Serial „Miracle Workers„ pokazuje wiele wątków relacji Boga z Duszami, w moim rozumieniu, mającymi do Niego bezpośredni dostęp.
Opowieść jest o kilku postaciach z najbliższego Bogu otoczenia, podlegającego wszak ciągłej rotacji. Bohaterowie filmu, na początku zatrudnienia są pełni zapału. Jednak tracą go, widząc zupełną niezaradność filmowego dobrotliwego Boga. Przykłady tej bezradności pokazywane są nieustannie.
W jednej ze scen Bóg wezwał sekretarkę, mówiąc do niej „ jesteś mi potrzebna, dziś mamy bardzo ważne sprawy do zrobienia`. Po czym wręczył jej do otwarcia paczkę chipsów. Po jakimś czasie pokazano, ile tych opakowań chrupek otworzyła, bo na półce już stało mnóstwo samochodzików. Takich, jakie często dodawane są dzieciakom jako zakupowe wabiki. Zapewne, był też ktoś zatrudniony od sprzątania kurzu, segregowania dokumentów, jakiś archiwista i nie tylko oni. Filmowy Bóg nie umiał uruchomić telewizora a tym bardziej mikrofonu do rozmów z ziemianinem.
Myślę, że filmowy Bóg na siłę dobierał pomagierów, dając im do zrobienia błahostki.
Zastanowiło mnie kiedyś, jak to jest jednak z Bogiem prawdziwym?
Pamiętam własne zdziwienie z lat 90-tych ubiegłego stulecia. Zaczytywałem się wówczas książkami o przekazach Edgara Cayce. Autorytatywnie twierdził on, że Bóg jest właściwym lekarzem i wszelkie uzdrowienie zależy do Niego. Przyjąłem to sceptycznie. Jak to Bóg? Przecież mamy medycynę, a Bóg jest daleko, nie wiadomo gdzie. To cóż Bóg wie o uzdrawianiu, o przyczynach chorób. Teraz tak już nie myślę, od czasu gdy plamy rakowe znikły komuś ze skóry w trzy dni, ale dopiero po wykonaniu modlitwy Link.
Odnosząc filmowe scenki do rzeczywistego Boga i do jego otoczenia, to zapewne najbliżej jest tam naszym Duszom.
Czemu filmowy Bóg daje wyłącznie błahe zadania?
Ponieważ uczy tak samodzielności każdą Duszę z osobna. Na filmie te nauki skupiają się na 4 postaciach, które zupełnie sobie nie radzą. Więc otwieranie opakowania chipsów wydaje się właściwą formą początkowej edukacji. Zwłaszcza, że kiedyś przywitał ekipę kombinatorów następującym zwrotem „Czółko PIJACZYNY„.
Do władania galaktykami to rwać się mogą wszyscy, wedle zasady, że skoro on może to i ja. Tyle, że efekty mogą być destrukcyjne. Zatem chrupki nie wydają się być złe. Są przydzielane na miarę naszych własnych umiejętności. Podobnie jak medal wystrugany z marchewki. Kiedy małe dziecko chce koniecznie pomóc w kuchni lub w sprzątaniu, to też otrzymuje jakieś nieszkodliwe działanie do zrobienia, by się czuło potrzebne, ale żeby nie narobiło szkód.
Autorzy Małgorzata Krata i Sławomir Majda
Opublikowano: 05/02/2017
Autor: s_majda
Komentarze