządzili się na Ziemi to i tak Bóg co chwila wtrącał się urządzając potopy, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, pogromy i wojny. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, że to Bóg o byle co się wkurza, denerwuje i zaczyna prześladować swoje wszelkie stworzenie.
Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że to on jest odpowiedzialny za wojny, zamachy, terroryzm i trucie narkotykami, bo sam je przecież stworzył.
Przebaczam wszystkim, którzy promują, iż to Bóg nie chce zrozumieć i nie może się nauczyć, że zarówno ludzie jak i ich Dusze wiedzą sami czego chcą, jak mają żyć i jak być szczęśliwymi w zgodzie z własną wolą a nie według boskiego widzimisię.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg ma osobowość chwiejną i emocjonalną, przez co też bywa impulsywny i ma znikomą zdolność planowania, a bywa że i myślenia. Przebaczam sobie to, że wierzyłam iż łatwo można rozwścieczyć impulsywnego Boga, który może gwałtownie wybuchnąć zagrażając mi i innym istotom. Przebaczam wszystkim, którzy promują, iż to Bóg łatwo wdaje się w konflikty i kłótnie, które najczęściej rozstrzyga przemocą, a kierując się zmiennymi nastrojami, łatwo porzuca plany i podjęte zamiary.
Przebaczam wszystkim, którzy wierzą w to, że kiedy Bóg stwarzał świat mając górnolotne plany, to popełnił wiele błędów, przez co w efekcie nic ciekawego z tego nie wyszło. Przebaczam wszystkim, którzy oskarżają Boga, że mało przemyślał swój stwórczy akt i że wszystko wymknęło się Bogu z pod kontroli i przez co przestał sobie zupełnie radzić. Przebaczam wszystkim, którzy wierzyli w niezaradność Boga oraz wszystkim, którzy uznali, że należy zastąpić Boga albo przejąć część Boskiej władzy.
Przebaczam wszystkim, którzy uznali, że Bóg jest próżny wewnętrznie skoro potrzebuje bezustannej uwagi innych, jak zakompleksione osoby. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że to Bóg przeżywa bezustanne lęki i obawy, że my przestaniemy Go uznawać, odrzucimy i zapomnimy, przez co bezustannie przypomina o sobie, wybierając najczęściej różne spektakularne albo okrutne metody.
Przebaczam sobie to, że zastanawiałam, się po co w ogóle Bóg stworzył świat, ludzi i czy aby na naszą i bliźnich sromotę oraz byśmy tu sobie mogli pocierpieć. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że Bóg stworzył świat i ludzi wyłącznie dla własnej boskiej rozrywki i aby nie było nudno, a nie aby ktokolwiek zaznał najgłębszej miłości, szczęścia i spokoju. Przebaczam wszystkim, którzy obwiniają Boga, że stworzył tak okropny świat, gdzie po prostu nie da się żyć.
Przebaczam wszystkim, którzy promują, że pomimo, iż Bogu zależy na bliskości, miłości, więzi, to jak się ktoś doń tylko bardziej zbliży, to zaraz obrywa, spotykają go cierpienia i nienawiść innych. Przebaczam wszystkim, którzy wierzą, że kiedy Bóg miłuje, to karci i ćwiczy.
Przebaczam wszystkim, którzy promują, że Bóg przesadnie wyraża Swoje emocje, dramatyzuje, zachowuje się teatralnie przy równoczesnej płytkiej i chwiejnej uczuciowości. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że to Bóg łatwo ulega sugestiom innych, stale poszukuje podniet i sposobów, aby stać w centrum uwagi. Przebaczam wszystkim, przez których miałem wrażenie, że Bóg promuje poglądy sprzeczne z moją własną religią.
Przebaczam wszystkim, jacy wierzą, że Bóg kieruje się przesadną ostrożnością, że zawsze ma przesadne wątpliwości na każdy temat i nadmiernie koncentruje się na szczegółach, drobiazgach, planach, spisach i maleńkich wręcz nieistotnych kwestiach. Przebaczam sobie pogląd, że Bóg jak księgowy spisuje tylko kto i ile jest winien. Przebaczam sobie to, że sama wierzyłam, iż Bóg to perfekcjonista lecz niepozwalający na jakąkolwiek wyrozumiałość z uwagi na nadmierną sumienność, skrupulatność, pedanterię, podporządkowanie, uległość wobec przyjętych reguł oraz sztywność i upór w ich stosowaniu. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż Bóg nadmiernie jest skupiony na wykonywaniu zadań, a zupełne zaniedbuje relacje z ludźmi i nie troszczy się o przeżywanie bliskości i radości z nami.
Akceptuję to, że Bóg jest genialny, wielki, wspaniałomyślny i doskonały. Akceptuję, że wszystko co stworzył Bóg jest doskonałe, a każdy atom i wszystkie galaktyki są absolutnie posłuszne, bez żadnego odstępstwa od normy a nawet coś co nam się może wydawać błędem, czy nieregularnością, jest dokładnie obliczone, przewidziane i występuje w odpowiednim miejscu i czasie. Akceptuję to, że w boskim dziele stworzenia nie ma miejsca na żadne odchylenie od wyznaczonych reguł, a wszystko jest dokładnie ustawione i kontrolowane, nic nie wymyka się z Jego pola uwagi, spod stałe i twórczej obserwacji.
Proszę Ciebie Boże pokornie, abyś zechciał skorygować wszystkie moje, mojej Duszy i całej naszej istoty oraz wszystkich naszych bliźnich przeświadczenia, przekonania i wszystkie domniemania na Twój temat.
Małgorzata Krata opracowała tekst na bazie tych informacji Link.
Opublikowano: 31/08/2017
Autor: s_majda
Komentarze
Ten wpis ma 4 komentarze
Przebaczam teraz Bogu, który powodował rozmaite działania ku pożytkowi zbytnio opieszałych ludzi jak min.:
-nakazanie Izajaszowi, aby chodził nago i bez obuwia
-Jeremiaszowi nakazał przepasać biodra i tak głosić proroctwa niewierzącym, a innym razem włożyć na szyję jarzmo, najpierw drewniane a później żelazne
-Ozeaszowi wziąć za żonę wszetecznicę i jeszcze raz pokochać kobietę złych obyczajów i cudzołożnicę
-Ezechielowi spać na prawym boku przez 40 dni i przez 150 dni na lewym (Na podstawie Biblii i książki „Dzieje Miłości Bożej„)
Robię cały powyższy tekst w modlitewnej technice Intencji i widzę, że to są jak najbardziej moje własne poglądy. Ale równocześnie widzę groteskowe konteksty i tło manipulacyjne dusz oraz skutki karmiczne danego obciążenia ,,jakie ma Bóg, jakie też Bogu są przypisane. Rozumiem, że przy przekrętach Dusz i ich manipulacjach Bóg musi mieć narzędzia dyscyplinowania każdego z osobna. Wystarczy, że przez jakiś czas Bóg będzie taki sam jak dana jednostka, aby poszła wieść, że On ,,tak ma” na stałe.
Przebaczam sobie moją wiarę i przepraszam za jej promowanie, iż ludzie i ich Dusze są tak zepsuci, grzeszni i upadli, że zasługują tylko na srogą karę i na słuszny gniew Boga. Przebaczam sobie to, że oczekiwałam od Boga nakładania kar na grzeszników, oraz tego, że batami i ciosami nauczy posłuszeństwa swój „lud o twardym karku”. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż najlepszą formą nauki jest wymierzanie kar przez Boga, nie zaś rozpieszczanie, pobłażanie i folgowanie nam i innym swawolnym istotom. Przebaczam sobie to, że oczekiwałam, iż rozmaite nie miłe i znane mi istoty, rozmaitych socjopatów Bóg ześle do piekła i to na zawsze, bezapelacyjnie. Przebaczam sobie to, że oczekiwałam od Boga m.in. ciskania piorunów i umieszczenia w piekle rozmaitych istot, które odrzucają szanse dawane przez Boga i boską wspaniałomyślność lub które zwyczajnie zalazły mi za skórę oraz wszystkich nieusłuchanych wobec mnie. Przebaczam sobie to, że oczekiwałam od Boga, iż będzie miał On ciężką rękę boskiej sprawiedliwości. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż sam Bóg miewa w zwyczaju przeklinać i potępiać na wieki rozmaitych niegodziwców i grzeszników, oczywiście z wyłączeniem tych sprawiedliwych z naszej wsi i z naszej religii. Przebaczam sobie to, że uwierzyłam, iż to sam Bóg stworzył dla nas piekła i nimi zarządza aby karcić tam bezlitośnie nieposłusznych i odpowiednio, że to sam Bóg oddaje krnąbrne Dusze w ręce zarządców piekieł, aby ci na zlecenie Boga rozprawili się z podłymi niegodziwcami.
Przebaczam sobie to, że widziałam tylko znikome ślady piękna w istnieniu świata jaki stworzył Bóg, a nawet, że dzieła Boga są i tak mniejsze niż dzieła, konstrukcje, wynalazki i pomysły ludzi, genialnych umysłów niż dokonania kosmitów i obcych cywilizacji. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, że Bóg sam nareszcie zobaczył do jakich wielkich, wzniosłych czynów zdolny jest człowiek czy jakiś superbohater, tak iż to sam Bóg zdziwił się ich wielkością i wspaniałością, po czym przestraszony skrył się w cieniu człowieka, superbohatera, Goaulda lub jakiegoś żywego boga. Przebaczam sobie moją wiarę w Boga wycofanego, biernego, który nie chce wchodzić w drogę tym co już Go przerośli. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż Bogu pozostało już tylko kontaktować się z czeredą tępawych słabeuszy, bo giganci duchowi są dla Boga „zbyt wielcy”. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż wszyscy boscy Pomazańcy i Mesjasze to były beznadziejne postacie, które trochę pobłyszczały, trochę zaistniały, jednak jak zwykle skończyły bez znacznych sukcesów a nawet prowokując własną śmierć, aby honorowo wyjść z wytworzonej patowej sytuacji.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam iż to Bóg pozwala a nawet zachęca nas do przejmowania odpowiedzialności za własne boże uczynki, że ważne decyzje przerzuca na nas, tym samym zrzucając z siebie ciężar boskiej odpowiedzialności. Przebaczam sobie wiarę, że Bóg sam wykazuje niezaradność, bezsilność i niechęć do brania na Siebie odpowiedzialności, przez co też pozostawił nam wolną wolę aby wszystko potem było na nas. Przepraszam za promowanie opinii, że Bóg to nieporadny safanduła.
Przebaczam wszystkim, którzy promowali, że Bóg przyczepił się do ludzi i do ich Dusz, że sam Bóg nie wiedząc co zrobić ze światem, pozostawił go do dyspozycji m.in. ludziom, drzewom, kozom, szczurom, pleśniom, pasożytom. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że gdyby Bóg był doskonały i wspaniały, to wystarczyłby On sam sobie a nie ciągle wtrącał się w życie ludzi i ich Dusz. Przebaczam teraz Bogu, że wtrącał się bezustannie w moje sprawy, iż pozostało przekonanie o moim byciu boską marionetką, co wiedzie wielu do agnostycyzmu lub bałwochwalstwa.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż Bóg zamiast dbać o własne sprawy, to wciąż wiąże i uzależnia innych od siebie. Przebaczam sobie to, że wielokrotnie pytałam Boga, po co Jemu są nasze modlitwy, śpiewy, ofiary, dymy kadzideł, eucharystie, pochwały i uwielbienia, skoro i tak realnie my nic z tego nie mamy a jedynie łechczemy boskie ego. Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga, że bezustannie drażni nasze sumienia, że odrzucony znów chce się z nami układać i sprzymierzać. Przebaczam sobie to, że myślałam, iż to niesprawiedliwe, że Bóg wie o mnie wszystko, podczas gdy ja o Nim nic, a nawet, że bezustannie jest przy mnie a ja nie znam Jego poczynań, że Bóg zawsze wszystko widzi i słyszy, co w moim rozumieniu to jawny przejaw boskiej inwigilacji i braku poszanowania prywatności. Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga, że pomimo tej Jego wszechobecności, wszechsłyszenia i wszechwidzenia to jednak nie chce mi pomóc, że jest głuchoniemy i ślepy na moją rozpacz i moje wołania. Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga, że tyle jest cierpień na świecie a Bóg nic z tym nie robi, czekając chyba na to, że to my zrobimy tu idealny porządek. Przebaczam moje dociekanie, że skoro Bóg wszechmocny nie potrafi poradzić sobie z problemami na ziemi, to czemu liczy na to, że my sami słabi sobie z tym poradzimy.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg bezustannie czegoś oczekuje od nas, tak iż w inny sposób nie potrafi Sam Sobie dostarczyć radości i zadowolenia i pocieszenia, jak tylko poprzez podporządkowywanie sobie ludzi i ich Dusz.
Przebaczam sobie to, że oskarżałam Boga, że to On obdarzył ludzi i ich Dusze nazbyt dużym zaufaniem, kiedy powierzył im losy różnych światów. Przebaczam sobie wiarę, że to sam Bóg nie chce stanąć otwarcie z nami twarzą w twarz, że to Bóg wciąż zasłania się jakąś chmurką, otoczką, kotarą, abyśmy Go nie widzieli. Przebaczam teraz Bogu, że w moim rozumieniu chował się przede mną, zasłaniał twarz a nawet całą swą postać, abym ja Go nie widziała.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż Bóg pomimo, że bezustannie obmyślał strategie i uzgadniał plan działań ze Swoimi synami, córkami, koleżkami, Mesjaszami to i tak te decyzje trudno uznać za wystarczająco skuteczne w czymkolwiek.
Przebaczam teraz wszystkim boskim synom, córkom, krewniakom, boskim koleżkom, boskim Pomazańcom oraz Mesjaszom, którzy przekazywali mi decyzje i polecenia wprost od Boga pochodzące oraz to, że wryli w mą świadomość, w mój umysł, w moje serce wizerunek i obraz Boga jaki wydawał mi się jedynie słuszny, a będący niekiedy mieszaniną niewłaściwych poglądów, kodowań, channelingów lub opętań.
Przebaczam sobie moją wiarę, że to przecież sam boski posłaniec Jezus przyznał, iż to Szatan jest panem tego świata. Przebaczam wszystkim, którzy przekonali mnie, że rozmaici żywi bogowie, bóstwa, panowie i nie tylko rządzą na tym czy innym świecie, iż to sam Bóg stoi w ich cieniu.
Przebaczam sobie przekonanie na nawet wiarę, że sam Bóg zmienił się, pogorszył się Jego stan, na skutek silnego stresu i traumy Boga spowodowanej dziejącymi się w rozmaitych światach m.in. katastrofami, klęskami żywiołowymi, torturami, morderstwami, wojnami, zboczeniami, dewiacjami, agresją czy wszelakim cierpieniem. Przebaczam sobie wiarę w boską traumę i wstrząs pourazowy, kiedy Bóg naoglądał się nadmiaru przelewanej krwi i agresji. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, że Bóg doznał trwałego, sztywnego upośledzenia interpersonalnego, społecznego i zawodowego, tak sinego iż już nie jest tym samym Bogiem, którym kiedyś, na początku był. Przebaczam sobie wiarę, że Bóg na skutek doznanej traumy stał się wrogi, nieufny, ogarnięty pustką, poczuciem zagrożenia i beznadziejności, przez co też wycofał się z naszego społecznego życia, z udzielania boskiej pomocy wszystkim Go szukającym.
Przepraszam Ciebie Boże Dawco mojego i wszelkiego życia, za Twoje emocje i łzy wywołane moimi myślami i naszymi działaniami.
Przebaczam sobie opinie, że Bóg co prawda stworzył coś wspaniałego, pięknego i niezwykłego jednak, gdy zorientował się co ludzie i ich Dusze z tym uczynili, to wpadł w jakąś niemoc, zadumę, w transowe zawieszenie a nawet w ciężka depresję. Przebaczam wszystkim, którzy przekonali mnie, że Bóg doznał traumy, nie czuje się zbyt dobrze, że ma psychozy, depresję, że jest chory przez co lepiej nie zawracać Mu głowy.
Przebaczam wszystkim tym, którzy przekonali mnie, że Bóg co prawda podniósł się ze swej traumy ale tak naprawdę nigdy zupełnie nie doszedł emocjonalnie do siebie. Przebaczam sobie wiarę w to, że wszystko co istnieje pozbawione jest już radości, niezwykłego piękna, które Bóg zaplanował, że gdzie nie spojrzeć to wszystko jest jak po kataklizmie lub w jego trakcie. Przebaczam sobie moją wiarę, że zdruzgotany i zniechęcony Bóg nie podejmuje już więcej starań, bo przecież wszystko już przeminęło, bo nie ma już o co się troszczyć, dbać, bo nie warto, bo to jest bez sensu. Przebaczam sobie wiarę w smutnego, zawiedzionego, nieufnego, lękliwego i niekochanego Boga, który izoluje się już od wszystkiego aby odrzucony i całkiem bezradny cierpieć w milczeniu. Przepraszam Ciebie Boże, że z wszelkich przyczyn czułeś się odrzucony, niekochany i odizolowany. Przykro mi z powodu przyczynienia się do takiego stanu. Przebaczam wszystkim, którzy przekonali mnie, że Bóg już nigdy się nie pozbiera, że już nigdy nie będzie takim jakim Go pamiętamy, ani takim jakim chcielibyśmy, aby zawsze był dla nas.
Przebaczam sobie wiarę, że każdy dialog jaki Bóg próbuje podjąć z nami to i tak spełznie na niczym, to i tak zakończy się niepowodzeniem. Przebaczam sobie moją wiarę, że Bogu tak naprawdę wierzą i ufają tylko nieliczni, co najwyżej kapłani, bigoci i nawiedzone dewotki, nigdy zaś jakieś większe społeczności, gdyż większe grupy istot albo udają, że wierzą lub wierzą na pokaz, gdy można na tym coś zyskać lub wyżerować dla siebie.
Przebaczam teraz wszystkim tym, którzy nie szanują boskich starań i nie przestrzegają a nawet nie znają boskich praw lub skrzętnie je omijają. Przebaczam wszystkim, którzy nie rozumieją tego co Bóg pragnie przekazać oraz tym, którzy w imię Boga przekręcili słowa Boga, przekazując odpowiadające im poglądy jak np. ten, że inkarnacja istnieje lub że nie ma reinkarnacji ludzkich Dusz. Przebaczam wszystkim, którzy powołują się na jakieś nadane im prawa i zasłaniają Boga do reszty swoimi własnymi wymysłami. Przebaczam teraz wszystkim, którzy nie szanują Boga ani prawdy o Bogu, którzy uczynili z Boga karykaturę na miarę własnych opinii.
Przebaczam wszystkim, którzy w imię Boga prowadzą wojny, manipulują, sieją terror na wielką skalę a nawet na prywatny domowy użytek. Przebaczam wszystkim, którzy wprowadzili szereg ograniczeń i wytycznych, będących wbrew naturze i wbrew zamysłowi Boga-jak sen o celibacie kapłanów i radościach innych zapaśników cnoty.
Przebaczam wszystkim, którzy zatruwają środowisko, skażają wodę, modyfikują żywe organizmy i żywność, wprowadzają mutację w geny i żywność, tworzą sztuczną inteligencję, superbronie, artefakty i niewolą nas i innych w imię np. rozwoju cywilizacji. Przebaczam sobie również moje przekonanie, że wobec wszelkich tych destrukcyjnych wydarzeń to sam Bóg postanowił zostawić świat własnemu losowi, oczekując też że ludzie, Dusze i istoty w końcu wykończą, wytrują i zlikwidują się sami ( jakoby na boską uciechę).
Przebaczam sobie to, że nie wiedziałam czego mam spodziewać się po Bogu, który raz daje dowody Swojej miłości i szczodrości, to znów zsyła mi cierpienie i rzuca kłody i przeszkody pod nogi moje i innych istot. Przebaczam sobie to, że obwiniałam samoistnego Boga o to, że działając niespodziewanie gra ze mną bez żadnych ustalonych i znanych mi reguł, że raz zadaje mi ciosy, to znów głaszcze po głowie niczym osoba z wzorcami DDA i z ADHD. Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że gra nieuczciwie, bo nie ukarał słusznie tych, którzy na to zasługują, ale równa wszystkich jednako, zarówno tych dobrych jak i złych, tych wierzących jak i niewierzących. Przebaczam sobie teraz to, że żadna religia w której ja myślałam, że jestem bliżej Boga nie przyniosła mi lepszego życia i szczęścia niźli mają je ci, którzy należą do dowolnej innej religii, nawet bałwochwalczej. Przebaczam teraz Bogu, że traktuje równo wszystkich bez względu na ich wyznanie i poglądy religijne. Przebaczam sobie moje niezrozumienie, że skoro jestem w religii , zgodnie z dogmatami prowadzącej mnie wprost do Boga to czemu cierpię, jestem chora czy żyję w niespełnieniach. Przebaczam teraz wszystkim, którzy wmówili mi, że Bóg nagradza ale dopiero po śmierci i to jakimiś nie do końca zrozumiałymi przeze mnie nagrodami, czego również nijak nie da się zweryfikować.
Przebaczam sobie moją wiarę, że tu na ziemi prawdopodobnie bawią się nami jakieś przeciwne siły-gdzie jedną siłą jest Bóg a drugą prawdopodobnie jacyś władcy ciemności, władcy astralu, władcy systemu i nie tylko oni. Przebaczam sobie wiarę w to, że to co złe czynię, że uleganie niskim pobudkom, namiętnościom i niskim wibracjom to wynika tylko z podszeptów diabłów, weryfikatorów, a nie z moich własnych intencji i karmy. Przebaczam sobie moja wiarę w to, że władcy mroku, zła i zniszczenia a zwłaszcza Bóg bawią się nami jak pionkami przeciągając nas to w tę to w drugą stronę, a to prawdopodobnie po to, aby udowodnić kto jest z nich silniejszy i sprytniejszy. Przebaczam sobie moją wiarę w to, że upadek mój czy kogokolwiek oznacza przegraną Boga.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż na skutek walk Boga z siłami ciemności powstają jako skutek uboczny w rozmaitych światach m.in. wojny, kataklizmy, zamachy, wybuchy wulkanów, egzekucje, czy masowe zagłady. Przebaczam sobie moją wiarę, że Bóg wraz z siłami ciemności uprawia jakiś hazard, rozgrywki, którego ofiarami jesteśmy my, niewinne istoty. Przebaczam sobie także wiarę, że Bóg odbiera innym życie, że zabiera ich z tego świata z wszelkich nieznanych mi przyczyn, a także po to aby karmiąc się naszą śmiercią, zapewnił sobie wieczność. Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że przez całe życie stopniowo odbiera nam wszystko: najpierw bliskich, potem siły, sprawność, zdrowie, a w końcu i życie. Przepraszam Ciebie Boże, za to, że obwiniałam Ciebie, iż to Ty kradniesz nam całe szczęście i radosne chwile.
Przebaczam sobie teraz to, że wierzyłam, iż to sam Bóg jest jakąś istotą o zniekształcone płci, wręcz bezpłciową i odpowiednio obdarzoną obupłciowością, a niekiedy i promującą własne bądź cudze atrybuty i walory seksualne, a nawet promującą seksualne rozbuchanie.
Przebaczam sobie to, że uwierzyłam, iż to sam Bóg niekiedy absolutnie neguje i potępia całą seksualną sferę i jej jakiekolwiek przejawy, jako rzeczy nieczyste, brudne, brzydkie i świńskie. Przebaczam sobie moją wiarę, że aby być bliżej Boga to muszę wyzbyć się seksu, a nawet myślenia o nim lub maksymalnie go ograniczyć, prawie nie korzystać i wyraźnie dyskryminować wszystko, co z życiem seksualnym jest związane. Przebaczam sobie moją wiarę, że seks w różnych jego odsłonach, nawet ten małżeński jest grzechem, wykroczeniem i nie podoba się Bogu.
Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga o ekshibicjonizm, kiedy pozował do rozmaitych nawet i rozbieranych obrazów i rzeźb, podczas gdy innym zabronił pokazywać i ujawnić ich własne ciała, jako te grzeszne. Przepraszam Ciebie Boże, za to, że wierzyłam, że Ty kiedykolwiek pozowałeś do utworzenia jakichkolwiek boskich wizerunków, że nie widziałeś tu sprzeczności z II przykazaniem Dekalogu. Przebaczam sobie także moją wiarę, że święte ciało jakichś boskich matek i bogiń godne jest ich odwzorowania, namalowania, pokazania pod postacią rzeźby, w odróżnieniu od grzesznych ciał zwykłych kobiet.
Przebaczam sobie teraz to, że wierzyłam, iż to Bóg pomimo, że sam widzi wszystko, a więc i nas nagich, to nam nakazuje zakrywać nasze ciała jako grzeszne. Przebaczam wszystkim, którzy nakazali mi podczas stosunków seksualnych zasłaniać w domu święte obrazy, aby Bóg patrząc z nich, nie czuł się zgorszony i odpowiednio, że dla tego, że Bóg lubi sobie pooglądać jak my i inni uprawiamy seks. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że obecność w domu, czy gdziekolwiek indziej wszelkich obrazów świętych, rzeźb i wizerunków Boga, to jest zwyczajny dowód boskiej obecności i zaproszenia Boga do swojego życia i swojego domu. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że Bóg zamieszkał w świętym obrazie, rzeźbie, wizerunku lub, że Bóg spogląda przez nie na nas i tak kontaktuje się z nami.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg promuje postawę sadystyczną zmuszając kobiety do masochizmu, kiedy te muszą poddać się „obowiązkowi małżeńskiemu” i uprawiać seks z mężem, nawet kiedy nie mają na to ochoty. Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, iż to On traktuje kobietę jako tę gorszą od mężczyzny, jaka ma być uległa i posłuszna mężowi, ojcu czy innemu jakiemukolwiek mężczyźnie. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg promuje, że idealna kobieta to taka, która jest bez względu na wszystko uległa, posłuszna, podporządkowana i wierna mężowi, nawet gdy mąż nie daje żonie tego samego.
Przebaczam wszystkim, którzy przekonali mnie, że przeklęci przez Boga są wszyscy ci, którzy zobaczyli nagie ciało, nawet gdy stało się to zupełnie przypadkiem, gdyż to właśnie ciało i nagość jest przejawem wszelkiego zła. Przebaczam wszystkim, którzy wpędzili mnie w kompleksy, zahamowania i wstyd w normalnym, zwyczajnym nawet małżeńskim pożyciu seksualnym, którzy przekonali mnie, że kobieta doznająca spełnień w seksie, to jawna grzesznica i nieczysta istota, jakiej też daleko do Boga.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż o Bóg ma częściową lub nawet całkowitą utratę prawidłowej integracji pomiędzy wspomnieniami przeszłości, poczuciem własnej tożsamości i kontrolą własnych ruchów i poczynań, przez co też przejawia się jako istota mnoga i za każdym razem inna. Przebaczam sobie wiarę w to, że Bóg mający cechy osobowości mnogiej ma tak naprawdę wiele osobowości przy czym w jednym odcinku czasu ujawnia się tylko jedna z nich. Przebaczam wszystkim, którzy promują, że Bóg co jakiś czas ujawnia inne swoje oblicze, tak jak na przykład dzieje się, kiedy rzekomo schodzi na ziemię pod postacią coraz to nowego żywego boga, który całkiem inny jest od swojego poprzednika. Przebaczam sobie to, że nie wiedziałam jaki tak naprawdę jest Bóg, skoro istnieje tak wiele różnych jego oblicz, obrazów, imion, płci i wizerunków, a każda z tych postaci ma przecież charakter pełny, z własnymi, odrębnymi wspomnieniami i własnym stylem zachowania. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg pod postacią żywych bogów objawia nam siebie po kawałku, a każda z tych postaci nie ma dostępu do wspomnień poprzednika i z reguły nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia.
Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że to Bóg nie wysłuchuje naszych wzniosłych modlitw, bo przecież wielu prosi i błaga o pomoc, jednak bezskutecznie. Przebaczam sobie to, że obwiniałam Boga, że gdyby zechciał wysłuchać i spełnić nasze modlitwy, to tyle byłoby dobra wokół i tyle piękna na świecie. Przebaczam sobie wiarę w to, że Bóg jest jakiś sprzeczny i podzielony, że ma dwie strony: dobrą i złą, skoro my się modlimy, a nie ma rezultatów.
Przebaczam sobie to, że uznałam, iż to Bóg jest sprzeczny w swych działaniach tak jak np. wtedy kiedy polecił Mojżeszowi wyprowadzić Izraelitów z Egiptu, a faraonowi równocześnie rozkazał ich nie wypuszczać. Przebaczam teraz Bogu, który obiecał zaprowadzić Izraelitów do ziemi obiecanej a potem trzymał ich latami na pustyni, aż wszyscy wymarli. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to sam Bóg polecił prorokom głosić naukę wprost od Boga, podczas gdy to właśnie lud wybrany przez Boga ich wszystkich prześladował i wymordował. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to właśnie Bóg dał Hiobowi majątek i rodzinę, by potem to wszystko zabrać, zostawiając jedynie zrzędliwą żonę, a potem znów wszystko przywrócił. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, że to sam Bóg Jezusowi podyktował jakich ma wybrać apostołów, a oni potem wszyscy go zdradzili, zaparli się, albo uciekli. Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to sam Bóg zesłał tu ukochanych swoich synów i Mesjaszy aby potem pozwolić ich zabić, to znów wskrzeszał i zabierał ich do siebie.
Przebaczam sobie to, że wierzyłam, iż to Bóg działa impulsywnie, nielogicznie oraz sprzecznie, że to po Bogu zupełnie nie wiadomo czego się spodziewać.
Przebaczam sobie to, że obraz Boga jaki powstał w moim umyśle był silnie związany z moim własnym obrazem siebie. Przebaczam sobie to, że ten obraz Boga związany był u mnie z moim „ja idealnym”, kiedy różnym stawianym sobie wymaganiom i dążeniom przypisywałam autorstwo Boże.
Przebaczam sobie to, że z szerokiej puli religijnych oczekiwań, jakie odczytałam z przekazów o Bogu, to wybrałam sobie właśnie te, które były mi bliskie i które chciałam zaakceptować.
Proszę Boże powiedz, pokaż nam całą prawdę o Sobie o tym jaki Ty jesteś naprawdę.
Przebaczam sobie to, że mój własny obraz Boga w moim umyśle uległ wypaczeniu z wszelkich przyczyn, nawaleń, niezrozumienia, wzorców gumbasa, misji, destrukcyjnych działań i obciążeń karmicznych jak również na skutek antropomorfizacji, braku dojrzałej refleksji, ograniczonego sposobu pojmowania Boga, prymitywnej moralności oraz ograniczonej zdolności poznania i przeżywania prawdziwych wartości. Przebaczam sobie to, że z wszelkich przyczyn jak np. z powodu doświadczeń wyniesionych z domu czy relacji pomiędzy bliskimi to rozmaite negatywne i spaczone postrzeganie rzeczywistości przeniosłam też na mój własny, negatywny obraz Boga, w którym odzwierciedliły się utrwalone stereotypy emocjonalne. Przebaczam sobie to, że wielokrotnie w mojej psychice, w moim sercu, w moim umyśle utworzyły się głębokie urazy, nawet niezwerbalizowane i nieuświadomione, jakie ukierunkowały i emocjonalnie zabarwiły moje myślenie o Bogu i jakie też wytworzyły karykaturalne elementy w moim własnym wyobrażeniu i obrazie Boga.
Uświadamiam sobie teraz to, że ukształtowany w fałszywy sposób obraz Boga w moim umyśle, w moim sercu wpłynął na kształt i jakość moich relacji z Bogiem.
Proszę Boże o akt Twojej boskiej łaski skierowany na usunięcie wszelkiego rodzaju, znaczenia, poziomu m.in. zafałszowań, wypaczeń, oszustw nałożonych z wszelkich przyczyn na Twój obraz w moim umyśle, nałożonych przez mnie samą oraz przez inne istoty, przez moją rodzinę, żywych bogów, Goaudów, weryfikatorów, guru, wiedźmy, modliszki, istoty rogate i nie tylko.
Temat różnego postrzegania Boga i przekłamań na jego temat jest częściowo poruszony w poniższej gawędzie.