Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.


Modlitwa Inna Niż Wszystkie

Zwierzęta narkomani

Jako pierwsze mogły ćpać dinozaury. W ich diecie znajdowały się liście drzew, skrzypów i nie tylko, które miały właściwości narkotyczne. Dusze wcielone w te ciała, do dziś mają kłopot z otrzeźwieniem. 

Fragment poniższego tekstu pobrany jest ze strony Link

Naćpany jak delfin
Delfiny jedzą halucynogenne rybki, ptaki lubują się w sfermentowanych owocach, a bawoły dobrze znają moc maku. Zwierzęta też lubią się upić, a nawet naćpać.
Podwodna kamera stacji BBC sfilmowała przed kilkoma tygodniami zabawy młodych delfinów z niewielką rybą rozdymką. Zwierzęta przerzucały się rybką jak piłką, wysysając ją po kolei. Po co to robiły? Rozdymka w sytuacji zagrożenia wydziela bardzo silną neurotoksynę, około 100 razy silniejszą od cyjanku potasu. W niewielkich dawkach związek ten ma działanie lekko oszałamiające, podobnie jak alkohol. Delfiny najwyraźniej dobrze wiedziały, jak go użyć. Po chwili rozbawione zaczęły wykręcać piruety, pływać pionowo z czubkami pysków wystawionymi na powierzchnię, oglądać swoje odbicie w tafli wody. Czad impreza.
Jednak nie tylko delfiny lubią zmieniać stan świadomości. Frajdę, jaką daje zjedzenie sfermentowanych owoców czy schrupanie halucynogennego porostu, zwierzęta odkryły na długo, zanim na świecie pojawił się człowiek. I to być może my, obserwując zwierzęta, nauczyliśmy się korzystać z upajających darów natury. Do dziś arsenał środków zażywanych przez zwierzęta dla poprawienia nastroju może zadziwić niejednego imprezowicza z gatunku homo sapiens.
Odlot renifera
Przyjemność płynącą z chwilowego upojenia doskonale znają renifery, które potrafią wspinać się na naprawdę duże wysokości, aby znaleźć pod śniegiem halucynogenne muchomory Amanita muscaria. Po ich zjedzeniu zwierzęta zachowują się jak pijane – podskakują i brykają, upadają na śnieg, a potem znów zaczynają swoje szaleństwa. Nic więc dziwnego, że wielu etnologów, np. amerykański etnobotanik Jonathan Ott, sugeruje, że to właśnie zachowanie tych zwierząt po spożyciu halucynogennych grzybów jest źródłem mitu o latających reniferach, które ciągną sanie św. Mikołaja. Również kolory stroju świętego wydają się nie całkiem przypadkowe. Najwyraźniej ktoś, kto stworzył tę opowieść, musiał nie tylko obserwować niezwykłe zachowanie reniferów, ale także sam skosztować odlotowych grzybków.
Fankami narkotycznych lotów są także dalekie krewne reniferów – kozy. Uwielbiają one rosnącą w Afryce czuwaliczkę jadalną (Catha edulis), zwaną khat. Roślina ma działanie pobudzające, podobnie jak liście koki czy kawa. Zdaniem antropologów, ludzie żyjący w Afryce podpatrywali kozy i sami też zapragnęli spróbować khatu. Szybko zasmakowali w jego działaniu. Dzisiaj żucie khatu czy picie naparu z jego liści jest powszechne wśród mieszkańców Afryki Wschodniej i Północnej (w Polsce roślina jest uznawana za narkotyk i nielegalna).
Nie wiadomo, czy w podobny sposób odkryliśmy przed tysiącami lat zalety maku – faktem jest, że zna je sporo zwierząt, np. azjatyckie bawoły (Bubalus arnee). W poszukiwaniu błogiego spokoju odwiedzają pola maku w Birmie czy Laosie, czyniąc w nich ogromne szkody. W opiatach lubują się też nowozelandzkie kangury, które, jak donosi BBC, potrafią nie tylko doprowadzić się do utraty przytomności po zjedzeniu maku, ale także zadeptać ogromne połacie uprawy medycznego maku na tej wyspie. Opium sprawia bowiem, że zaburza się ich zmysł orientacji i zamiast po opiatowej uczcie uciec z pola, często skaczą bez celu, zataczając coraz większe okręgi i niszcząc rośliny.
Trawka dla pieska
A co z naszymi domowymi zwierzakami? Choć nie mają tak spektakularnych odlotów jak renifery czy kangury, wcale nie są wyjątkiem w zwierzęcej rodzinie miłośników narkotycznego haju. Prawie 2/3 domowych kotów dostaje małpiego rozumu po zjedzeniu ziela kocimiętki (reszta z nieznanych jeszcze przyczyn jest odporna na jego działanie). Kocimiętkę uwielbiają zarówno domowe koty, jak i te dziko żyjące, w tym lamparty i lwy. Nie inaczej jest z walerianą, czyli wyciągiem z kozłka lekarskiego, którego zapach doprowadza koty do ekstazy. Wszystko z powodu zawartej w tej roślinie substancji eterycznej – ektenidyny, która działa na koty pobudzająco.
Psy na walerianę tak nie reagują. One są bowiem miłośnikami marihuany. Może nikt by o tym nie wiedział, gdyby nie upodobanie ludzi do tego narkotyku i jego coraz powszechniejsza obecność, np. w przydomowych hodowlach, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Psy rzucają się na marihuanę jak na soczysty kawałek mięsa – potrafią pochłonąć zieloną roślinę, gotowe skręty, a nawet ciastka z marihuaną. Psia miłość do tego narkotyku może się jednak zakończyć tragicznie. Zjedzenie zbyt dużej jego ilości wywołuje u nich nieopanowane wymioty, które mogą prowadzić do uduszenia. – Liczba psów przyjętych do weterynaryjnego oddziału ratunkowego z powodu zatrucia marihuaną zwiększyła się od 2005 r. aż czterokrotnie – mówił dla „Huffington Post” dr Kevin Fitzgerald z Alameda East Veterinary Hospital.
Podobny apetyt na niebezpieczną dla siebie roślinę mają konie, ale tylko w Ameryce. Uwielbiają one rosnącą na kontynencie amerykańskim toksyczną roślinę strączkową Astragalus lentiginosus. Uzależniają się od niej bardzo szybko, a kiedy raz jej spróbują, jedzą jej coraz więcej, co sprawia, że w ich organizmach dochodzi do zatrucia. Już po dwóch tygodniach jedzenia tego ziela można u nich zaobserwować objawy depresji i spadek wagi, donosi „Journal of Animal Science”. Jeżeli konia nie odetnie się od źródła tego narkotyku, będzie go jadł tak długo, aż padnie….


Opublikowano: 23/04/2017
Autor: s_majda


Komentarze

Dodaj komentarz