Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie

Inicjacja Reiki – karmiczne uwikłanie.

Na inicjację w praktykę Reiki podobno identyczną z miłością, usprawniającą działanie boskiej Miłość udałem się z otwartym już czakramem mojego serca. Dekrety, modlitwy, afirmacje ze słowem Miłość przelewały się wówczas obficie przez mój umysł. Do inicjacji dojrzewałem 10 lat w wielu wątpliwościach. Przekonała mnie opina ,, Vox Populi” i różnych mistrzów, że to skutecznie pomaga po uwalniać wiele ograniczeń. Nie pasowała mi tylko wiara ludzi, że czysta miłość płynie dopiero po inicjacji, uruchamiana na dodatek za pomocą symboli i trzykrotnego powtórzenia hasła. Po co w takim razie otwierałem czakram? Po co mi urzeczywistnianie boskiej miłości skoro mogę pomachać ręką i gotowe. Co było nie tak?

W niejasnej sytuacji przy pięciu inicjacjach jakie przyjmowałem, gdy energia płynęła i schodziły myślokształty oraz symbole powtarzałem bezustannie,,Miłość jest we mnie, Miłość mnie wypełnia, Miłość mnie ochrania” skupiając się wyłącznie na tej idei. Po każdej inicjacji Mistrz pytał mnie co i jak odczuwałem. Niezmienna odpowiedź brzmiała- nic.

W noc po inicjacji odwiedzałem we śnie wielu różnych ludzi. Byłych, obecnych jak i znanych mi z przeszłości mistrzów, nawet mistrzów ślusarskich w zakładach przemysłowych. Pytałem ich o tę praktykę Reiki, o jej idee, twórców i sposoby działania. Nic nie wiedzili o terapii. Ostatnia osoba, moja dawna p. dyrektor pokazała zdjęcie Anioła, jako dowód skuteczności inicjacji w praktykę Reiki. Anioł szedł w powietrzu z szeroko rozłożonymi skrzydłami. No tak rzeczywiście, dokument był bezsporny, ale co w takim razie poza Aniołem w powietrzu robił ten pan, w uszance identycznej, jaką miał Stanisław Tym, rozwożący węgiel w filmie ,,Miś”?

Obudziłem się z przekonaniem, że znów coś nie jest w porządku. Poprzez 2 następne noce emocje powoli wygasały, choć dalej szukałem wiedzy u różnych autorytetów. Widząc śmieszność moich poszukiwań pomodliłem się o jak najszybsze wyjaśnienie wątpliwości. Była środa. W niedzielę a wiec 7 dni po pierwszej inicjacji nagrałem, ale w zupełnie innej sprawie, dla innych potrzeb dekret afirmacyjny dot. przyjmowania inicjacji oraz ich skutków. Dopiero w poniedziałek uświadomiłem sobie, że chodziło o praktykę NNN. Tego dnia chciałem też wysłać listem na CUD.NOTE. rozszerzenie do art. ,,Jam Jest”. W moim sercu pojawił się wówczas ból. Miał taką właściwość, że gdy skupiałem na nim uwagę uciekał w głąb, rozpraszał się. Jak tylko przestawałem go skanować uderzał ponownie. Wiedziałem, że dotyczy tego mojego pisanego artykułu i mam cierpliwie czekać. Tak było do wieczora. Pomodliłem się ponownie o rozjaśnienie i uwolnienie od pomieszania. W nocy przyszedł kolejny sen.

“Jestem w dużym pokoju z kilkoma osobami. Bawię się z małym 5-letnim chłopcem. Rozmawiam z nim. Nagle pojawia się fioletowa energia. Na jej tle biało- fioletowa istota, którą w pierwszej chwili biorę za kosmitę. Ma łysą głowę i zarys korpusu. Widzę jedną, może nawet trzy, wiem, że jest ich więcej. Nie ma w nich radości. Wszystko wibruje w przeszywającym bolesnym tonie, nawet nie dźwiękowym, ale w nieustannej wibracji destrukcji. Nie jest to szum, nie dźwięk tylko sama wibracja. Wszystko się zaraz skończy, nadciąga totalna zagłada. Biorę chłopczyka na ręce przytulam do siebie i biegnę z nim położyć się na leżance. Obita jest skórą, jako żywo przypomina kanapy spotykane u psychoanalityków.

Leżę na niej, otaczam się czymś nieuchwytnym, jakimś bąblem energii. Nawet nie wiem czy to działa. Jeszcze żyję. Powtarzam wciąż słowa ,,Miłość jest we mnie, Miłość mnie wypełnia, Miłość mnie ochrania”.

Obudziłem się. Nie mogłem usnąć do rana, roztrząsałem sen, jego symbole, przesłanie.
Zanim wstałem do zajęć przypomniałem sobie co stało się z chłopczykiem przed jego… jak to nazwać destrukcją? zniszczeniem? zagładą? Nawiązał kontakt i rozmawiał na głos. Zapomniałem o tym fragmencie snu bo wydawał mi się nieistotny i dokonywał się równolegle z tworzeniem przeze mnie bąbla ochronnego, a to było dla mnie najważniejsze. Dzieciak pytał tak. ,,Dlaczego mamusiu nie pokazałaś mi drogi do domu?”

Kobiecy głos spokojnie odpowiedział mu. ,,Przecież wytłumaczyliśmy Tobie to. Drogę więc znasz, wiesz gdzie jest twój dom”.


Opublikowano: 24/02/2008
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz