Przynajmniej w moim przypadku nie sprawdziło się poszukiwanie Boga w innych ludziach, istotach, duszach i ziemskich ich osobowościach. Przez wiele lat zdobywałem nie tyle poglądy, ile konkretną wiedzę, że jestem jednokrotną ziemską osobowością mojej duszy. Widzę dusze ludzi żyjących, i potrafię z nimi rozmawiać.
Dla innej osoby na zawsze pozostanę człowiekiem, posiadającym nieśmiertelną duszę.
Znam osoby dążące do bycia Bogiem, do przejawienia się jako Bóg, lub boska istota. To ostatnie jest wręcz pożądane. Na forach internetowych możemy poczytać sporo wpisów ze stosowną argumentacją. Kiedy osobowości ziemska oczekuje przejawienia- urzeczywistnienia boskości, to dusza otrzymuje sygnał, że będzie żywym ziemskim bogiem gdzieś na hinduskiej wsi.
Bóg- dawca naszego życia, aczkolwiek pozwala na przejawienie nawet takich pragnień i kaprysów jednostki nie legitymizuje działań, a za skutki bałwochwalczych działań odpowiada wyłącznie pomysłodawca. Ponieważ Stwórca odcina dostęp energii, zaczyna się poszukiwanie jej u istot i grup astralnych, archaniołów itp. Efektem są podpięcia do czakramów oraz rozrost Ego jednostki, która chce siebie ogłaszać Bogiem, inkarnowanym na Ziemi.
Przez lata pracy z duchowością czy regresingiem, udało mi się rozpoznać wiele mechanizmów w prosty sposób powodujących upadek duszy w tę formę bałwochwalstwa. Wystarczy kilka nieświadomie powiedzianych zdań afirmacji, a ukryte w duszy pożądanie własnej boskości zacznie nabierać siły.
W innych istotach możemy poszukiwać nie Boga, ale otwarcia danej jednostki na wyrażenie i przepływy boskich energii-czyli pochodzących od samego Boga. Bycie Bogiem, a pozwalnianie przez człowieka na przepływ boskich energii, nie jest tym samym. Możemy co najwyżej dostrzec w ludzkich energiach czy skutkach kreacji jak Bóg akceptuje daną osobę, jak spełnia jej prośby. Samo Link działanie na poziomie boskiego światła nie oznacza, że znalazło się w sobie ukrytego Boga, ale że mamy dostęp do JEGO boskich energii. Podobnie jak ów dostęp miał Jezus, czy wielu innych przed nim.
Opublikowano: 22/09/2011
Autor: s_majda
Komentarze
Ten wpis ma 1 komentarz
„Jeśli zatem każde złe słowo jest przedmiotem odrazy dla Boga , to za jak wielką odrazę musimy uznać złe słowo zaparcia się Boga, złe słowo publicznego uznania cudzego boga, złą przysięgę człowieka, istoty niesubstancjalnej? Kiedy zaproponują nam złożenie takiej przysięgi, powinniśmy przypomnieć sobie słowa Jezusa „A ja wam mówi, byście w ogóle nie przysięgali”. Jeśli bowiem kto przysięga na niebo, obraża tron boży, jeśli ten, kto przysięga na ziemię, popełnia bezbożność, bo na równi z Bogiem stawia tak zwany „podnóżek stóp bożych”, jeśli ten, kto przysięga na własną głowę, grzeszy, to za jak wielkie przewinienie powinniśmy uznać przysięgę na czyjś los? Bo trzeba wówczas pamiętać także o następujących słowach: „Z każdego bezużytecznego słowa sprawę w dniu sądu”. A jakież słowo jest bardziej bezużytecznie niźli przysięga oznaczająca wyparcie się Boga?„ Fragment książki „Zachęta do męczeństwa„ Orygenesa.