Głupie umowy dusz z Bogiem.
Dusze tak samo jak ludzie, zawierają ze sobą umowy na wszelakie tematy i okoliczności. Ponieważ po zakończeniu inkarnacji często zapominają o ich treści, to na świadka, lub do pilnowania ich realizacji powołują inne dusze oraz Boga. Obietnice często składane są po pijaku lub w nawaleniu narkotycznym. I jakoś się dzieje na świecie, że od wieków sporo tego bełkotliwego porozumienia jednak się wypełnia….
Chciałem zwrócić jednak uwagę na inne umowy dusz. Co jakiś czas ktoś dowiaduje się, że np. Kriszna robił cuda i był bogiem, albo że Aleksander Macedoński zbudował sobie ogromne imperium nieznacznymi siłami. Im dłużej o tym myśli człowiek, tym więcej faktów kojarzy jego dusza i sama z siebie ,,wpada” na pomysł, że chce tak samo np. posiadać własne imperium.
Takie coś załatwić nie jest łatwo, ponieważ potrzebni są chętni, aby dla wodza-zdobywcy walczyć. Należy też uzgodnić z zainteresowanymi wszystkie niuanse. Imperium buduje się przecież na jakiejś ziemi, a ta zwykle już do kogoś należy.
Musi być zgoda dusz m.in. na wojny na ich terenie, na wzięcie ich w niewolę, na ,,przejęcie” przez zdobywcę ich majątków, kobiet itp.
Jak to sobie jednak załatwić? Potrzebni też są chętni wykonać całą mroczną robotę i umrzeć za zdobywcę. Trzeba takich znaleźć i zachęcić do siebie.
Dusze zawczasu dogadują się w podobnych kwestiach i zawierają same ze sobą umowy.
Wojtek zrobi Michałowi to, a w zamian ….
Dla wielu progi wydają się być za wysokie, ale co przytomniejsze dusze i ludzie pamiętają też o Bogu, i wiedzą, że On może wesprzeć w każdym ,,dobrym”pomyśle.
Duszyczka trafia zatem do Stwórcy i prosi o boską zgodę np. na bycie takim jak Aleksander Macedoński.
Pada boskie zapytanie. – Czy ty na pewno tego chcesz?
Jeśli odpowiedzi są twierdzące, to przybywa pasterzy w górach Serbskich, lub Nowojorskich klubowiczów homoseksualnych.
Bywa, że dusza otrzeźwieje i po wiekach znowu dociera do Boga, tym razem z pretensjami, że unosi się wokół niej intensywny zapach owieczki, lub kotów.
– Sam prosiłeś aby być właśnie takim, więc masz.
– Ale Imperia chciałem..
– Nic podobnego nie miało miejsca…., chciałeś być tylko takim jak Aleksander Macedoński…..
Niesłusznie oskarżają Boga później dusze (i nie tylko) o przekręty.
Mechanizm zawierania przez dusze głupich umów z Bogiem opiera się na kilku czynnikach np.;
– na skrywaniu wszelkich własnych umów przed wszelką konkurencją
– na nieprzytomnym rozumowaniu
– na niedopytaniu się o skutki końcowe, jakie zna Bóg
– na niedopytaniu, jak skończyły się podobne pomysły tych, co wcześniej prosili dokładnie o to samo
– na niechęci jednostki do zobaczenia i zaakceptowania skutków jakie pokazuje Bóg.
Powróćmy do wspomnianego wyżej zdania ,,Duszyczka trafia zatem do Stwórcy i prosi o boską zgodę na bycie takim jak Aleksander Macedoński”.(Dziwne jest dla mnie, że taki np. Czyngis-chan nie budzi jakoś rzeszy naśladowców. Możliwe, że są tu jeszcze jakieś inne kruczki)
Każdy, kto próbuje cokolwiek powielić, powinien domyślać się, że przed nim w tej samej sprawie, na ten sam pomysł, wpadło już co najmniej kilka osób (dusz) mieszkających nawet na jego ulicy. Z chęcią bycia takim samym jak Aleksander Macedoński, mogło zatem trafić do Boga rocznie ok .1 miliona dusz, nie licząc osób jakie głośno o tym mówią.
Ale każdy z nich myśli, że był pierwszy. I każdy nabiera się na podobny mechanizm.
Kiedy w jakiejś grupie pojawia się nieprzytomny zwykle od narkotyków, hipnoz lub transów osobnik, to jego ,,koledzy” podsuwają mu celowo podobne pomysły. W prosty sposób eliminując wszelką konkurencję do własnych podobnych działań.
Nikt z owej konkurencji nie piśnie, że już sam był z tym u Boga, i że już też dostał boską zgodę na bycie np. takim jak Aleksander Macedoński. Nie chwali się konkurencji nikt, jak jemu się wiedzie na tej drodze naśladowcy owego zoofila, homoseksualisty.
Z kolei proszący, często też sam nie chwali się nikomu z podjęcia inicjatywy, z obawy przed konkurencją, mogącą wcześniej stać się takimi właśnie jak Aleksander Macedoński.
Rozumiem to tak, że u Boga nie zamykają się drzwi za proszącymi o to samo, Ale każdy robi to w ukryciu przed innymi, z wszelkich nieprzytomnych, zawistnych, pokrętnych przyczyn.
Warto jest zatem;
– pokasować u Stwórcy wszystkie zawarte z Nim i z innymi umowy, ślubowania
– wyeliminować u siebie wszystkie intencje naśladowania kogokolwiek i czegokolwiek, w tym takich postaci jak w/w. Również, aby nie było cudzego śmiechu, czy pretensji do Boga o Jego przekręty, kiedy po upływie jakiegoś czasu, proszący wcześniej o własne armie i imperium, pragnie nagle zachować bezpieczny, chłodny dystans wobec swoich nowych, samozwańczych towarzyszy broni; jak geje, lesbijki, pedofile, transwestyci i nie tylko.
Oczywiście prośmy też o przytomne decyzje, nie tyle o boskie zgody czy o eufemizmy, ale o precyzyjne boskie informacje o przyszłych skutkach naszych próśb.
Opublikowano: 17/05/2013
Autor: s_majda
Komentarze
Ten wpis ma 1 komentarz
Chciałam się podzielić kilkoma moimi przemyśleniami, do których wczoraj mnie zainspirowaliście. Odkryłam, że na poziomie Duszy miałam wkodowane poglądy sprzeczne w swojej istocie jak np. „to że wygrałam, wcale nie oznacza że wygrałam”, „to że Bóg mnie kocha wcale nie oznacza że mnie kocha”. Było tego tak dużo paradoksów, że oddałam to Bogu w formie intencji : … przekonania/nie, doświadczania/nie, wierzenia/nie, że jeśli cokolwiek istnieje, to nie oznacza, że to naprawdę istnieje oraz naszego itd….
Przypuszczam że taki pradoks pozostał z innych inkarnacji, z medytacji na pustkę, a jakiż to ma negatywny wpływ na wiele naszych działań i poglądów. Co z tego że będziemy przekonani o Bożej miłości dla nas, że to co nam Bóg oferuje służy naszemu dobru, kiedy i tak w drugiej części tego poglądu zaprzeczamy pierwszej części. Blokada pochodząca z drugiej części nie pozwoli zamanifestować się pierwszej. Czyli pat, nic się nie dzieje, nic się nie zmienia.
Podobne działanie ma oksymoron, no bo np. komu sprawia radość „gorzkie szczęście” albo „strasznie miłe” to w rzeczywistości jest straszne czy miłe. Czy naprawdę to tylko przenośnia umożliwiająca wyrażenie tego co nie da się wyrazić inaczej. Tak naprawdę jest to blokada, z pozoru niewinna, uniemożliwiająca nam w pełni przeżywanie, wyrażanie i doświadczanie emocji przyjemnych, pozytywnych.
Przy oddawaniu strażników, weryfikatorów, umów do powyżej intencji czułam silny opór i blokady świadomości, musiałam kilka razy powtarzać słowa, zdania aby oddać Bogu.
Muszę uważniej dobierać słowa. Jolanta Dębiec