Tekst był przymiarką mojej Duszy do próby uwolnienia się od transów cierpienia. ( liczba 55 w numerologii). Początkowo myślałem, że cierpienia wywodzącego się z Tybetu, ale źródłem jego była także i Hellada.
Fragmenty większego wstępnego ćwiczenia.
Otwórz teraz Boże moje serce na uwolnienie mnie od wszelkich moich intencji, nawyków i potrzeb doświadczania cierpienia oraz boleści. Przebaczyłem sobie moją wiarę i moje przekonanie, że cierpienie i ból zbawia grzechy, a jest dane od Boga dla zbawienia mojej duszy. Przebaczyłem sobie moją wiarę, że cierpiąc i doświadczając bólu lepiej i korzystniej wyrażam Boga i jego bożą Miłość do mnie. Przebaczyłem sobie wybranie, doświadczanie, urzeczywistnianie cierpienia i bólu mającego mnie zniechęcić całkowicie do życia na ziemi, do przejawiania się w ciele człowieka.
Ja….uświadamiam sobie, że wolą moją, wolą mojej nieśmiertelnej Duszy jest zaprzestanie cyklu kolejnych, dalszych inkarnacji, cyklu kolejnego, dalszego wcielania się na ziemi w świecie przejawionym. Nie muszę jednak cierpieć z tego powodu, że żyję tu na ziemi. Nie muszę cierpieć przejawiając się, żyjąc tu na ziemi. Nie muszę przyciągać do siebie cierpienia, bólu przejawiając się, żyjąc tu na ziemi
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby tworzenia związków z osobami które kiedyś skrzywdziłem, którym sprawiłem ból i zadałem cierpienie . Ja….nie muszę doświadczać związków ze wszystkimi istotami które kiedyś skrzywdziłem, którym sprawiłem ból i zadałem cierpienie. Ja….pozwalam aby osoby które kiedyś skrzywdziłem, którym sprawiłem ból i zadałem cierpienie, przebaczyły mi teraz to wszystko złe. jakie do nich przyszło z mojej ręki z mojej winy i z mojej przyczyny. Ja….nie muszę do siebie przyciągać nigdy więcej osób, które kiedyś skrzywdziłem, którym sprawiłem ból i zadałem cierpienie . Ja….pozwalam aby osoby które kiedyś skrzywdziłem i którym sprawiłem ból, zadałem cierpienie zrezygnowały na zawsze z mszczenia się na mnie za to wszystko złe jakie do nich przyszło z mojej ręki z mojej winy i z mojej przyczyny.
Przebaczyłem sobie moje zobowiązania do rodzenia się i do życia na ziemi po to tylko aby doświadczać cierpienia, bólu, chorób, biedy, nędzy. Ja .. nie muszę już nigdy więcej rodzić się ani żyć na ziemi po to tylko aby doświadczać cierpienia, bólu, chorób, biedy, nędzy. Ja….uświadamiam sobie, że urodziłem się i że żyję po to, aby cieszyć się bezpiecznym, radosnym życiem pełnym miłości, ciepła i życzliwości. Ja….akceptuję i doceniam to, że urodziłem się i że żyję po to, aby cieszyć się bezpiecznym, radosnym życiem pełnym miłości, ciepła i życzliwości.
Przebaczyłem sobie, że próbując w moim życiu wszystkiego, odnosiłem same klęski, niepowodzenie i doświadczałem bólu cierpienia i nieszczęść.
Ja….uświadamiam sobie to, że moje życie nie musi być pasmem doświadczania, tworzenia bólu cierpienia, nieszczęść, klęsk, niepowodzeń. Ja….wybieram zawsze – moje doświadczenia życiowe całkowicie wolne od tworzenia bólu, cierpienia, nieszczęść, klęsk, niepowodzeń.
Ja….przebaczyłem wszystko tym wszystkim, którzy zachęcali mnie i nakłaniali do doświadczania, tworzenia bólu, cierpienia, nieszczęść, klęsk, Pozwalam tym istotom całkowicie odejść ode mnie teraz w miłości i poprzez miłość.
Ja .. nie muszę już nigdy więcej doświadczać, tworzyć sobie i innym tworzenia bólu, cierpienia, nieszczęść, klęsk, niepowodzeń. Przebaczyłem sobie to, że odnosiłem porażki, że błądziłem, że cierpiałem kiedy próbowałem doświadczyć życia na wiele rozmaitych sposobów.
Przebaczyłem sobie moje misje, zobowiązania, wszelki moje opory i lęki dla których zrezygnowałem z wyboru lepszej drogi życia.
Przebaczyłem sobie moją niechęć, mój brak akceptacji dla lepszej i korzystniejszej dla mnie drogi mojego życia. Z radością, łatwością idę dalej w moje życie lepszą i korzystniejszej dla mnie drogą mojego życia. Akceptuję to. Uwalniam się z łatwością i lekkością od wszelkich oporów, misji, zobowiązań, przeszkód do pójścia przez życie lepszą korzystniejszą drogą życia.
Ja .. nie muszę już nigdy więcej doświadczać niechęci, braku akceptacji dla lepszej i korzystniejszej dla mnie drogi mojego życia.
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby na niszczenie miłości, radości i szczęścia z urojonych i jakichkolwiek innych powodów. Przebaczyłem sobie nawyki i potrzeby niszczenia miłości, radości i szczęścia z intencją odsunięcia od siebie mojego rozwoju, mojego własnego szczęścia i miłości.
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby ranienia bliskich mi osób, ranienia znajomych aby odsunęli się ode mnie.
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby ranienia samego siebie i zadawanie sobie bólu z intencją izolowania się od rodziny od bliskich mi istot.
Ja .. nie muszę już nigdy więcej ranić samego siebie ani zadawać sobie bólu z powodu jakichkolwiek intencji, misji czy innych przyczyn.
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby wyszukiwania, niszczenia i tępienia łotrów i niegodziwców .
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby niszczenia innych istot i wszystkiego wokół siebie z intencją- po to aby mieć co poprawiać w przyszłości, aby mojej Duszy się nie nudziło.
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki, potrzeby i oczekiwania na nieprzerwane, niekończące się pasmo moich klęsk, niepowodzeń, bólu i cierpień.
Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby głoszenia, tworzenia koszmarnych, złych, czarnych proroctw wizji, wizualizacji, myśli, przepowiedni.
Ja…doceniam i akceptuję wszystkie radosne, miłe, korzystne i bezpieczne myśli, wizualizacje, wizje, zapowiedzi. Przebaczyłem sobie intencje, nawyki i potrzeby, oczekiwanie na wypełnienie się proroczych, koszmarnych, złych ,czarnych myśli ,wizualizacji ,proroctw , przepowiedni . Ja….CrT Z IT i z oczekiwania na wypełnienie się proroczych, koszmarnych złych, czarnych proroctw wizji, wizualizacji, myśli, przepowiedni.
Przebaczyłem sobie to, że byłem prześladowanym, tępionym i niszczonym w (do wyboru do koloru ) przedszkolu, w szkole i w życiu za to ,że się wyróżniałem, za mój wygląd, za moje przekonania, za moje działania i poglądy Ja….nie muszę być prześladowanym, tępionym i niszczonym w życiu za to, że się wyróżniam, za mój wygląd, za moje przekonania, za moje działania i poglądy.
Ja….zawsze doceniam i akceptuję to, że inni wspierają mnie w życiu za to, że się wyróżniam, za mój wygląd, za moje pozytywne przekonania, za moje pozytywne działania i poglądy.
Przebaczyłem sobie wszystkie intencje, nawyki i potrzeby, presje samo karania siebie i wszystkie presje poddawania się karom wymierzanym przez Boga i inne istoty.
Uświadamiam sobie teraz, że upieranie się, że ja …. wytrwam ( do wyboru) w cierpieniu, w bólu, w moim prze…związku w nędzy i w wyrzeczeniach jest więzieniem dla mnie i dla innych istot.
Itd……..
Opublikowano: 02/05/2008
Autor: s_majda
Komentarze
Ten wpis ma 2 komentarze
Cierpienie może się na wiele wcieleń wbudować przy stosowaniu tybetańskich praktyk takich jak opisana poniżej.
Przez jakiś czas moja dusza ściągała do mnie celem takiej transformacji cieżkie przypadki raka skóry, anomalie górnych części tułowia (itp)mijanych na ulicy osób. Tylko ja nie wiedziałem o potrzebie transformacji owych energii a nie mogłem pozbyć sie natrętnej intencji przyciagania.
,,Niedouczone" ściąganie ku sobie szkdliywch pomysłów na cierpeinie może wbudować najcieższe choroby w organizm.
Technika tybetańska zaleca wdychanie cierpienia a wydychanie tylko miłości już przetransformowanej w sercu. Problem bierze się z zasugerowania praktykującemu, że on bezpośrednio odpowiada za uwolnienie kogoś od wzorca cierpienia ( czy jak to było u mnie uwolnienie innych od choroby raka). My ludzie ani dusze nasze nie mamy takiej możliwości trasformacji bo ona jest własnością Boga i jego bożej miłości( złotego światła). Po wchłonięciu każdy wzorzec obciążający nas staje się naszym własnym cieżarem i musimy oddać Bogu abyśmy sie z nimi nie borykali przez wiele wcieleń. Branie czegoś od obych ludzi jest pomysłem niekożystnym, a nie mając możliwości transformacji pozostajemy nie dość z wlasnymi karmicznymi kłoptami to jeszcze z cudzym wzorcem cierpienia
Techniką używaną w praktyce jest świadome oddychanie połączone z wizualizacją "wdychania cierpienia" (własnego lub obserwowanego), przekształcania go na poziomie serca w otwartość, ulgę i uspokojenie, a następnie dzielenia się tym doświadczeniem ze wszystkimi cierpiącymi z powodu konkretnego problemu istotami (podczas swobodnego wydechu). Przyjmowane cierpienie wizualizowane bywa najczęściej jako czarny dym, a dzielenie się jako promienne światło. Istnieje wiele wariantów wizualizacji. Na przykład dla osób o mocno zakorzenionych lękowych tendencjach ostatni etap może być wizualizacją dzielenia się ulgą i otwartością także z samym sobą, a w przypadku początkujących lub mających problemy z doświadczaniem wizualizacji praktykę można uzupełnić o zwielokrotnione, kosmiczne wręcz obrazy (wariant ten bywa stosowany na przykład w szkołach buddyzmu tantrycznego).
Technika może być używana w stanie medytacyjnym, ale też w postaci "natychmiastowej", gdy zostajemy zaskoczeni przez nagły kontakt z cierpieniem "
Mistrzyni buddyzmu tybetanskiego pisze m.in tak:
"Każdy z nas ma swój "czuły punkt", obszar podatny na zranienia. Często związany jest on z uczuciem miłości i samooceną, ale i z bólem.
Zawsze, kiedy go poczujemy, pojawia się strach oraz mimowolna, nawykowa tendencja do zamykania się. Każda czująca istota reaguje w ten sposób: pragnie uniknąć bólu i doświadczyć przyjemności. Jednak w praktyce ochranianie tego czułego punktu oznacza odcinanie się od życia. Zawężamy się wtedy do uczucia "ja" przeciwko "nim".
Bardzo skuteczną metodą pracy z tendencją do odpychania bólu i przyciągania przyjemności jest praktyka tonglen, co po tybetańsku znaczy dawanie i branie. Praktyka ta powstała w Indiach i została sprowadzona do Tybetu w XI wieku. W praktyce dawania i brania, kiedy tylko widzimy cierpienie, wdychamy je i całkowicie staramy się je poczuć, zaakceptować, posiąść. Następnie wydychamy powietrze i wypełniamy świat promieniującym współczuciem, miłującą dobrocią, świeżością, wszystkim co pomaga istotom otworzyć się i rozluźnić.
Wykonując tę praktykę, prawdopodobnie wkrótce zauważysz, że pojawią się najróżniejsze blokady, ponieważ stajesz twarzą w twarz ze swym własnym strachem, oporami i wszystkim, co w danej chwili utrudnia ci życie. Możesz wtedy zmienić obiekt koncentracji i wykonać praktykę dawania i brania, mając na uwadze siebie i miliony podobnych ci ludzi, którzy dokładnie w tej chwili borykają się z identycznymi problemami.
Szczególnie polecam wykonywanie tej praktyki w momencie, w którym pojawia się doświadczenie, kiedy na przykład idziesz ulicą i widzisz cierpienie innej osoby. Medytacja dawania i brania "na miejscu" oznacza, że nie przechodzisz po prostu obok, wdychasz powietrze, pragnąc, żeby ta osoba uwolniła się od swego cierpienia, a wydychając wysyłasz jej dobre życzenia. Jeżeli widok tej osoby wywołuje w tobie strach, gniew lub pomieszanie, co nierzadko może się zdarzyć, wtedy zacznij robić praktykę dawania i brania dla siebie i ludzi, którzy mają ten sam problem co ty.
Wykonując praktykę "na miejscu", po prostu wdychasz i wydychasz powietrze, wdychając cierpienie, a wydychając otwartość i ulgę. Kiedy wykonujesz ją jako swoją praktykę formalną, medytacja dawania i brania powinna mieć cztery etapy:
Najpierw rozluźnij umysł w spokojnym stanie otwartości.
Następnie zacznij wdychać gorące, ciemne i ciężkie uczucia, wydychać natomiast przyjemne, jasne i lekkie. Wdychaj i promieniuj poprzez każdy por swojej skóry, dopóki w pełni nie zsynchronizujesz się ze swoim oddechem.
Następnie skoncentruj się na bolesnych, osobistych sytuacjach, które rzeczywiście sprawiają ci problem. Tradycyjnie zaczyna się od robienia tej medytacji dla kogoś, kto jest nam bardzo bliski. Jednak jeżeli coś bardzo cię męczy popracuj najpierw nad swoimi problemami, równocześnie myśląc o wszystkich, którzy mają takie same trudności.
Następnie poszerz zakres swojej praktyki. Jeśli robisz ją dla kogoś, kogo kochasz, albo kogoś, kogo zobaczyłeś w telewizji, zrób ją dla wszystkich, którzy są w podobnej sytuacji. Możesz wykonywać medytację dawania i brania nawet dla ludzi, których uważasz za swoich wrogów – ludzi, którzy zranili ciebie lub innych. Rób dla nich tę medytację, myśląc, że mają takie same problemy, tak samo cierpią z powodu pomieszania, jak twoi przyjaciele, czy ty sam.
W ten sposób możesz poszerzyć swoją praktykę w nieskończoność. Z czasem twoje współczucie w naturalny sposób wzrośnie, a wraz z nim twoje zrozumienie prawdy, że rzeczy nie są tak rzeczywiste, jak ci się wcześniej wydawało. Kiedy będziesz wykonywać tę praktykę zgodnie ze swoim własnym rytmem, zadziwi cię coraz większa umiejętność pomagania innym, nawet w sytuacjach, które wcześniej wydawały się być beznadziejne. "
Fragment książki "When Things Fall Apart: Heart Advice for Difficult Times". Przełożył Grzegorz Kuśnierz.
BDŻ- Bóg Dawca Życia
D- Dusza
ink- inkarnacja
TD- Twoja Dusza
Przyzwyczajenie do cierpienia, niechęć do zmian
[7/16/2013 9:00:13 PM] Asia: toteż jedyne wyście widzę w codziennej modlitwie o leczenie nas miłością BDŻ, wiadomo przecież, że miłość BDŻ leczy wszystko, i można nią wszystko. Już to powiedziałam MD i że możemy przecież codziennie chodzić razem do BDŻ żeby nam pomagał w dochodzeniu MD do przytomności i trzeźwości
[7/16/2013 9:01:42 PM] Mirka: niektóre Dusze mogą być tak otwarte że zaraz wszystko pójdzie- po jednej modlitwie czy intencji…ale
wtedy inkarnacja ma kontakt ze Stwórcą jaki tylko chce+ zmiany na planie fizycznym
jak brakuje kontaktu ze Stwórcą- że nie ma dialogu to jakiś przekręt Duszy
chodzi w tym stwierdzeniu o to, że jak Dusza nie doświadczy głęboko co uczyniła to wpaść może ponownie w to samo bagno
[7/16/2013 9:04:17 PM] Asia: Ale przezież D. doświadcza na moich plecach
[7/16/2013 9:04:17 PM] Mirka: bo ,,w cale to nie bolało,,, ,,nie dało do myślenia,,- ,,jak będę chciała szybko się uwolnie z bagna,,
[7/16/2013 9:05:01 PM] Asia: a mnie już bolało, i dało do myślenia, ja się zmieniłam, i pustkę wypełniłam BDŻ
[7/16/2013 9:05:13 PM] Mirka: kto drogę skraca ten upada
podpytaj Stwórcy
może da ci sugestie, sen, przeczucie co do tego stanu
bo Dusza ,,powinna,, poczuć to co ty- ale czy czuje to? czy wypiera? upycha?
[7/16/2013 9:06:27 PM] Asia: juz teraz nie wiem kiedy mówisz o MD a kiedy do mnie
[7/16/2013 9:07:39 PM] Mirka: z tobą rozmawiam-
a jak odbierasz podwójnie więc do ciebie to i TD
[7/16/2013 9:08:29 PM] Asia: no skoro ja mam odczuwać to co ona to ona chyba powinna czuć to samo co ink, a wiem na pewno, że swoje juz dostałam po tylłku, bo inaczej nie było by zmiany…. i co ja swoje przerabiam i teraz podwójnie mam przerabiać za szanowną D?
nie wiedziałam kto tu drogę skraca, bo ja nie skróciłam, pracowałam swoje bez czarodziejskich przyspieszeń, tylko dużym nakładem pracy…
[7/16/2013 9:18:46 PM] Mirka: powinna czuć- może już do takiego bólu przywykła, często tak się zdarza
[7/16/2013 9:21:36 PM] Asia: no to przepłaczę, tego się nie boję, jeśli to pomoże 🙂
[7/16/2013 9:22:06 PM] Mirka: 🙂
TD już podpytała Stwórcy?
[7/16/2013 9:30:20 PM] Asia: zdaje się że tak, bo mocno unika tego tematu, poratowala się wtedy w sobie znany sposób, czyli dała w żyłę
sory, przeczytałam czy podpadła a nie czy podpytała
[7/16/2013 9:31:45 PM] Mirka: podpadła czy takie ma wyobrażenie?
[7/16/2013 9:34:56 PM] Asia: chyba podpytała, bo przecież zainteresowala się skutkami wychodzenia i jak ona sobie z tym ma poradzić. Wiadomo że narkotyki są poważniejsze niż alkohol… powiedziałam jej ze po piersze ma moje pełne wsparcie i zaangażowanie i jeśłi tego nie wykorzysta to nikt jej nie da gwarancji kiedy znowu będzie miała taką okazję, a po drugie zawsze mamy miłość i łaskę BDŻ i ostatecznie wszystko zależy od Niego.
a odnośnie podpadki to nic nie mówi, tyko się odwraca
[7/16/2013 9:35:36 PM] Mirka: a podpytaj co się stało by tego uniknąć
w przyszłości
że pomożesz
[7/16/2013 9:40:28 PM] Asia: oj coś w jakieś konszachty wdała się z Lucyferem niestety…
[7/16/2013 9:41:46 PM] Mirka: Lucyfer- nie szkodzi (że to uczyniła teraz możer to zmienić)
niech powie ci więcej
będziecie wiedzieć jak temu zapobiec, wspólnie ze Stwórcą
[można pochwalić Duszę za odwagę że ci to mówi]
[nie często się dzieje że coś mówią]
[7/16/2013 9:45:53 PM] Asia: wiem, miała ochtę bawić sie w uzdrowiciela, ale takiego nie byle jakiego, tylko takiego co to umarłych uzdrawia i w tym jej pomagał Lucyfer. Zresztą ślady tych działań widać przecież u mnie…
ona się boi mocy Lucyfera, no i wstyd jak beret przed BDŻ
(dzięki BDŻ, ża maj jeszcze choć trochę poczucia humoru:)
idę spać, poprosiłam żebyśmy razem poszły na szczerą rozmowę z BDŻ, ale tym razem partnerską, obie, opowiemy BDŻ na jakim jesteśmy etapie i poprosimy o pomoc. Ja powiem że oddałam się i chcę żyć tyko i wyłacznie zgodnie z Jego wolą i na Jego odpowiedzialność oraz poproszę o łaskę i uzdrowienie MD.