Dla uproszczenia narracji, to co przeżyli poprzedni ziemscy awatarowie mojej duszy, opisuję jako własne doświadczenia. Nigdy jednak ja Sławek nie byłem w Tybecie i Indiach.
1) Święty hinduski epos Mahabharatę recytowałem z pamięci, zatem negatywnie afirmowałem sobie, że DO?WIADCZę jej treść w przyszłości. Ostatnie strofy księgi kierują bohatera do Nieba, które jest nim jedynie iluzorycznie. Przebywając w nim literacki bohater, napotyka własnych wrogów znanych z życia na Ziemi, samych piekielników oraz istoty demoniczne. Nie ma tam przyjaznych istot. Dziwi się jak to jest w Niebie możliwe.
2) Z uwagi na skłonność do buddyzmu, w odpowiednim czasie, moja dusza inkarnowała kiedyś w Tybecie, jako mnich buddyjskiej szkoły Gelug. Człowiek ten złożył ślubowania ubóstwa i ślubowania bodhisattwy na ręce ówczesnego Karmapy o imieniu Jeszie.
Zarówno inkarnacja mnisia, jak złożone wobec niego ślubowania, były związane z upadkiem duchowym.
Nie bez znaczenie jest to, że Tybet to kraina położona najwyżej na Ziemi, (najbliżej iluzorycznego i Ziemskiego nieba) z własną religia opartą na demonicznych siłach.
3) Minęło 300 lat i już w Polsce ponownie napotkałem Karampę. Jako przyjezdny trafił do mnie z daleka. Rozpoznaliśmy się już w pierwszym spotkaniu. Obdarzył mnie nawet szerokim, przyjaznym uśmiechem. Dołożył stań, aby w pobliżu wybudować swój dom.
Przez całe moje dorosłe życie w Polsce, miał nade mną całkowitą kontrolę. Kontrolował też moją duszę. Byłem w pułapce bez wyjścia i ratunek przyszedł jako uwolnienie na skutek medytacji oraz głębokiej modlitwy. Pomogło też stosowanie terapii Regresingu oraz pozyskana wówczas wiedza. Zajęło mi to wiele lat, i samo w sobie było nadmiernie emocjonujące, przynosząc stres oraz udręczenia.
Mistrz serce ma zamknięte i nigdy mi odpuszczał. Dbał, abym zobowiązania wypełnił do samego końca, niezależnie od ceny jaką zapłacę.
Tekst modlitwy uwalniającej od wpływu podobnych mistrzów-strażników, opublikuję w nowej książce. Wraz z uwolnieniem zyskałem z moją duszą swobodę i wolność w obszarach o których nawet nie wiedziałem, że jestem tam zniewolony.
W konsekwencji modlitw, dusza mistrza zabrała też wszystkie rekwizyty, którymi zniewoliła mnicha w Tybecie. Pierwszym była szarfa.
Nie należy on do osób, z którymi chętnie bym się teraz spotykał.
Opublikowano: 29/01/2012
Autor: s_majda
Komentarze