Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie

Sądy Dusz-według różnych wierzeń i kultur; intencje do przemodlenia

Spisała Małgorzata Krata

Kwestie techniczne dotyczące idei oraz budowania zdań przy pracy z intencjami.
Art ,,800 intencji do oczyszczenia” Link
,,Budowanie obszernych Intencji i modlitw. Rozmowa Skype o technice ” Link
,,Schemat 1 zdaniowy do intencji. ” Link
Słowo (–nie) dodane przy pracy z intencjami do jakiegoś słowa oznacza, że warto je wymienić jako przeciwieństwo lub a nawet samodzielnie już w trakcie znaleźć i wypowiedzieć dowolne synonimy jakie się nasuwają na myśl razem z ich przeciwieństwami.
np. — bycia biedakami, chorymi dobrze jest powiedzieć również z jego przeciwieństwem
–bycia biedakami, chorymi, –nie byciabiedakami, chorymi
Pozwala to od razu maksymalnie szeroko ruszyć dany wzorzec w odmiennych aspektach, również w jego przeciwieństwie. Warto też wiedzieć- że Dusze często myślą, twierdzą, że one nie mają takich przeciwnych wzorców np. że nie są bałwochwalcami jak w danym przypadku (danym słowie).
Inny przykład:
Dusza kobiety zaprzecza byciu kiedyś złą matką. Więc dodanie tu słowa przeczenia – nie bycia złą matką pozwolić jej może na zrozumienie stanu w jakim się znajduje.
Bycie złą matką, –nie bycia złą matką–
„-Ależ skąd nigdy w życiu! To przecież są nie moje wzorce. To co ja robię jest moją prywatną sprawą”.[-Nader często mówi lub myśli o sobie dusza.]
Naszego i cudzego bycia/nie postawionymi przed wszelkiej rangi, poziomu, znaczenia, wielkości sądami a w tym sądami Dusz m.in. przed innymi Duszami, istotami, bóstwami, boginiami, boskimi matkami, strażnikami, weryfikatorami, strażnikami karmy, władcami ludzi, władcami Dusz a także przed Bogiem i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego bycia/nie m.in. osądzanymi przez wszelkiej rangi znaczenia, wielkości, płci m.in. strażników, weryfikatorów, sędziów ludzi, sędziów Dusz, bóstwa, boginie, boskie matki, strażników karmicznych, władców ludzi, władców Dusz i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego bycia/nie m.in. osądzanymi a następnie skazywanymi, kierowanymi do rozmaitych działań, miejsc, wcieleń, odsadki, pokutowania m.in. w rozmaitych piekłach, czyśćcach i odpowiednio do odbierania, doznawania nagrody m.in. w niebie, raju, Edenie, w Elizjum, zaświatach, Polach Jaru i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego bycia/nie min na rozmaitych sądach Dusz, istot m.in. warzonymi, mierzonymi, sprawdzanymi, weryfikowanymi, ocenianymi, badanymi a także naszych m.in. serc, gadżetów jakie przynieśliśmy, rekwizytów, energii, uczynków, grzechów, przewinień, postępu w rozwoju i jego braku, poziomu, wielkości postępu, rozwoju i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego bycia/nie skazywanymi, kierowanymi do inkarnacji m.in. rozwojowych, postępowych i odpowiednio do degradujących, spowalniających wcieleń, do reinkarnowania w okolicznościach sprzyjających i odpowiednio niesprzyjających oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego po śmierci bycia/nie kierowanymi/nie do rozmaitych m.in. sali sądowych, przed rady, trybunały składające się z istot boskich, półboskich, z wszelkiej rangi, poziomu, znaczenia m.in. strażników, weryfikatorów, sędziów, władców Dusz jacy nas m.in. osadzają, wydają wyroki, werdykty, pomagają w naszym rozwoju i odpowiednio upadku, jacy pomagają nam wyjść z uwikłań, z karmy i odpowiednio jacy prowadzą nas na fałszywe ścieżki i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie m.in. zgodnie/nie z tekstami wedyjskimi Indii, że po śmierci będziemy/nie osądzani a w tym za pomocą rozmaitych wag i nie tylko a także na podstawie rozstrzygania przez m.in. króla Jamę i innych sędziów świata podziemnego tego czy mówimy prawdę, czy kłamiemy i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego że po naszej i cudzej śmierci ty my i inny będziemy/nie osądzani przez sędziego umarłych m.in. Yen-lo Wanga a także Yanluo, Enma-o oraz przez inne bóstwa, boginie chińskie i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie m.in. zgodnie z naukami chińskiego taoizmu, że po sądzie umarłych to my i inni będziemy/nie umieszczani w rozmaitych krainach rajskich i odpowiednio piekielnych o różnej specjalizacji, zakresie działanie
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego że po naszej i cudzej śmierci to my i inni będziemy/nie osądzani przez m.in. Radamantysa, Triptolemosa, Ajakosa i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Sąd Ozyrysa
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego, że po naszej i cudzej śmierci jesteśmy, będziemy postawieni przed sądem Ozyrysa w Sali dwóch Prawd, gdzie doprowadzeni przez Anubisa będziemy/nie postawieni przed trybunałem i gdzie na wadze będzie ważone nasze serce i odpowiednio skarabeusz sercowy jako symbol serca oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie, że aby żyć w zaświatach to my i inni musimy/nie zachować nasze ciało m.in. poprzez jego zabalsamowanie, podczas którego wyciągane są wszystkie wnętrzności za wyjątkiem serca, jakie to serce potrzebne jest na czas sądu Ozyrysa oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie jakoby na sądzie Ozyrysa nasze i cudze serca lub odpowiednio skarabeusz sercowy symbolizujący serce były/nie ważone na wadze gdzie na drugiej szali swoje pióro kładzie bogini sprawiedliwości Maat i strona w jaką przechyli się szala decyduje o dalszym losie naszym i cudzym oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie jakoby zrównoważenie naszego i cudzego serca ( odpowiednio skarabeusza sercowego ) z piórem bogini Maat oznaczała i była dowodem naszej i cudzej m.in. prawości, czystości serca i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie jakoby mając cięższe serce ( odpowiednio skarabeusza sercowego) niż pióro bogini Maat to my i inni jesteśmy nieprawi, potepieni i skazani na zagładę, śmierć m.in. w paszczy hybrydy, potwora Ammit-pół lwa, pół hipopotama z głową krokodyla i wszelkich innych oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie jakoby sąd Ozyrysa był sądem ostatecznym od którego nie ma możliwości odwołania, apelacji oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie jakoby zbawione, prawe dusze, istoty, my sami i inni po sądzie Ozyrysa będziemy/nie wprowadzani, zabierani na Pola Jaru zwane polami trzcin, będące obszarem rolniczym Ozyrysa, gdzie my i inni będziemy pracować a zbierając duże plony dla Ozyrysa zapewnimy sobie życie wieczne w szczęśliwości i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Chrześcijaństwo
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego, że bezpośrednio po śmierci ( oddzielenia Duszy od ciała ) następuje ważenie Dusz, sąd cząstkowy, osądzanie a w tym przez Jezusa, przez rozmaitych Archaniołów, sędziów , przez inne Dusze, istoty, przez Boga jak również m.in. Archanioła Michała i nie tylko w wyniku którego to sądu Dusze i ich uczynki są oceniane w odniesieniu do Jezusa, jego życia, nauczania i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego, że w wyniku sądu cząstkowego Dusze otrzymują stosowną zapłatę m.in. zbawienie w Niebie, u Jezusa, u Boga, u Trójcy Świętej i odpowiednio muszą się jeszcze oczyścić, odpokutować w czyśćcu, aby wejść do Nieba lub też w wyniku potępienia zostaje na wieki umieszczona w piekle oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego, że Dusze po sądzie cząstkowym przebywają w niebie, czyśćcu, piekle aż do sądu ostatecznego-kiedy to w sposób ostateczny, całkowity Dusze zostaną osądzone i zbawione, zmartwychwstałe bądź zgładzone m.in. w czas Armagedonu, paruzji i nie tylko oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków
Islam
Naszego wierzenia/nie, promowania/nie tego, że w dniu sądu następuje sprawiedliwe osądzenie wszystkich ludzi, Dusz, istot przez Wszechmogącego Boga, podczas którego Bóg będzie zaopatrzony w księgi z zapisanymi czynami, wagę do ważenia tych czynów a także most po którym do nieba przejdą Dusze zbawione oraz naszego i cudzego doświadczania/nie tego wszelkich skutków


Opublikowano: 15/03/2017
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz

Ten wpis ma 2 komentarze

  • Małgorzata Krata pisze:

    Sąd Ozyrysa 

    Przełożył z egipskiego papirusa Henryk Sienkiewicz

    A gdy umarł w Egipcie syn Psunabudesa, Psunabudes, wielki minister któregoś tam Tutmesa [1], z którejś dynastii panującej przed napadem Hyksów, dwie nieśmiertelne Ideje pokłóciły się o jego duszę tak zapalczywie i napełniły takim hałasem nieskończone przestworza cichej wieczności, iż wszechmocny Ozyrys kazał im stanąć przed sobą i zapytał:
    – Kto wy jesteście, o duchy, kto jest ten grzesznik, którego me jastrzębie oko dostrzega między wami, i dlaczego w krainie Ciszy kłócicie się jak dwie przekupki z Memfis?.
    A na to tak odpowiedział pierwszy z duchów:
    – Ja, panie, jestem nieśmiertelna Głupota. Opiekowałam się tu obecnym Ekscelencją Psunabudesem jak kochająca matka. Dyktowałam mu wszystkie jego słowa, byłam mu przewodniczką we wszelkich czynach. Nie odstępowałam go ani na chwilę, a ponieważ i on trzymał się mojej szaty stale i wiernie, ponieważ całe życie był, wedle egipskiego przysłowia, głupi jak stołowe nogi, przeto chcę zabrać teraz jego duszę i umieścić ją w tej zaziemskiej krainie, którą ja władam, a która przeznaczona jest na wiekuiste siedlisko durniów.
    Ozyrys zwrócił się do drugiego ducha:
    – Mów ty teraz – rzekł biorąc w ręce wagi, na których ważył wszelkie myśli, słowa i uczynki.
    – Ja, o panie, jestem nieśmiertelna Niegodziwość. Nie przeczę wcale, że J. E. Psunabudes popełniał często na swym wysokim stanowisku błędy godne osła, ale twierdzę, że przede wszystkim był szubrawcem. Jeśli pozwolisz, panie, przytoczę ci na to tysiączne dowody, których Głupota, choćby dlatego, że jest Głupotą, nie potrafi nigdy obalić.
    – Głupota – przerwał Jastrzębiooki, podnosząc do góry swój opatrznościowy palec – nie umie tylko budować, często natomiast umie obalać, co powiedziawszy nawiasem, pytam się następnie, czego żądasz?
    – Chcę, panie, zabrać tę duszę i umieścić ją w tej zaziemskiej krainie, którą ja władam, a która przeznaczona jest na pośmiertne wiekuiste siedlisko dla łotrów.
    To mówiąc chwyciła za rękę Psunabudesa, ale w tej samej chwili Głupota chwyciła go za drugą i obie, tamując dech w piersiach, czekały na wyrok Sprawiedliwego.
    A Sprawiedliwy wpił swój ptasi wzrok w Psunabudesa i przypatrywał mu się przez czas dłuższy, a wreszcie rzekł:
    – Widzę, że obie macie do niego prawo, więc chętnie bym was wysłuchał i rozsądził, ale zaprawdę, położenie jest dziwne. Oto twoje dowody, o Głupoto, będą głupie, a twoje, o Niegodziwości, niegodziwe. Wobec tego nie mogę ich rozważać, a zatem żadnej z was nie mogę udzielić głosu. Jakaż więc na to jest rada? Oto zawołam Mądrości, która wszystko przenika, i rozkażę jej, aby mi przedstawiła w krótkich a mądrych słowach i żywot Jego Ekscelencji, i waszą sprawę.
    – O panie – szepnęła Głupota. – Mądrość jest moją osobistą nieprzyjaciółką.
    Sprawiedliwy podniósł znów w górę swój opatrznościowy palec.
    – Wierz mi, Głupoto, że prawdziwa Mądrość jest zarówno nieprzyjaciółką Niegodziwości, jak i twoją.
    I w tejże chwili przywołał Mądrość, a ta stawiła się natychmiast i spojrzawszy na Psunabudesa nie zdziwiła się wprawdzie, albowiem Mądrość niczemu się nie dziwi, ale uśmiechnęła się jakby z pewnym zadowoleniem i rzekła:
    – Ach, to Jego Ekscelencja, który tajnym okólnikiem do gubernatorów zabronił mi pobytu w Egipcie!…
    – Dla dobra państwa, słowo uczciwości… – począł się tłumaczyć Psunabudes. Lecz Ozyrys nakazał mu milczenie, sam zaś zapytał:
    – Powiedz mi, Mądrości, czy ten zakaz był bardziej głupi czy niegodziwy.
    – Jednakowo, zupełnie jednakowo! – odpowiedziała Mądrość.
    Więc Sprawiedliwy położył równe ciężarki na szalach opartych o stopień jego tronu.
    – Mów dalej – rzekł – aby się stało wreszcie wiadomo, który z tych dwóch duchów ma pomyśleć o najwłaściwszym dla Ekscelencji osiedleniu.
    Więc Mądrość poczęła streszczać całe życie Psunabudesa, od wczesnej młodości aż do ostatniej chwili jego ziemskiej podróży. Wspomniała, jak w akademii w stubramnych Tebach był zaciekłym liberałem, jak wstąpiwszy następnie do urzędu, zapisał się niebawem do działaczy państwowych i drwił z zasad, które za studenckich czasów wygłaszał, jak pod hasłem: „Egipt dla Egipcjan”, pracował nad zjednoczeniem państwa pod władzą memfickiej biurokracji, jak wreszcie w ciągu długiego swego zawodu ustawicznie kogoś podejrzewał, coś wietrzył, przeciwko komuś wysyłał raporty, przed czymś ostrzegał, czegoś nie dopuszczał, coś zamykał, coś ukracał i zamiast rozszerzać ludzką działalność i ludzkie życie, ustawicznie je obrzydzał, krępował i ograniczał.
    – Czy nie sądzisz, że to są szelmostwa – przerwał Ozyrys dorzucając ciężaru na szalę niegodziwości.
    – Nie przeczę, o Wszechtreściwy – odrzekła Mądrość – ale pozwolę sobie zauważyć, że była w tym i głupota tak wielka jak piramida Cheopsa, albowiem Psunabudes, pracując niby dla potęgi Egiptu, w gruncie rzeczy go osłabiał, pracując niby dla jego sławy, ostatecznie go zohydzał, pracując niby dla porządku w państwie, wtrącał je w bezład i tworzył mu wewnętrznych nieprzyjaciół, a przy tym nigdy w jego zakutej głowie nie postała ani na chwilę myśl, że cała jego robota może przynieść tylko szkody i klęski.
    – Jeśli tak – rzekł Sprawiedliwy – to trzeba dorzucić i na szalę głupoty.
    – Trzeba! – powtórzyła Mądrość – ale słuchaj mnie, panie, dalej. Został potem Psunabudes gubernatorem prowincji północnej Phath, zamieszkałej przeważnie przez Fenicjan i Greków, i zarówno jednych, jak drugich począł gorliwie przerabiać na Egipcjan. Zabraniał im mówić i pisać na papirusach we własnym języku, prześladował ich wiarę i pozamykał ich szkoły, a przede wszystkim kazał im nosić czepki, które jak wiadomo, są narodowym egipskim pokryciem głowy. W jego przekonaniu czepek stanowił Egipcjanina, jakie zaś myśli wrzały w tych głowach, którym narzucił czepki, nad tym nie był się zdolny zastanowić. Ci wszakże, którzy nie chcieli nosić czepków, mogli się od nich uwolnić łapówką, w ten bowiem sposób wzrastał majątek gubernatora.
    Ozyrys podniósł po raz trzeci palec do góry i rzekł z powagą:
    – Łapówki nie dowodzą głupoty.
    – Zapewne, panie, ale nie dorzucaj ich na szalę niegodziwości, ponieważ w Egipcie wszyscy dygnitarze uważają łapówki za zwyczaj tak powszechny i tak zgodny ze starą tradycją egipską, że biorą je z zupełnie czystym sumieniem.
    – Masz słuszność i jako bóg egipski, nie powinienem był o tym zapominać. Nie dorzucę też nic na żadną szalę, póki nie powiesz, jak postępował Psunabudes jako minister Faraona?
    – Egipt, jak ci wiadomo, Sprawiedliwy, potrzebował wielkich i głębokich reform. Otóż Psunabudes, zostawszy ministrem, postarał się przede wszystkim o to, by te reformy nie były wielkie i głębokie, ale drobne i płytkie. Egipt potrzebował nowych i mądrych ludzi, którzy by byli przyjaciółmi wyżej wspomnianych reform. Psunabudes zaś powierzył ich wykonanie dawnym, głupowatym urzędnikom, którzy byli ich wrogami. Jaka z tego powstawała karykatura i jaka szkoda dla Egiptu, to łatwo pojmie nie tylko tak przenikliwy umysł, jak twój, panie, albo jak umysł krokodyla, kota lub ichneumona, ale nawet zwykły, miałki rozum człowieczy. Psunabudes był zbyt tępy, by rozumieć, iż państwo musi być od podstaw do szczytu przebudowane, a za mało uczciwy, by przeprowadzić sumiennie nawet te zmiany, których konieczność uznał i zrozumiał sam Faraon.
    – Niech mnie ibis kopnie – rzekł Ozyrys dorzucając na obie szale – jeśli wiem, która w końcu przeważy!
    A słowa Mądrości płynęły dalej:
    – Oszukiwał zarówno Faraona, jak i lud. Faraonowi groził buntem ludu, ludowi wszczepił przekonanie, że Faraon chce go utrzymać w niewoli. Poderwał władzę Faraona, a nie rozszerzył wolności. Za jego czasów powiększyły się głody w Egipcie, a kraj napełnił się
    rozbójnikami.
    – Chwała Bogu, to jest chwała mnie samemu! – zawołał Ozyrys – tu już nie ma przynajmniej wątpliwości, że to są łajdactwa czystej wody!
    – O! nie tylko łajdactwa – odpowiedziała łagodnie Mądrość – gdyż Psunabudes okazał przy tym mniej rozumu, niż go posiada pęcherz wielbłąda. Czyny jego były złowrogie, ale on sam był durniem i głupota jego była tym większa, że się uważał za mądrego. Niezdolny był zrozumieć, że gdzie trzeba wielkiej twórczej polityki, tam szachrajstwo nie może wystarczyć, i szachrował, szachrował bez końca.
    – Prawda! masz słuszność jak zawsze, i tylko tak dokładne wagi jak moje wskazać nam mogą, co z nim
    uczynić należy.
    – Kilka słów muszę jeszcze dodać, o Wszechkulisty!
    Psunabudes drwił sobie z Egiptu, nie dbał o Faraona, myślał zawsze tylko o sobie, więc można by mniemać, że był tylko szują. Ale zważ jednak, panie, że gdyby Psunabudes rządził mądrze i uczciwie, to zyskałby na tym Egipt, zyskałby Faraon, a on sam nie tylko nic by z własnych korzyści nie uronił, ale stałby się jeszcze potężniejszym i sąd historii wypadłby o nim inaczej.
    – Więc znów chcesz powiedzieć, że osieł przeważał w nim jednak nad łotrem?
    – Podnieś, o Sprawiedliwy, wagi, a przekonamy się natychmiast.
    Ozyrys podniósł szale i trzymał je w górze, póki nie uspokoiły się zupełnie. Po czym spojrzał i zdziwienie, ale zarazem i zmieszanie odbiło się na jego boskim obliczu.
    – Na święty ogon Apisa! – zawołał – głupota i szelmostwo nie przeważają się wzajem ani na jeden włos z mej brody. Co teraz robić?…
    Co robić?…
    Jastrzębiooki odrzucił wagi, objął głowę dłońmi i przymknął oczy.
    Po chwili jednak twarz rozjaśniła mu się promiennym uśmiechem i zwróciwszy się do Psunabudesa, począł mówić zwolna i uroczyście:
    – Ekscelencjo! Żaden z greckich, fenickich ani z tutejszych młodszych bogów nie wiedziałby, co z tobą uczynić, gdyż widzisz, że nawet i Mądrość drapie się w tej chwili w głowę.
    …Ale niepróżno zowią mnie bogi i ludzie Wszechmocnym, bo oto wszechmocą moją rozcinam, jak mieczem Faraona, wszelkie trudności i ogłaszam ci wyrok następujący:
    …Wróć do życia i wróć na ziemię. Bądź do końca świata ministrem Faraonów i rozmaitych ludów: zabiegaj, kręć, prowadź, prezyduj, rządź…
    …A gdy spełnią się wieki, musi się w końcu pokazać, czy jesteś większym łotrem, czy osłem…
    …Wtedy i ja będę wiedział, który z tych dwóch duchów ma ci przygotować wieczystą rezydencję.
    To rzekłszy obrócił Psunabudesa twarzą do niebieskich schodów i nagłym rozmachem swej boskiej stopy przyśpieszył jego powrót na ziemię.
    W przepaściach wieczności zapadła głęboka cisza; natomiast Egipt zgotował widocznie owację zmartwychwstałej Ekscelencji, albowiem aż do bram nieba jęły dochodzić chóralne głosy śpiewając radośnie:
    – Psunabudes! O Psunabudes!… Mądrość poczęła się śmiać cicho.

    ___________________________________

    1 Liczby porządkowe nieczytelne.

     

  • s_majda pisze:

    Siłę do wytrwania na obranej drodze asceci czerpali z nieustannego myślenia o sądzie, na którym dusza stanie po śmierci, i wiecznych karach spotykających grzeszników. Doświadczeni bracia radzili młodszym zamykać się w ciemności, odcinać od świata i wywołać przed oczyma duszy chwilę, kiedy to znajdą się przed Bogiem i będą zdawać sprawę z całego żywota. Myśl o tym, że zdarzyć się to może w następnej minucie, świadomość ciężaru grzechów i braku dostatecznych postępów w walce z własną naturą, przejmowała wówczas mnichów bezbrzeżnym lękiem i bólem wyciskającym łzy z oczu i jęk z piersi. Płacz był świadectwem autentyczności przeżyć; starano się wywołać go z równą gorliwością, z jaką potępiano śmiech i żarty zabijające duszę. Nagrodę za trudy ascezy, jawny dowód zbliżania się do wymarzonego stanu idealnego, stanowiły wizje niebiańskiej rzeczywistości. W środowiskach opisywanych przez Teodoreta były one częstym zjawiskiem. Nieustanne napięcie, stale podsycany strach przed Bożym gniewem, stan fizycznego „rozchwiania” wynikający z braku snu i niedożywienia, niewątpliwie im sprzyjały. Fragment książki pt.„Historia Mnichów Syryjskich„.Link