Proszę Boże otwórz moje serce. Przebaczam sobie to, że łapałam kiedyś Boga i innych za słówka, podnosząc tym samym poziom mojej arogancji, ignorancji, bezczelności i pychy.
Przebaczam sobie to, że rozmawiając kiedyś z Bogiem, że zwracając się do Boga i do bliźnich, nie przebierałam w słowach, nie liczyłam się ze słowami i mówiłam wprost, bezczelnie, a niekiedy i z wulgaryzmami.
Przebaczam sobie to, że ku Bogu i innym istotom kierowałam kiedyś rozmaite cierpkie słowa, w swej naturze niemiłe oraz przykre i gorzkie stwierdzenia.
Przepraszam Ciebie Boże za wszystkie moje słowa rzucane na wiatr, za puste słowa i obietnice bez pokrycia, wypowiedziane w sposób nieodpowiedzialny.
Przebaczam sobie to, że niejednokrotnie Bogu i innym dawałam słowo, składałam niecne obietnice, robiąc tak z mojej buzi przysłowiową cholewę.
Przepraszam Ciebie Boże, że opowiadając o Tobie zabrakło mojego dobrego słowa, pochwały, życzliwości i wdzięczności dla Twoich dokonań.
Przebaczam sobie to, że nie czułam się kiedyś odpowiedzialna za własne słowa ale i za czyny, co echem niekorzyści odbiło się potem w rosnących uwikłaniach, wzorcach, karmie i blokadach.
Przepraszam Ciebie Boże, że nieraz chciałam powiedzieć prawdę o Tobie, lecz moje słowa ugrzęzły wtedy w gardle.
Przebaczam sobie to, że w rozmowach i kontaktach z Bogiem to ja bezczelnie uważałam, że jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa, że to ja ponad Bogiem mam decydujący, ostateczny i przesądzający głos w tej czy innej sprawie.
Akceptuję to, że kiedyś w relacjach i kontaktach z Bogiem, można by rzec, że rozumieliśmy się bez słów, lecz z wszelkich przyczyn zostało to następnie utracone, na rzecz rozmaitych urojeń, misji i pomysłów.
Przebaczam sobie to, że w rozmowach z Bogiem i bliźnimi dawałam słowo honoru, obiecywałam i przysięgałam na własny honor, a nawet poręczałam rozmaite urojenia swoim dobrym imieniem.
Przebaczam sobie to, że rozmawiałam kiedyś z Bogiem, kierowałam słowa ku Bogu myśląc i wierząc, że są to wręcz prorocze, natchnione i objawione stwierdzenia, których Bóg jeszcze nie zna.
Akceptuję to i doceniam, że kiedyś podążałam za Bogiem słowo w słowo, a więc wiernie, dokładnie, niczego nie zmieniając w tych boskich wytycznych.
Przepraszam Ciebie Boże, że kiedyś kontrolowałam Ciebie, że żądałam od Ciebie spełnienia obietnic mówiąc, że trzymam Ciebie za słowo.
Przepraszam Ciebie Boże, że w moich relacjach z Tobą, w naszych wspólnych rozmowach to ja nie ważyłam wypowiadanych słów, mówiłam bez namysłu, nie dbając o wypowiedzi, a niekiedy mówiąc wprost-paplałam co ślina na język przyniesie.
Proszę Boże oczyść teraz moje gardło, mój sposób mówienia i porozumiewania się z Tobą oraz innymi istotami.
Autorka Małgorzata Krata
Opublikowano: 08/06/2018
Autor: s_majda
Komentarze