Amitabha oraz jego list.
,,How and why the Vows of Amitabha should not be made and implemented?” Version of the film with English subtitles Link
,, Rozbawiłem się serdecznie na jakimś hinduskim filmie, kiedy do bohatera zawołano per -,,Lokeś chodź no tutaj”. Jak można było sprofanować tak wzniosłe imię wielkiego króla dając je nieudacznikowi. Może z nieświadomości popełniono profanację Tego świętego imienia. Inkarnowałem, a było ty chyba w Indiach, jako buddyjski mnich o imieniu Amitaba i żyłem medytując w otoczeniu godnego sobie towarzysza Radży (króla) o imieniu Lokeś. Kochałem go miłością ogromną. Widzę nadal Jego piękną twarz, słyszę słowa Jego mądrości. Pozostałem wdzięczny za czas jaki poświecił na wspólne przebywanie. Spędzaliśmy razem całe zbyt krótkie dni. Sprzyjał nam klimat, otoczenie. Był nawet wodospad jaki pamiętam ze składania ślubowań.
Po upływie stuleci okazało się porywy uczuć były jednostronne. To co traktowałem jako jego miłość do mnie, było jedynie pragnieniem zniewolenia mnie i mojej duszy na wiele stuleci, na zawsze. Nie przypomniałem sobie, który z nas wymyślił jak nie dopuścić do oświecenia się mojej duszy. Tylko mojej, on i jego dusza robią co chcą. On może się oświecić bez żadnych problemów jeśli tylko wyrazi taką wolę. Zestawiliśmy 53 ślubowania z których znane są 48. Dodatkowych, ukrytych jest 4, a kolejne nr 53 to tzw ,,Ostateczne”.
Praktycznie nie istnieje możliwość spełnienia ślubowań Amitaby. Może jedno lub dwa, jakieś komuś uda się kiedykolwiek zrealizować. Ślubowania składane były wobec Lokeśwary-Avalokiteśwary, którego dusza znana jest ze swej hinduskiej inkarnacji Wisznu. Jeśli ktoś ma podobne ślubowania w karmie własnej duszy, to pozostaje niewolnikiem Wisznu. Tę inkarnację Lokesia w osobie hinduskiego żywego boga wspomina nawet E. Cayce w swoim odczycie.
Wisznu jest tym który świadkuje, świadomie pilnuje, aby nie doszło do oświecenia się kogokolwiek przed Nim. Jemu jednak na cudzym oświeceniu nie zależy, a własne też nie jest celem jego starań. Może to być istotne dla wszystkich jacy jednak chcieliby powrotu do Stwórcy, że dusza Wisznu dopilnuje aby tak się nie stało. Jej bowiem zależy na kontynuacji tego co jest, co mocno trzyma w rękach. A są to losy chyba wszystkich jacy podobne ślubowania złożyli kiedykolwiek-wielu milionów mnichów. Składali je prawdopodobnie jak Amitaba przywołując Lokeśwararadżę. Można przełamać skutki owych ślubowań poprzez ich rozkodowanie i powierzenie całej istoty Bogu dawcy życia, który jest ponad duszą Wisznu. Tyle że w buddyjskim Tybecie, Japonii wiedza o Stwórcy jest słaba.
Z biegiem czasu narosły mity na temat tamtej inkarnacji. Z ofiary zrobiono Bóstwo a kat stoi na uboczu, przędąc w rękach nici wielu ludzkich żywotów.
Twierdzi się błędnie, że samo wzywanie mojego imienia buddy Amitabhy jest wystarczające do wybawienie i odrodzenia w raju Sukhawati. Cytuję za Wikipedią;
Amitabha nie jest jednak bogiem:
Amitabha nie jest stwórcą
Amitabha nie jest ostatecznym bytem
Amitabha nie jest włączony w historię
Amitabha nie jest sędzią. Jego seksualną kobiecą partnerką jest Pandara (tu opisany jako Lokeś co przypomniałem sobie w sesji regresingu).
Pikanterii dodaje fakt, że jako para bóstw seksu spotykaliśmy się wielokrotnie, a z Grecji pamiętam, że imię tam miała podobne. W wielu krainach przerabialiśmy rozmaite warianty relacji. Jeden jedyny raz miałem sen karmiczny pokazujący wcielenie, w którym byłem szczęśliwy w małżeńskiej obecności tej osoby przy mnie. Reszta to dramaty, iluzje, niespełnienia. Odtwarzaliśmy chyba wszystkie możliwe powikłania w rodzaju;
Edyp kochający matkę Jokastę
Parys porywający Helenę,
a nawet jako likwidator królestwa należącego do przeciwnika.
Widziałem go tylko parę razy w obecnym wcieleniu. Czas rozstania pary bóstw, jest bolesny dla mnie. Zaś Lokesiowi moje dramaty nie spędzają snu z powiek, kiedy pragnie kontynuacji czegoś za czym ja nie tęsknię.
Kilka ostatnich miesięcy słyszałem wewnętrzny cichy głos mówiący ,,uwolnij się od iluzji”. Każda moja moja myśl o Lokesiu (w jego obecnym wcieleniu) kończyła się tym samym zdaniem.
Nauczyłem się pokory wobec Stwórcy jaki rozdzielił mnie od Lokesia pokazując jego intencje, nawet takie jak życzenie, abym dla niego zakończył moje życie. Miałem umrzeć, bo on tak chciał i coś sobie zaplanował na kolejne wcielenie.
Nikt nie chce być niewolnikiem drugiego, jak mówi jedno ze ślubowań złożonych Radży Lokesiowi ,,do końca świata, a nawet dłużej – w nieskończoność, niezależnie od chwilowych decyzji, od stanu świata”
Opublikowano: 05/01/2013
Autor: s_majda
Komentarze