Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie

Jednowymiarowość w rozwoju duchowym a wielowymiarowość (zagrożenia)

Szanowny Czytelniku
Siedzisz teraz zapewne w jakimś pomieszczeniu, które posiada DŁUGOŚĆ i SZEROKOŚĆ, stanowiące tym samym dwa wymiary. Jeśli dodasz WYSOKOŚĆ lokalu, to otrzymasz wymiar trzeci, czyniący pomieszczenie przestrzennym, a nie płaskim. W pomieszczeniu tym przebywasz już jakąś chwilę, zatem i czwarty wymiar CZAS wywiera wpływ na Ciebie. Znakomita większość ludzi, jako istoty duchowe, żyje jednak jednowymiarowo, nie wychodząc poza obszar pomieszczenia, w którym je umieszczono. Zastawiałem się długo jak przybliżyć pojęcie wielowymiarowości w rozwoju duchowym.
           Widzenie wielowymiarowości wiąże się rozwojem własnego jasnowidzenia i jak podejrzewam, jest dość powszechne w środowisku. Jedynak nie wszyscy przyznają się oficjalnie, do posiadania tego daru.
Pamiętam, że było mi trudno zrozumieć, jak ktoś może być jasnowidzem. Przecież skoro ja nie widzę, no to jak inni mogą? W czym ja jestem „nienormalny„? A jak jeszcze można widzieć wielowymiarowość? W moim przypadku sprawa znalazła proste rozwiazanie. Wystarczyło mi wiele lat modlić się do Boga o zrozumienie przyczyn własnych problemów. W odpowiedzi, Bóg otworzył mi czakrę trzeciego oka i podsunął terapię Regresingu, umożliwiającą dostęp do wiedzy o tym, co robiły inne inkarnacje mojej Duszy, w jej poprzednich wcieleniach.
Takie podejście pozwoliło mi na rozumne rozróżnienie i oddzielenie (jako samo pojęcie);
-Boga
-Duszy
-Osobowości zwanej również inkarnacją, awatarem.

Przy haśle dotyczącym Tesseraktu, znalazłem w Wikipedii taką definicję „ Płaszczaków„. Definicja dotyczy czegoś zupełnie innego niż tekst artykułu, ale jest pomocna w zrozumieniu idei.
Można by pokazać tzw. płaszczakom (tj. potencjalnym istotom żyjącym na płaszczyźnie, postrzegającym tylko dwa wymiary) siatkę sześcianu. Zobaczyłyby one sześć „sztywno” połączonych ze sobą kwadratów ułożonych na kształt krzyża. Człowiek – istota trójwymiarowa – zacząłby składać z nich sześcian, najpierw wyginając kolejne kwadraty do góry, w trzeci wymiar – wysokość. Dla płaszczaka pojęcie wysokości jest jednak niewyobrażalne, więc gdy kolejne kwadraty położone na płaszczyźnie „podnosiłyby” się do góry, w jego postrzeganiu świata po prostu one by znikały, aż w końcu zostałby tylko jeden kwadrat, który na początku znajdował się w środku siatki„.
Dla potrzeb tego artykułu pozwolę sobie podzielić ludzi na „Wielowymiarowców„, widzących wielowymiarowość i na „Płaszczaków„, którzy nie mają owej możliwości. Zarówno jedni jak i drudzy żyją identycznie. Tak samo jedzą, piją, lulki palą. Różnica polega jedynie na zagrożeniach dla człowieka i Duszy, jakie człowiekowi niesie oglądanie wielowymiarowości, a zwłaszcza życie w wielowymiarowości. Pozostałe zagrożenia dnia codziennego są takie same dla obu grup.
Jakie zatem są owe duchowe zagrożenia?
-Zastępowanie komuś Boga
-Udzielanie szkodliwych porad (nawet z tzw. dobrymi zamiarami)
-Poświęcenie życia dla potrzeb istot z innych wymiarów
-Przejecie przez obcych wielowymiarowców kontroli nad ,,badaczem” innych światów
-Przejecie kontroli nad kimś z innych wymiarów, lub nad całym obcym wymiarem rzeczywistości.
        Skąd wzięła się wielowymiarowość? Ano z dobroci Boga. Otóż nieśmiertelna Dusza, której nie udało się osiągnąć zamierzonego celu w świecie materialnym, idzie z tym kłopotem do Boga i prosi o cofnięcie czasu tak, aby Bóg stworzył dogodne warunki do spełnienia zgodnego z czyimś oczekiwaniem. Zamy przecież z religii hinduskich pojęcie koło karmy. Budda poinformował wielbicieli, że sam cofnął czas trzykrotnie. Czytając życiorysy rozmaitych bóstw, często znajduję informację, że ten i ów jest władcą czasu. Czyli, że na JEGO żądanie czas został cofnięty przez Boga o tysiące lub miliony lat. Jak to się Indiach nazywa o tzw. JUGI. Nieścisłość definicji niesie wiele problemów, kiedy działania Duszy człowieka, przypisane sąsamemu człowiekowi. Można przyjąć za pewnik, że cofnięcia czasu np. o 10 mln. lat dotyka Duszy a człowiek( np. o imieniu John), nawet jeśli o to prosi, żyje sobie nadal tam gdzie żył. Tylko sama Dusza ma wówczas już nie jedną a dwie linie wymiarowe -czasowe. I to Dusza ma dwie różne inkarnacje w innych czasach i w innych rzeczywistościach a wszystkie w tym samym 2018 roku. John żyje w Kanadzie i ma jedną żonę oraz córkę, a w innym wymiarze, zupełnie inny John -inkarnacja tej samej Duszy, mieszka w Paryżu jako samotny gej.
         Dusze niekiedy proszą z nudów o namnożenie dla nich wielu rozmaitych wymiarów. Pytanie mam do czytelnika. Czy nie masz wrażenia, że Twoja Dusza nudzi się tym co robisz, Twoim życiem? Czy miewasz niekiedy Deja, vu? Czy nie spotyka Ciebie doświadczenie, o którym jesteś pewien, że to już kiedyś zaistniało? Trafiają się również osoby pewne, że tworzą małżeństwo z zupełnie inną osobą niż rzeczywista. Niekiedy kobiety rodzą dzieci, poczęte z seksu astralnego, a nie z nasienia, leżącego obok męża.
Drogą donikąd jest niewiedza i złe definicje wielowymiarowości.
Problemy tworzą sobie ci, co mówią, że:
-To oni sami ( a nie Dusze ) inkarnują
-Że mają inne własne inkarnacje w innych wymiarach rzeczywistości
-Że są równocześnie mężczyzną a gdzieś tam kobietą, a jeszcze w innym wymiarze drzewem, grzybem, kozą, bakterią. Czytelniku, czy chciałbyś być kiedyś kozą, albo muchą gnojną? Jeśli nie, to łatwo zrozumiesz różnice między Tobą a Duszą, ponieważ Dusze mają takie właśnie pragnienia.
        To co jest Dusz, dotyka Dusz, to co jest ludzkie, dotyka ludzi. Utożsamienie się z Duszą nie prowadzi w dobrą stronę. Przykładem może być dowolny ośrodek dla osób obłąkanych. Przebywa w nim wielu bogów, kosmitów, wielu opętanych, ale i wielu mających dar widzenia wymiarów. Tylko nikt im nie potrafi powiedzieć, jak żyć tu i teraz, w ten sposób, aby i ,,tam w wymiarach” inni byli również szczęśliwi.
Widzenie innych wymiarów rzeczywistości jako podarunek od Boga i na boską odpowiedzialność, jest jedynym warunkiem bezpieczeństwa. I jest też gwarancją, że nie skończy się życia, jako pacjenci przytułków dla obłąkanych. W których psychiatrzy i inni nieświadomi skutków, podają narkotyki, powiększające tylko spektrum jasnowidzenia, o kolejne wymiary nie zbadanej jeszcze rzeczywistości.

Osoby poszukujące wiedzy o wymiarach, a w tym celu przyjmujące narkotyki, powinny pamiętać, że żaden narkoman nic dobrego nie zbudował dla siebie ani dla innych. 


Opublikowano: 28/10/2018
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz

Ten wpis ma 2 komentarze

  • s_majda pisze:

     Film o Płaskolandii znaleziony przez Konrada.

  • Małgorzata Krata pisze:

    Odnośnie płaszczaków to mam takie refleksje, że przez ten ograniczony punkt widzenia, to nie widzi się (głównie może jako istota, bo Dusza ma większy zawsze ogląd) dna własnych uwikłań… Dna, które zazwyczaj skłania do chętnego oddania ograniczeń i do chęci szukania pomocy u samego Boga. To umotywowane jest z psychologicznego punktu widzenia, kiedy ktoś chętnie pozbywa się jakiejś własnej niezdrowej relacji, uzależnienia, przyzwyczajeń, złych nawyków, intencji itd. kiedy mu już tak bardzo doskwiera, że staje się cierpieniem większym niż NIE posiadanie tego… Alkoholicy często chcą pomocy kiedy się ockną i zobaczą, że są na dnie. Bo kiedy jeszcze myślą, że na nim nie są-to sobie piją w najlepsze. Podobnie jest w relacji, że ktoś niby kocha kogoś chorą miłością, ale dopiero kiedy to już jest na tyle nie zdrowe, to życie bez tej osoby nagle staje się mniejszą udręka. Ba, może być przyjemnością. Podobnie w obciążeniach, gdzie są te nadmiary i jak ktoś nie chce zrozumieć, to dostaje taki nadmiar spełnień od Boga, że mu to kiedyś zbrzydnie- i sięgnie dna, od którego może już się tylko odbić. No i tu jest właśnie kwestia tych płaszczaków w istocie, że oni może często nie widzą dna- w rozumieniu karmicznym. Nie rozumieją, że są tylko ogniwem prowadzącym Duszę na dno jakiegoś uwikłania. Albo nie widzą i nie rozumieją tych maksymalne negatywnych skutków, jakie zostały poniesione przez Duszę i kolejnych awatarów. Takie ograniczone zawężone postrzeganie rodzi w płaszczku opory do zmian, bo nie widzi swych działań, jako części składowej ściągania w dół, ku upadkowi. Zatem poszerzanie horyzontów wychodzi jak najbardziej na zdrowie i zmniejsza opory w uwalnianiu się od wzorców, blokad, obciążeń.