Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie

Rozczarował mnie Bert Hellinger i jego jawne obciążenia karmiczne.

W ciągu 10 min ustawiłem sobie duszę znajomej z którą mam jeszcze nieuzdrowione relacje. Uznałem jej obecną sytuację rodzinną. Po chwili pojawiła się przede mną z duszami dzieci. Prosiła o modlitwę, wiedziała czego chce i potrafiła to osiągnąć. Doskonała terapia opierająca się na działaniu bez działania. Bez wysiłkowa i zadowalająca wszystkie strony zmiana relacji z inną istotą. Dla mnie odkrywcza tym bardziej, że ustawiałem duszę nie osobowość.
Spodobała mi się ta terapia i jej skutki, ale sam Bert Hellinger rozczarował mnie. Po raz kolejny odkryłem, że skuteczne szukanie rozwiązań poza Bogiem, to ślepa droga. W podobny sposób zadziwia mnie końcowa bezradność jego autorskiej terapii, jak wspaniałego polskiego odkrycia karmy i przeszłości ludzkiej duszy poprzez Regresing. W każdej książce p. Leszek Żądło podaje dziesiątki pięknych modlitw, medytacji, afirmacji pomagających w ujawnieniu i wydobyciu negatywnych wzorców działania, a także umożliwiających pozbycie się ich. Obie metody stosują licencjonowani terapeuci, ale niewielu chce i potrafi pójść aż do samego końca, tropem wiedzy jaka się pojawia.
P. Helinger broni się dramatycznie przed poznaniem własnej i cudzej karmy, uznając takie penetracje za pozbawione sensu. Z kolei statystyczny klient Regeresera otrzymuje kilka zdań afirmacyjnych dotyczących jego przeszłości jako wstępne rozwiązanie, z którymi powinien podążać w pracy nad karmą duszyczki. Klienci przychodzący z ,,ulicy” nie potrafią jednak bez długiego przygotowania, poradzić sobie z karmicznymi problemami duszy. Nie mają wprawy i wiedzy o duszy, o sposobach zaradzenia kłopotowi. Niewiele jest np. kobiet gotowych na przyjęcie informacji, że przed 100 laty były prostytutkami. Trzeźwo myślący terapeuta powinien nakierować uwagę na fakt, iż jest to przeszłość samej duszy, a nie kobiety. Z poczuciem winy za ,,własną” karmiczną przeszłość ciężko jest żyć, gdy nie ma rozwiązania. Podobnie czyni Hellinger, świadomy jest jednak własnych ograniczeń, ale zaleca by powielali je również jego klienci.
Samodzielne praca z modlitwami, medytowanie, oczyszczanie własnych intencji nie jest celem klientów rodzinnych ustawień a tylko z nielicznymi wyjątkami stosują je Regreserzy.
Człowiek który za pomocą tych technik odkrył, niekiedy okrutną prawdę o sobie lub o karmie duszy, męczy się z nią całymi latami. Dusza również pozostaje w świadomości bezradności, czasami nie pamiętając nawet o Bogu. Przykład; znajoma z karmą czarnego maga, satanisty, z przeszłością SS-mana. Wokół jej duszy zatrzymany jest obraz wału pomordowanych w Auschwitz. Dziś nie ma takiego mężczyzny, jaki zechciałby z nią stworzyć szczęśliwe relacje małżeńskie, uprawiać seks. Dziewczyna do wielu już lat prosi na forum o zestaw afirmacji dot. małżeństwa, dot. obecności mężczyzny w jej życiu. Pracuje z kilkoma bezowocnymi tekstami. Bez kompleksowego powiązania siebie (osobowości) z duszą i jej uwikłaniami terapie pozwalają jedynie na znalezienie wzorca i to jest zwykle koniec całej pracy.
Z kilku zapisów tekstowych w książkach wynika, że Bóg i jego miłość bywają pojęciem martwym nic nieznaczącym. Hellinger jak rasowy buddysta nie mówi o Bogu, unika Boga i odniesień do niego. Będąc pewnym wzorcem do życia i działania, wzorcem mądrości życia, zniechęca klientów własnym nastawieniem do Boga i do samej Miłości.
Fragment książki ,,Prządek miłości” str 66.
hellinger: Wiele problemów powstaje, ponieważ człowiek sądzi, że mógłby za pomocą przemyśleń, wysiłku lub miłości – jak żąda tego na przykład Kazanie na górze – przezwyciężyć porządek. Jednak porządek jest nam dany i nie da się go zastąpić miłością. To iluzja. Trzeba wrócić do porządku, do prawdy. Dopiero tam znajdziemy rozwiązanie.
Helmut: Rzuciłeś mimochodem okrutne zdania, że miłość nie pomaga i niczego nie rozwiązuje, że nie można takiego problemu rozwiązać za pomocą miłości. Rzeczywiście, próbowałem na rozmaite sposoby i się nie udało. Ale to straszny wgląd.
hellinger: Miłość jest częścią porządku. Porządek wyprzedza miłość, a miłość może się rozwijać tylko w ramach porządku. Porządek jest dany. Jeśli odwrócę te stosunki i za pomocą miłości zechcę zmienić porządek, poniosę porażkę. To niemożliwe. Miłość poddaje się porządkowi i wtedy może rosnąć. Tak jak nasienie, które rozwija się i rośnie, jeśli tylko podda się glebie.
Helmut: Zatem rzeczywiście jestem szalony.
hellinger: Tak, ale teraz masz szansę uporządkowania tego. Niektórzy potrafią w krótkim czasie nadrobić bardzo dużo, gdy działają. Natomiast wyznawanie win i biadolenie unie­możliwiają działanie i osłabiają. Zastępują działanie.

Powierzenie się Bogu i jego opiece w tej terapii nie wchodzi w rachubę. Mamy zatem agnostycyzm w czystej postaci, brak wiary w moc sprawczą Boga itp. Serce wypełnione ma mgłą białego astralu (białymi energiami). Obie metody doskonale ukazują wzorce obciążeń, podają je na ,,talerzu” Jednak bez przekazania ich Wszechmogącemu Stwórcy nie nie wiele da się już osiągnąć, dla wyjścia duszy i osobowości z uwikłania.

Bert Hellinger przez 25 lat był zakonnikiem. Miał czas na wymyślenie terapii, ale zniechęcił się do Boga, uznając, że modlitwy ,,Anioł Pański” czy ,,Zdrowaś Mario” i inne jemu znane nie działają w podobnych przypadkach. Zaleca zatem że bożej Miłości nie należy mieszać do terapii uzdrawiania ludzkiej duszy.
Wyraźne jest podobieństwo jego poglądów do buddyjskich, gdzie Boga w ogóle się nie uznaje, a ostatecznym celem dążenia jednostki jest całkowita pustka. W pewnej też formie wyraża swe karmiczne hinduskie opinie, gdzie jedyny, najwyższy Bóg (Brahma) owszem istnieje, ale zajęty własnymi sprawami i nigdy nie wtrąca się w życie śmiertelników. Bóg jego Miłość, to ,,ślepa uliczka dla nawiedzonych”, tymczasem terapia ustawień ,,jest poważnie psychologicznie umotywowana i wyniesiona poza iluzje. Nie warto jest nawet w stronę światłości zaglądać”
Mocno osadzone jego poglądy buddyjskie pokazane są ładnie w innym tekście. Tylko na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z zakonnym programem o.o. jezuitów. Str. 79 tejże książki i relacja ze zmarłą siostrą klienta.
Podam rozwiązanie, mimo że Robert nie chce go użyć. Uwalniające zdanie brzmi; ,,Kochana Aldehid, ja pożyję jeszcze trochę, potem też umrę”. Jest w tym zdaniu wyrównanie, ale także wolność. I pokora. Znika wyniosłość. Jest solidarność z umarłymi – i życie. Propozycja sugestywnie podana jest beznadziejna, nie daje żadnej szansy na miłość i przebaczenie.
Rozwiązaniem powinna być modlitwa. ,,Kochana siostrzyczko pozwalam tobie odejść w światłości, do Boga.
Kochana siostrzyczko zwracam tobie teraz wolność, zwracam wolność twojej duszy.
Pozwalam tobie -twojej duszy na kolejną inkarnację.
Przebaczyłem sobie to, że przez tak wiele lat zatrzymywałem duszę siostry przy sobie”.

Odkrywając dowolny ciężki wzorzec ja Sławek;
1. Zbudowałbym modlitwę opisująca całe uwikłanie. Nawet kilka różnych obszernych na pokrewne tematy.
2. Oczyścił bym co najmniej 20 intencji dotyczących zagadnienia.
3. Poprosił Boga o wskazówki.
4. Poprosił o przebaczenie dla siebie i duszy.
5. O kasację wzorca i uwarunkowań.
6. O kasację intencji go podtrzymujących.

Jeśli odwrócę te stosunki i za pomocą miłości zechcę zmienić porządek, poniosę porażkę. To niemożliwe. To biało-astralna iluzja w której żyje p. Bert Hellinger. Boża miłość zawsze koi i uzdrawia wszystkie wzorce. Zdarzyło się kiedyś, że Bóg usunął zrakowaciałe tkanki z chorej skóry. Wystarczyło Go tylko jeden raz poprosić.
Czy dostrzegasz te różnice w nastawieniach, oczekiwaniach? One występują również jako materialny skutek wszystkich działań.


Opublikowano: 24/10/2010
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz

Ten wpis ma 6 komentarzy

  • Sowa pisze:

    Sławek:

    "Człowiek który za pomocą tych technik odkrył, niekiedy okrutną prawdę o sobie lub o karmie duszy, męczy się z nią całymi latami."

    Jaka prawda o sobie ?

    Regresing wyciąga wycinki z pamięci duszy, duszy za której działania obecna inkarnacja nie odpowiada i nie ma na nie żadnego wpływu.

    Czas, rozwój, życie idzie do przodu nie ma tutaj żadnych odstępstw,

    na tym polega rozwój wszechświata.

    Ciągłe cofanie się do tyłu, wyciąganie przeszłości nic dobrego nie przynosi poza marnotrawieniem czasu TERAZ – kimkolwiek kiedykolwiek Istota była istnieje w TERAZ i odpowiada za TERAZ.

  • s_majda pisze:

    Mnie i wielu innym wiedza o przeszłych inkarnacjach jest niezbędna dla zwyczajnego zrozumienia. Ludzi o twoim niebywałym jasnowidzeniu jest niewielu. Ty pracujesz inaczej, bo każdy przekaz jasnowidzenia, wgląd niesie tobie wiedzę o przeszłości istoty, osobowości lub duszy. Poprzez wglądy jasnowidza dowiedziałaś się, że twoja dusza inkarnowała i to wielokrotnie jako ta czy inna ważna postać. Powinnaś zaakceptować fakt, iż niewielu z nas potrafiło by pozyskać inf w podobny, zwykły dla ciebie sposób.

    Tobie wystarcza otwarte ogromne własne III oko. Inni tak jeszcze nie mają, zatem Regresing czy terapia Helingera niesie właściwe informacje. Odmawiając innym prawa do tych terapii, szkalując je zabierałbym im prawo do poznania przyczyn własnego uwikłania, chorób, czy nawet kurewstwa ukochanej kobiety.

    W art. stawiam tylko pytanie – w jaki sposób tę wiedzę przekazują jej nauczyciele.

    Twoje wpisy wyglądają tak jakbyś odmawiała innym prawa poznania siebie, swojej duszy tylko dla tego że wiedza ta jest już dana tobie samej. Zatem na cholerę, inni mają się tego wszystkiego dowiadywać?

    Poznanie obu terapii, lub chociaż przeczytanie wszystkich książek Hellingera czy p. Żądło uważam z podstawę rozumienia wielu aspektów duchowości oraz pracy z własną duszą.

  • Piotr Tymianek pisze:

    Sowa,

    Będzie miło, jeśli przedstawisz się z prawdziwego imienia i nazwiska…

    chyba, że masz coś do ukrycia…

  • s_majda pisze:

    Ugruntowanie się w,,tutaj i teraz" jest ważne aby jednostka nie bujała głową w obłokach. Robi się to nawet jako ćwiczenie ugruntowujące we wnętrzu Ziemi za pomocą kanału czakrowego. Znajomy Mistrz Reiki, bioterapeuta szkodliwie doradza aby sobie wypić alkoholu na ugruntowanie.

    Jestem po przeczytanej 6-ej książce BH i pod wielkim wrażeniem skuteczności całej terapii. Skupiam się na celu terapii a nie na pomyłkach czy kodach buddyjskich pomysłodawcy, ponad którymi warto jest przejść, widząc to co jest dalej i głębiej. Pojawiają się jednak niekiedy błędne porady duchowe, czy dosłownie pseudo-duchowe. Znalazłem np. inf, że ,,ludzie którzy dostają skrzydeł, to odchodzą -umierają. Jak zaleca BH. trzeba by dołożyć sobie ciężarów do nóg(na garba)."I takie porady udziela inkarnowany anioł!!!! Rozumiem, że jemu mogło chodzić o UGRUNTOWANIE w tutaj i teraz, lecz zalecił osobie utratę jej skrzydeł.

    Dla mnie -który, dosłownie wyprosił odbudowę skrzydeł własnej duszy- jest to czyjeś niezdrowe myślenie i straszliwe pomieszanie, za które trzeba zapłacić, doświadczeniami w życiu osobistym.

    Kilka kroków z terapią do przodu a potem odzywa się czasami u BH jego astralny program duszy kasujący cały dotychczasowy dorobek.

    Na tym właśnie polegają upadki duchowe różnych mistrzów. Dać nadzieję innym a kiedy uwierzą ,,udowodnić" im, że nigdy nie osiągną celu.

    Ciekawe, że wpis od razu skomentowano ,,ludzie którzy dostają skrzydeł, to odchodzą -umierają." Sławek ,,tu brakuje NIE dostają skrzydeł". Jednak pierwszy wpis jest autentyczny.

  • Ela Gajewska pisze:

    Mój komentarz do Sowy. Moje całe życie byłam nieustannie kopana i poniewierana ale non stop siedziałam w winach z przeszłości. Non stop powielałam wzorce, aż przyszła kara, jaką sobie sama przyszykowałam. Od jakiegoś roku walczę, aby się od tego uwolnić.

    Nie chcę się już buntować, dokładnie wiem, co zrobiłam ja i jestem dość zaskoczona tym, co robiła dusza. Ona chce się tego pozbyć.

    Jak to więc – czuję, że mam straszne obciążenia i mam to tak zostawić, mimo, że całe życie chcę się tego pozbyć?

  • s_majda pisze:

    Jedną z technik gmatwania wiedzy innym jest wprowadzanie własnego nazewnictwa dla oznaczenia doskonale znanych wszystkim pojęć.

    Gdyby ktoś nazwał stół ,,grzęsilem" a słońce ,,rochanem" to wszyscy stukaliby się w czoło. Na niwie duchowości jest to normalne i cenione zjawisko, gdy jakiś odkrywczy nowator wprowadza chaos informacyjny.

    -Kurcze nic z tego nie rozumiem lecz zawołam Alleuja -tak on ma rację, bo nazwał to po swojemu. Lepiej jest i bezpiecznej chwalić myśliciela, jak przyznać się do niezrozumienia pojęć i tej całej wiedzy.

    B. Hellinger duchem nazywa Boga w książce ,,Miłość Ducha". Wprowadza tak chaos i pomieszanie własnym nazewnictwem dla doskonale znanego pojęcia jakim jest słowo Bóg. Duch -to czytelne oznaczenie dla duszy istoty zmarłej a nie dla Boga. Znów ciężko jest się przebijać przez tę znakomitą jego wiedzę lecz udostępnioną w chaotyczny sposób.